Polscy misjonarze

Nie było ich w Polsce po kilka albo i kilkanaście lat. Przyjechali na krótki urlop: energiczni, uśmiechnięci, spaleni słońcem. Chętnie opowiadają o swojej pracy. Kim są i co robią polscy misjonarze? Idziemy, 1 lipca 2007




– To, czego ci ludzie potrzebują najbardziej, to obecność. Są spragnieni księdza. Staram się dojechać do wszystkich z posługą sakramentalną, odwiedzać chorych, ale często jest to trudne, zwłaszcza w czasie pory deszczowej. Do tego jest bardzo gorąco – tłumaczy. Większość czasu spędza w drodze. Niemal codziennie w innym miejscu śpi, spowiada, chrzci… Jeśli czas pozwala, stara się przed Mszą św. wygłosić katechezę. Jego poprzednik miał już swoje lata i nie mógł wiele podróżować, dlatego czasem odwiedza miejsca, gdzie od 4 lat nie było księdza. Gdy rozchodzi się wiadomość, że się pojawił, schodzą się ludzie z całej okolicy. W ich naturze jest, że mają na wszystko czas, więc nigdy nic nie zaczyna się punktualnie. Zawsze czekają na następnych przybyszów.

– Argentyna to kraj wielkich kontrastów. Kapliczka z obrazkiem świętego często stoi obok kapliczki z ludowym bóstwem. Na ołtarz do poświęcenia trafia krzyżyk, a obok wizerunek pogańskiego bożka. Moi parafianie często traktują księdza jak szamana, proszą o pokropienie wodą święconą synka, bo nie może spać. Ale to dobrzy ludzie.


AZJA


Diakon Andrzej Gryz SJ w sierpniu będzie miał święcenia kapłańskie w Syrii. – W młodości zainspirowała mnie scena ze zmartwychwstania Jezusa. Gdy niewiasty przyszły do grobu, anioł im powiedział: Tutaj go nie ma! Powiedziałem sobie: trzeba być tam, gdzie Go nie ma. Będę misjonarzem! – opowiada. Studiował w Kairze język arabski i islamologię, potem rok w Górnym Egipcie, gdzie pracował m.in. jako katecheta w szkole. Obecnie kończy prawo kanoniczne kościołów wschodnich w Rzymie. Od 6 lat całe wakacje spędza w Syrii, gdzie będzie jednym z 10 kapłanów – jezuitów, drugim Polakiem.

Choć chrześcijanie stanowią w Syrii jedynie 10% ludności, mają więcej praw niż np. w Egipcie. Jest tu wiele Kościołów: prawosławny, syriacki, maronicki… Dlatego działalność tamtejszych jezuitów to głównie praca na gruncie ekumenicznym. – Kiedy organizujemy rekolekcje ignacjańskie, biorą w nich udział członkowie różnych Kościołów. Widać, że coś nas łączy. Ważny jest także kontakt z muzułmanami. Słowo „Bóg” po arabsku to „Allach” i my, chrześcijanie w Syrii, mówiąc o Bogu, też używamy tego słowa – tłumaczy diakon Andrzej.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...