Bezdomni, wykluczeni, nędzarze – budzą w nas nieufność i strach. Spotykając ich, przechodzimy na drugą stronę ulicy, zmieniamy miejsce w tramwaju, odwracamy głowę z niesmakiem. Udajemy, że nie istnieją, żeby nie drażnili naszych sumień. Więź, 4/2009
Są jak widma, które nie mają nadziei na to, że kiedykolwiek uda im się zamieszkać wśród „pełnoprawnych obywateli”. Ich wycofanie kryje rozpacz i zwątpienie we własne człowieczeństwo. Jak mówią sami najubożsi: „nie to jest największym nieszczęściem człowieka, że cierpi głód, że nie umie pisać, że nie ma pracy.
Najgorsze to wiedzieć, że inni mają cię za nic, że nie chcą dostrzec twojego cierpienia. […] Największe nieszczęście skrajnego ubóstwa, to czuć się przez całe życie jak człowiek skazany na śmierć”. Źródłem cierpienia osób wykluczonych jest głównie obojętność otaczającego ich świata, który nie dostrzega ich istnienia, który traktuje ubogich jak podludzi. O. Wrzesiński jako ksiądz katolicki pyta swój Kościół, jak jest możliwa taka obojętność?
Ruch ATD Czwarty Świat opiera się na zaangażowaniu „stałych wolontariuszy”, którzy rekrutują się zarówno spośród ubogich, jak i przedstawicieli wykształconych elit. Działa dziś w wielu krajach świata, towarzysząc ludziom żyjącym w skrajnym ubóstwie i wykluczeniu, słuchając ich i wraz z nimi, współpracując ze wspólnotami lokalnymi, szukając porozumienia z politykami i światem nauki, a także zwracając się do wielkich organizacji międzynarodowych.
Wszędzie znajduje sojuszników, ludzi przekonanych, że nikt nie powinien żyć w nędzy i poniżeniu. Ruch nie proponuje gotowych rozwiązań ani metod, dostrzega różnorodność uwarunkowań, zależnych od danego kraju. Jest ruchem ponadwyznaniowym, skupiającym wszystkich ludzi dobrej woli. Stawia im tylko jeden cel – służyć sprawie ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie. O. Wrzesiński podkreśla, że najubożsi mają absolutne prawo oczekiwać pomocy w imię wspólnego człowieczeństwa, ponieważ, jak mówi afrykańskie przysłowie, „człowiek jest lekarstwem dla człowieka”.
Założyciel ATD przekonuje, że nędza nie jest dożywotnim wyrokiem. Gdy po raz pierwszy znalazł się w obozie Noisy-le-Grand, obiecał sobie, że rodziny, które tam spotkał, pokonają kiedyś schody do Pałacu Elizejskiego, Watykanu, Organizacji Narodów Zjednoczonych, staną się partnerami dla tych światowych instytucji. Ten plan mógł się wydawać absurdalny, gdy głosił go biedny ksiądz w otoczeniu tonących w błocie prowizorycznych baraków dla bezdomnych.
Jednak w trzydzieści lat później, 17 października 1987 roku, na placu Trocadéro w Paryżu, na apel ojca Wrzesińskiego zebrało się ponad sto tysięcy osób, które przybyły zamanifestować w imię idei praw człowieka swój sprzeciw wobec nędzy. Wśród zebranych byli najubożsi, wolontariusze, ale też przedstawiciele najwyższych władz politycznych. Wkrótce ONZ ogłosiła tę właśnie datę Światowym Dniem Walki z Ubóstwem.
Obecnie, w dwadzieścia lat od śmierci swego założyciela – który pozostawił po sobie inspirującą myśl społeczną na temat walki z nędzą w kontekście praw człowieka, a którego proces beatyfikacyjny toczy się w Rzymie – międzynarodowy ruch ATD Czwarty Świat działa już w ponad 30 krajach, przyciągając ludzi młodych, prowadząc projekty kulturowe i promując obywatelski współudział środowisk wykluczonych. Bo – jak mawiał brazylijski arcybiskup Helder Camara – jeżeli marzy tylko jeden człowiek, pozostanie to tylko marzeniem, jeżeli zaś będziemy marzyć wszyscy razem, będzie to już początek nowej rzeczywistości.
Ojciec Józef Wrzesiński, Ujrzymy słońce. Pisma i słowa. Wprowadzenie Jean-Claude Caillaux, wybór i oprac. Pierre Klein. Wydawnictwo WIĘŹ, Warszawa 2008, 160 s.
*****
Ewa Karabin – ur. 1983. Doktorantka teologii moralnej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Sekretarz Laboratorium WIĘZI. Mieszka w Warszawie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.