Po trwającym od kwietnia okresie licznych uciech studenci wzięli się – przynajmniej teoretycznie – za naukę. Mają jednak co wspominać. Pod osłoną Juwenaliów oraz nieprzebranej ilości imprez animowanych przez kluby studenckie w całej Polsce z każdym rokiem akademicka młodzież coraz nachalniej jest rozpijana. Idziemy, 22 czerwca 2008
Dawniej na studia trudno było się dostać i równie trudno było je skończyć. Student był kimś, a teraz? Ferdek ze „Świata według Kiepskich” miał kiedyś wizję, że jest profesorem uniwersytetu. Ogłosił wtedy, że nie pije piwa, bo to napój dla plebsu, a nie dla wykształconych ludzi, a studenci też przecież powinni mieć jakieś ambicje społeczne. No, ale to tylko głupawy serial.
Dzisiejsi studenci niewiele różnią się – niestety – od serialowego Ferdka, choć oczywiście są wyjątki – mówi żądający anonimowości kierownik jednego z warszawskich klubów studenckich. Głównie do studentów – Fedków Kiepskich - skierowane są propozycje tych klubów. Wchodząc na strony internetowe najpopularniejszych z nich – Remontu, Medyka, Fermentu, Pubu Student – nie rzuci nam się jako pierwsza w oczy propozycja dobrego koncertu, nie mówiąc już o ciekawej dyskusji czy wystawie. W zamian zobaczymy słusznych rozmiarów kufel Królewskiego z beczki – do godz. 15 jedynie za 4,50 zł!
Kluby kuszą m.in. piwnymi wtorkami. Wystarczy zapłacić za bilet od 10 do 18 zł, aby w majowe i czerwcowe wieczory we wtorki pić „browar do upadłego”. A to, że w Polsce nie sprzedaje się alkoholu nietrzeźwym? A gdzie tu sprzedaż, skoro „Warka – 0 groszy!!! Żywiec – 49 groszy”? Aby jeszcze bardziej trafić do studenckiego gustu na rozwieszonym na Remoncie bannerze obok butelek „Warki” zobaczymy roznegliżowaną panią. I zachętę: pij do upadłego!
Z kolei Medyk zgodnie z „lekarską” zasadą „czym się strułeś, tym się lecz” zaprasza na zimny browar już od 9.00 rano. W piątki i soboty browar za jedynie 2,99 zł, no a w środę: „Każdy śpiewać może… i nie o oto chodzi, jak co komu wychodzi! Kiedy w piwie brodzi…”.
Podobne atrakcje można spotkać w wielu klubach oraz miejscach nazwanych „prostudenckimi” jedynie dlatego, że można w nich kupić tańsze piwo na legitymację studencką. Piwnej panoramy życia studentów dopełnia istny urodzaj pubów umiejscowionych w okolicy uczelni, a nieraz przy samych ich bramach.
Czy wszyscy studenci upijają się? Oczywiście nie! Większość zachowuje rozsądek i wie, po co poszła na studia. Jednak nie sposób nie zauważyć prób utrwalania wzorców kultury studenckiej jako kultury pijackiej. W dodatku same uczelnie i nasze państwo zdają się być na to obojętne. – Chodzić na wykłady na rauszu? To nikomu nie przeszkadza. Byle być przygotowanym i obecnym. A po zajęciach? Wszystkie zachowania studentów są akceptowane przez władze uczelni, dopóki do akcji nie wkroczy policja i media. Browary handlują przecież legalnym towarem, na którym państwo zarabia krocie dzięki akcyzie – tłumaczy jeden z pociągających piwko w „Indeksie” – pubie przy bramie Uniwersytetu Warszawskiego studentów. A na razie – jeśli wierzyć famie – w akademikach furorę robią koszulki z napisem „Zanieście mnie do pokoju nr...". Ot, taka studencka kultura – do upadłego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.