Każdy cierpi inaczej. Ostatnio przyjmowałam w przychodni dwudziestolatkę rozpaczającą z powodu kataru, a jednocześnie w hospicjum nieraz spotykam autentycznie cierpiących ludzi oswojonych z tym cierpieniem. Idziemy, 10 luty 2008
Mam wrażenie, że dziś na świecie jest dużo zmarnowanego cierpienia, które nie jest ofiarowane Bogu. Jeśli przychodzi do cierpiącego człowieka lekarz, który wygląda na zdrowego, to cierpiący myśli sobie: co ty wiesz o cierpieniu? Jest w tym jakaś racja. Najlepiej o sensie cierpienia mówią cierpiącym ci, którzy sami cierpią lub cierpieli. Tu, jak w wielu innych przypadkach, więcej mogą zdziałać świadkowie. Takim świadkiem był na pewno Jan Paweł II.
Jak Pani jako lekarz przyjmuje i przeżywa cierpienie, z którym się Pani styka?
Dzisiaj dość łatwo poradzić można sobie z cierpieniem fizycznym. Gorzej jest z cierpieniem związanym z trudna sytuacją pacjentów. Taką sytuację mam obecnie – jest pacjentka chora na nowotwór i jest jej 12-letni syn, którego ta choroba przerasta. Często bardziej się martwię o rodzinę, niż o pacjenta. Ale są też pacjenci po prostu „piękni”, od których możemy się uczyć. Spotkałam wielu bardzo wartościowych ludzi, z ciekawymi życiorysami, z fantastycznymi, kochającymi ich rodzinami, będącymi świadectwem, że przeżyli swoje życie z sensem. Kiedyś pojechałam do umierającej pacjentki, przy której była cała rodzina. Umierała, czując się kochana, a ja byłam wzruszona i wzbogacona na duchu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.