Przed nami życie

Ponad 500 tys. osób w Polsce ma wady i schorzenia wzroku, w tym około 80 tys. to osoby niewidome i słabowidzące. Jak podaje Polski Związek Niewidomych, co roku około 5000 osób ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności zgłasza się po pomoc do organizacji. Idziemy, 2 marca 2008



Najstarszą polską organizacją niewidomych było prawdopodobnie Stowarzyszenie Niewidomych Muzyków, które powstało w 1863 r. w Warszawie. Siedem lat później w klasztorze augustiańskim przy ul. Piwnej odbyło się poświęcenie „współmieszkania” dla niewidomych muzyków. O pozwolenie władz na zajęcie budynku i zarobkowanie muzyką zatroszczył się pan Papłonski, ówczesny dyrektor warszawskiego Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych. – Moja babcia wspominała, że gdy urządzało się w domu wieczorek taneczny, można było iść na Piwną i wynająć muzyka do pianina – opowiada s. Elżbieta Więckowska, franciszkanka służebnica krzyża z Lasek, która przez wiele lat uczyła niewidome dzieci fizyki i innych przedmiotów ścisłych.



Hrabianka spada z konia


Jednak nie wszyscy niewidomi mogli być muzykami. Większość osób dotknięta tym kalectwem była zdana na łaskę losu. Aż do roku 1910, kiedy to powstało Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi. Jego inicjatorką była hrabianka Róża Czacka, panna z ogromnym zamiłowaniem do jazdy konnej i… słabym wzrokiem. Jej bracia powtarzali, że to się źle skończy i rzeczywiście tak się stało. – Po upadku z konia wzrok Róży tak się pogorszył, że przerażona rodzina chciała szukać ratunku u najlepszych specjalistów w Paryżu – mówi s. Elżbieta. Ale Róża najpierw poszła do jednego z warszawskich okulistów z pytaniem, czy warto jechać do Paryża. Odpowiedź lekarza zmieniła całe jej życie: „Panno hrabianko, już nie warto. Niech panna hrabianka pomyśli o polskich niewidomych” – usłyszała.

Po tej wizycie Róża zamknęła się na trzy dni rekolekcji domowych, a potem zdecydowała: „Pakujemy walizki i jedziemy do Europy uczyć się pracy z niewidomymi”. Po powrocie założyła Towarzystwo i rozpoczęła dzieło tworzenia placówki szkoleniowo-wychowawczej dla dzieci i młodzieży niewidomej, najpierw w Warszawie, a potem w podwarszawskich Laskach. Chcąc zapewnić nowo powstałemu zakładowi ideowy personel, w 1918 roku powołała Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. W ten sposób zrodziło się Dzieło Lasek, które dla uczczenia Trójcy Przenajświętszej nazwano „Triuno”, gdyż łączy ono trzy elementy tworzące fundament Dzieła: niewidomych, siostry zakonne i współpracowników świeckich.

Celem istnienia Dzieła od początku było „tak wychować niewidomych, by umieli z poddaniem się woli Bożej, nawet z radością swoje kalectwo znosić. Przez to doskonałe przyjęcie krzyża, tego daru Bożego, mają niewidomi uczyć widzących, jak dla Pana Jezusa znosić cierpienia nieodłączne od życia człowieka” – pisała matka Róża w 1928 r. Niewidomi na ciele mieli też modlić się za niewidomych na duszy, którzy zaczęli przyjeżdżać do Lasek, przyciągani obecnością zarówno Czackiej, jak i ks. Władysława Korniłowicza, kapelana i ojca duchowego Lasek. Szybko powstał tu promieniujący na cały kraj ośrodek myśli chrześcijańskiej.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...