O co chodzi w Gruzji?

Po kilku dniach walk gruzińsko–osetyjskich i gruzińsko–rosyjskich i kilkunastu dniach rosyjskiej okupacji części Gruzji, Moskwa uznała dwie samozwańcze republiki: Abchazję i Osetię Południową. W efekcie mamy dramatyczne pogorszenie stosunków Rosja–Zachód (w tym Rosja–Polska). Idziemy, 7 września 2008



Uznanie Moskwy


Obrona gruzińska w praktyce nie istniała. Rosjanie zajęli Kori, Poti i kilka innych miejscowości, a gdyby chcieli – mogliby wejść do Tbilisi. Jednak nie weszli, ale systematycznie niszczyli gruzińskie fabryki, porty i bazy wojskowe. Rozpoczęły się natomiast międzynarodowe próby zakończenia wojny. W sprawę zaangażował się przewodzący obecnie Unii Europejskiej prezydent Francji Nicolas Sarkozy, który 12 sierpnia spotkał się na Kremlu z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem. Ustalili plan pokojowego zakończenia konfliktu. Miedwiediew wyrzekł się przemocy i obiecał, że ostateczny status separatystycznych republik Osetii Południowej i Abchazji zostanie ustalony w toku międzynarodowych negocjacji.

W tym samym czasie w Tbilisi gościli prezydenci Polski, Ukrainy, Litwy i Estonii, a także premier Łotwy. – Przyjechaliśmy tutaj, by walczyć! – wołał Lech Kaczyński do tysięcy manifestantów. – Polska! Polska! – wołali Gruzini. Wojna skończona?

Jednak Rosjanie bardzo powoli wycofywali się z Gruzji, wciąż też oskarżali Gruzinów o zbrodnie wojenne, o wymordowanie co najmniej półtora tysiąca Osetyjczyków. Rosyjska agresja medialna prowadzona była na wielką skalę, tak, że mogło się wydawać, że maleńka Gruzja jest agresorem na miarę Niemiec hitlerowskich. Pokój nastał – ale wydawał się niesłychanie kruchy.

26 sierpnia, występując w telewizji po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, Miedwiediew oskarżył Gruzję o zamiar wymordowania tysięcy ludzi. – Wybrano najbardziej nieludzką metodę dla osiągnięcia celu – reintegracji Osetii Południowej poprzez totalne wyniszczenie całego narodu – mówił. I podkreślił: „to Rosja powstrzymała wyniszczenie Abchazów i Osetyjczyków”. – Biorąc pod uwagę wolę narodów Osetii Południowej i Abchazji, kierując się Kartą ONZ, Deklaracją Zasad Prawa Międzynarodowego z 1970 r. w kwestii przyjacielskich stosunków między krajami, Akt Końcowy z Helsinek z 1975 roku i inne zasadnicze dokumenty, podpisałem dekret o uznaniu niepodległości Osetii Południowej i Abchazji przez Federację Rosyjską – oświadczył.



Co dalej?


To oczywiście nie jest koniec całego problemu. Gruzini nie uznali decyzji Rosji, oznaczającej w praktyce rozbiór ich kraju. Podobnie Polska i kraje UE, USA, Chiny, a nawet najbliżsi sojusznicy Moskwy. Czym może zakończyć się to starcie Moskwy z Zachodem? Czy – tak, jak chcą niektórzy – Rosja zechce teraz „zająć” się Ukrainą i przejąć Krym? Czy Unia Europejska i NATO zdołają Rosjan powstrzymać? Na razie tego nie wiemy. Jedno jest pewne: naszą wschodnią granicę czekają trudne lata.



Autor jest dziennikarzem „Rzeczpospolitej”
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...