Zbyt proste wyjaśnienie. O „Strachu” Jana Tomasza Grossa

W „Sąsiadach” Jan Tomasz Gross opisywał mord na Żydach dokonany w lipcu 1941 r. przez polskich mieszkańców Jedwabnego. Tamtą książką zapoczątkował jedną z najważniejszych debat publicznych w Polsce po 1989 r. W swojej kolejnej książce Gross kontynuuje ten sam wątek. Więź, luty-marzec 2008



Używany przez Grossa język, jak również stosowane przez niego porównania, budzą sprzeciw także w wielu innych sytuacjach. Trudno ze spokojem czytać, że w dwudziestym wieku mieliśmy do czynienia w Polsce z dwoma procesami przywłaszczania na masową skalę cudzej własności – po wypędzeniu ludności niemieckiej i po wymordowaniu Żydów. Takie stwierdzenie jest jednak tylko logiczną konsekwencją przyjętej przez Grossa wizji, według której Polacy dokonali tuż po wojnie „czystki etnicznej”, której ofiarami padli nie tylko Żydzi, ale Niemcy i Ukraińcy.

Interesujące skądinąd, na jakiej podstawie autor „Strachu” twierdzi, że przesiedlenia ludności niemieckiej i ukraińskiej pochłonęły paręset tysięcy ofiar śmiertelnych. W przypadku Niemców przyjmuje się w historiografii, że mogło rzeczywiście stracić życie nawet kilkaset tysięcy ludzi, ale w odniesieniu do całej Europy Środkowej i Wschodniej, a przy tym przeważająca ich część to ofiary ucieczek i chaotycznej ewakuacji przed nadciągającą Armią Czerwoną, z czym polskie władze ani ludność nie miały nic wspólnego [3]. Jeżeli zaś chodzi o wysiedlenia Ukraińców, czyli „Akcję Wisła”, to liczba śmiertelnych ofiar według badań historyków nie przekraczała dwustu osób, wliczając w to zarówno zmarłych w trakcie transportów, jak i w obozie w Jaworznie [4]. Warto zachować precyzję, gdy mówi się o tak drastycznych sprawach.

Gross wielokrotnie pisze o „wyzwoleniu” Polski w latach 1944/1945, o tym, że Lublin był już „wolnym miastem”, gdy w sierpniu 1944 r. ocalałych Żydów zaczęły tam spotykać szykany ze strony polskiej ludności. Na poziomie semantycznym jest to przejawem utożsamienia się przez autora „Strachu” z optyką wyłącznie ludności żydowskiej, dla której wkroczenie Armii Czerwonej w sposób oczywisty i bezdyskusyjny przynosiło nie tylko wyzwolenie, ale po prostu ratunek przed śmiercią. Dla przeważającej części polskiego społeczeństwa był to jednak początek nowego zniewolenia, terroru, czego najbardziej namacalnym wyrazem były aresztowania, wywózki i egzekucje akowców. W tym „wolnym” Lublinie już w sierpniu 1944 r. na Zamku, w dawnej katowni gestapo, działało więzienie NKWD. Można powiedzieć, że to dobrze znane i oczywiste, a jednak tak ostentacyjne pominięcie polskiej wrażliwości sprawia, że niektóre sformułowania stają się jeszcze bardziej kontrowersyjne. Swoją drogą, w amerykańskim wydaniu „Strachu” Gross cały pierwszy, obszerny rozdział poświęcił losom Polski w drugiej wojnie światowej, dzięki czemu obraz lat czterdziestych jest w nim bardziej zrównoważony i wielowątkowy. Polskie wydanie zaczyna się od tego, jak Polacy, gdy tylko odeszli Niemcy, ochoczo zabierają się do szykanowania i mordowania ocalałych Żydów.




[3] Bernadetta Nitschke, „Wysiedlenie czy wypędzenie. Ludność niemiecka w Polsce w latach 1945-1949”, Toruń 2001, s. 239-241.
[4] Ł. Kamiński, „Ukraińcy w COP Jaworzno w 1947” r., w: „Obóz dwóch totalitaryzmów. Jaworzno 1943-1956”, t. 1, Jaworzno 2007, s. 75; Grzegorz Motyka, „Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukraińskie 1943-1948”, Warszawa 1999, s. 411.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...