Żydzi i chrześcijanie na wspólnej drodze

Można być w drodze na dwa różne sposoby. Gdy liczy się tylko cel drogi przechodzimy drogę, która w zasadzie służy tylko dojściu do celu. I można być w drodze, nie znając z góry jej przebiegu, a nawet – w skrajnej sytuacji – nie wiedząc dokąd ona prowadzi. Gdy cel jest zakryty, sama droga staje się niejako celem. Więź, 4/2007




Choć przyszłość jest przed nami zakryta, możemy powiedzieć za żydowską deklaracją o chrześcijaństwie „Dabru Emet” z 2000 roku: Różnica pomiędzy Żydami a chrześcijanami nie może być przezwyciężona siłami ludzkimi. Stanie się to, gdy Bóg zbawi cały świat, jak obiecuje Pismo [5]. Podobnie pisze kard. Ratzinger: Postać Chrystusa równocześnie łączy i dzieli Izrael i Kościół. Przezwyciężenie tego podziału nie leży w naszej mocy… Obecny papież dodaje od razu: ale podział ten skupia nas razem na wspólnej drodze ku Temu, który nadchodzi. Z tego względu nie może on nas prowadzić do wrogości [6].

Oczywiście dzieli też, choć łączy, historia. Chodzi o historię poprzednich stuleci, o okres Zagłady Żydów w czasie II wojny światowej, a nawet – o wydarzenia powojenne. Wbrew tragicznej historii możliwy jest szacunek. Deklaracja „Dabru emet” stwierdza w cytowanym już punkcie: Żydzi mogą szanować chrześcijańską wierność ich objawieniu, tak jak my oczekujemy od chrześcijan szacunku dla naszego objawienia. Ani Żyda, ani chrześcijanina nie należy zmuszać do afirmacji nauczania drugiej wspólnoty. To, co jest podstawą wzajemnego szacunku, może być czymś więcej: podstawą wzajemnej akceptacji. Pomimo różnic, których nie da się „przezwyciężyć siłami ludzkimi”.

Zatem istotnie – jak mówi ks. Czajkowski – oczekiwanie mesjańskie może nas łączyć. Nie powinno to zresztą być zaskoczeniem, bo na poziomie po prostu ludzkim wszystko nas oczywiście łączy: przecież taki sam będzie dla każdego z nas egzystencjalny opis nadziei ostatecznej, czyli oczekiwania na czasy, gdy świat będzie taki, jaki być powinien. Teologiczne wypełnienie tej nadziei jest inne dla Żydów i chrześcijan, ale samo oczekiwanie jest tożsame.

A jak jest z drogą, po której kroczymy? Jak widzieliśmy, kard. Joseph Ratzinger – mówiąc o drodze ku Temu, który nadchodzi – napisał, że to wspólna droga. Czy tak jest istotnie? Jeśli droga, którą wszyscy kroczymy, jest drogą ku mesjańskiemu wypełnieniu, to czy jest wspólną drogą Żydów i chrześcijan? Czy jesteśmy w drodze w ten sam sposób?

Przywołajmy rozróżnienie, od którego zaczęliśmy. Jeśli uznamy, że znamy cel, wiemy do czego mamy dojść, to różnice teologiczne w jego opisie przeważą i droga nie będzie wspólna. Jeśli natomiast jesteśmy w drodze na drugi sposób, przeczuwając tylko cel, ale przyznając się, że prawie nic o nim nie wiemy, to wtedy jedyne, co mamy to sama droga, którą kroczymy. I im bardziej kroczymy wspólnie, tym bardziej jest to wspólna droga. Każdy z nas może się przyczynić do tego, by mimo wszelkich różnic była ona naprawdę wspólna.

***


Stanisław Krajewski – profesor w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów od jej powstania w 1989. W latach 1997-2006 członek Zarządu Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce. Jest polskim konsultantem Amerykańskiego Komitetu Żydów (AJC). Autor książek i artykułów z zakresu logiki, filozofii matematyki, filozofii religii, judaizmu, historii Żydów, dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Mieszka w Warszawie.



[5] Tekst deklaracji „Dabru emet” był kilkakrotnie publikowany w języku polskim, zob. m.in. „Więź” 2001 nr 8.
[6] J. Ratzinger, dz. cyt., s. 109.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...