Ponad 500 tys. osób w Polsce ma wady i schorzenia wzroku, w tym około 80 tys. to osoby niewidome i słabowidzące. Jak podaje Polski Związek Niewidomych, co roku około 5000 osób ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności zgłasza się po pomoc do organizacji. Idziemy, 2 marca 2008
Matka Elżbieta Róża Czacka przeszczepiła na grunt polski francuskie hasło: „Niewidomy człowiekiem użytecznym”. Uzasadniając wybór tej drogi, pisała, że jest on podyktowany miłosierdziem „na dalszą metę, miłosierdziem rozumiejącym, że najwięcej daje się niewidomemu, o ile daje mu się możność stania się jak najbardziej człowiekiem. W tej koncepcji miłosierdzie doraźne, przez jałmużnę, stosuje się tylko do tych, którzy z jakichkolwiek powodów nie mają już żadnej możliwości użytecznej pracy”. W 1926 r. Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi otrzymało od kuratorium zezwolenie na prowadzenie szkoły powszechnej z normalnym programem nauczania. Dodatkowo w Laskach uczono języka obcego i przysposobienia zawodowego.
Siostra Elżbieta zwraca uwagę na obowiązującą od początku zasadę, iż absolwent Lasek powinien być przygotowany do podjęcia nie tylko samodzielnego życia. Jeśli jest zdolny powinien być przygotowany do podjęcia dalszej nauki w szkole średniej i na studiach. – Matce Czackiej zależało, aby niewidomi po studiach wracali do Lasek w charakterze nauczycieli. Żeby byli argumentem chodzącym na własnych nogach, że uczyć się warto – podkreśla. Tak jest do dzisiaj.
Po II wojnie światowej niewiele brakowało, by Zakład dla Niewidomych w Laskach został przejęty przez państwo, tak jak to się stało z innymi dziełami prowadzonymi przez instytucje kościelne. Na szczęście siostrom franciszkankom pomagał Nowojorski Komitet Pomocy, przekazując fundusze na utrzymanie i inwestycje.
Laski więc marginalizowano, próbując redukować kształcenie do poziomu szkoły specjalnej. – Potem służyły za ozdóbkę ustroju. Przywożono tu królewskie małżonki i panie prezydentowe, żeby pokazać im, jaka w socjalistycznym ustroju jest wolność – śmieje się s. Elżbieta. I już całkiem serio dodaje: – Dzięki Nowojorskiemu Komitetowi mieliśmy dostęp do pomocy naukowych: publikacji, nowości technicznych i metodycznych. To u nas odbył się pierwszy w Polsce kurs chodzenia z długą laską. Prowadzili go dwaj wykładowcy z amerykańskiego Michigan University. Zaprosiłyśmy oczywiście kolegów z Polskiego Związku Niewidomych i z innych ośrodków.
Laikom trzeba wyjaśnić, że chodzenie z krótką, białą laską tzw. podpórczą to zupełnie co innego niż marsz z długą laską, która wyprzedza niewidomego. Ta druga daje niewidomemu większe bezpieczeństwo i swobodę w wyborze drogi. – To naprawdę wymaga metodycznego treningu – tłumaczy s. Elżbieta.
Bardzo użyteczny dla niewidomego jest również pies przewodnik. Żeby jednak spełnił on swoje zadanie, jego pan musi mieć pojęcie o przestrzeni i musi umieć chodzić z laską.
– Obowiązuje zasada: psa nie zostawia się w domu. Idzie się z nim do pracy, do restauracji, do kościoła, nawet jeśli dewotki robią z tego powodu awanturę – przypomina siostra. – Pies jest inteligentny. On też nie chce wpaść pod samochód. Samobójczej komendy nie posłucha. Ale jego pan ma natomiast wiedzieć, czy chce iść prosto, czy chce skręcić – podsumowuje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.