Czasem coś w materii tego pięknego i dziwnego miasta zadziwi jeszcze bardziej: z zieleni ogrodu, z miękkich pióropuszy wszechobecnych palm (ta warszawska palma to nędzna karykatura, mimetyczne natręctwo) wyrasta nagle budynek-kolos, jakaś świecka świątynia, która okazuje się bankiem. Więź, 8-9/2007
Rozmowa potoczyła się gładko i szybko. Reprezentował firmę zajmującą się nawadnianiem ziemi dla rolnictwa i produkującą odpowiednie urządzenia. Firma działa w kilku krajach Europy i Ameryki, nie tylko w Izraelu. Ma swoje przedstawicielstwa w wielu miejscach, także w Polsce. Słyszałam kiedyś, że pustynia Negew i wszystkie te pustynne ziemie na Bliskim Wschodzie są tak urodzajne, że wystarczy je nawodnić, by wszystko rosło. Ale mój rolno-melioracyjny komiwojażer jeździ daleko z produktami swej firmy.
Osobiście ma kontakty z Palestyńczykami mieszkającymi w Izraelu. Z innymi nie. Intifada trwa już kilka lat. Budowa muru granicznego wydaje mu się obecnie racjonalnym środkiem choćby zmniejszenia liczby zabójczych zamachów. O przesłaniu papieża dla trzech monoteistycznych religii słuchał życzliwie, ale obojętnie. Sądzi, że religie sprzyjają fanatyzmowi i nietolerancji. Wśród przywódców Hamasu (a także wśród liderów partii Likud) religia jest narzędziem manipulacji. Fanatyzm się wywołuje nie szczędząc własnych dzieci.
Mój rozmówca reprezentował tę laickość, chciałoby się powiedzieć republikańską, o której przestrzeganie tak zabiega niechętna Izraelowi Francja i którą – o paradoksie – wyznaje ogromna większość mieszkańców Izraela. I nagle pojęłam sens „nowej ewangelizacji” jako uwewnętrznienie Boga. W obrębie każdej z trzech monoteistycznych religii i według jej zasad. Bóg uwewnętrzniony pozwoli na rozwój cech republikańskich, które oznaczają obywatelską przyzwoitość, jak w tradycji laickiej. I mądre korzystanie z cywilizacji technicznej, której agentem był mój komiwojażer melioracyjny, z jego podróżami i z jego pasjansem na laptopie.
Wylądowaliśmy we Frankfurcie. W środku Europy. Ludzka wieża Babel popłynęła korytarzami w stronę swoich statków powietrznych, swoich różnych przeznaczeń. To wspólne zadanie, które, miejmy nadzieje, nas czeka, to robota na następny wiek, który – jak mówił Malraux – będzie religijny albo nie będzie go wcale. Wiek... albo jeszcze dłużej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.