Jedni zastanawiają się, po co w ogóle opublikowała swoją książkę, zarzucają jej przeakcentowywanie swojej roli w życiu papieża. Inni zachwycają się odwagą jej wyznań i tym, że wreszcie pojawiła się kobieta u boku Jana Pawła II i odsłoniła jego ludzkie oblicze... Więź, 8-9/2009
Gdyby obok listów i modlitw ks. Wojtyły pani Półtawska przedstawiła nam opis kierownictwa duchowego ks. Karola – jej zasługi dla zrozumienia osoby i myśli Jana Pawła II, w podstawowym wymiarze jego osobistej duchowości, byłyby nie do przeceniania. Tego rodzaju dokument stałby się materiałem źródłowym dla wielu prac naukowych z mistyki, życia duchowego, jak i z teologii.
Podobnie brakuje pogłębionej analizy duchowości Wojtyły. Na kartach jej codziennych zapisków – dla niego pisanych! – prawie nieobecne są istotne wydarzenia w życiu Kościoła, w jakich uczestniczy biskup, a potem kardynał Wojtyła. Mimo że Wanda Półtawska drukuje swoje notatki z lat sześćdziesiątych, czyli z okresu obrad II Soboru Watykańskiego, refleksja nad Soborem i pracami, jakie podejmował wówczas bp Wojtyła, jest prawie zupełnie nieobecna. Nie ma pogłębionej refleksji ani nad książkami, które pisał i wydawał, ani nad projektami, które realizował w diecezji krakowskiej. Nie ma Millenium, ani Synodu krakowskiego, ani choćby kościoła w Nowej Hucie. Nie ma prawie niczego, co stanowiło publiczną działalność metropolity krakowskiego, a potem papieża Jana Pawła II.
Jest tylko Brat i jej sprawy, które drobiazgowo dzień po dniu mu referuje, skupiając na sobie jego uwagę. To z nim, a nie ze swoim mężem Andrzejem, przeżywa chorobę i diagnozę, że ma nowotwór jelita grubego. Mimo tego, że bp Wojtyła jest wtedy na sesji Soboru w Rzymie, to jemu, a nie mężowi w domu, zwierza się ze swych stanów psychicznych i duchowych, aż po najintymniejszą fizjologię. Dopiero po kilku tygodniach takiej wymiany listów Karol Wojtyła prosi, żeby jednak poinformowała o swojej sytuacji męża, bo jego to też dotyczy.
Najistotniejszy dla zrozumienia genezy tej książki jest ostatni rozdział I części zatytułowany Wielki zakręt dziejów. Jest to zapis zdarzeń całego roku 1978, czyli tzw. „roku trzech papieży” – aż do Wielkanocy 1979 roku (z tego okresu pochodzi ostatni cytowany list Jana Pawła II). Wanda Półtawska przywołuje zdarzenia, których była świadkiem i uczestnikiem, świadczące o tym, że w wymiarze duchowym – od śmierci Pawła VI – Karol Wojtyła „wiedział”, ze zostanie papieżem i przygotowywał się do tego wewnętrznie.
Ponownie mamy zatem sytuację, że fragmenty listów, notatek i cytaty z rozmów przed konklawe – między kard. Wojtyłą a rodziną Półtawskich – mają kolosalne znaczenie dla dalszych badań nad pontyfikatem i osobą papieża. I znowu – szkoda, że do nich autorka się nie ograniczyła. Inny bowiem charakter mają jej osobiste zapiski po 16 X 1978 roku, publikowane zresztą bez dystansu do jej ówczesnych przeżyć. Są tam myśli o śmierci, o kompletnej pustce, o tym, że nie może funkcjonować w relacji z Bogiem bez pośrednika, jakim był Brat:
Zakręt w historii świata. A ja jestem jak drzewo na uschłej nagle glebie. Jak dzwon pusty, który nie uchwycił rezonansu, bo brak serca! Jak las w jesieni bez nadziei wiosny. Jak powój, któremu zabrakło dębu – przecież przeżyliśmy razem tyle lat, kawał życia. […] Nawiedza mnie myśl o śmierci” (s. 360-361).
Wanda Półtawska otrzymała w tym czasie wielkie wsparcie ze strony nowo wybranego papieża. Jan Paweł II ofiarował jej swoje medytacje pisane w trakcie konklawe, dzwonił osobiście – jak można domniemywać z tekstu – zaraz po wyborze z zaproszeniem na inaugurację pontyfikatu, napisał wielki list, podsumowujący 20 lat ich relacji. Ona jednak wciąż szuka pomocy i pomysłu na swoje funkcjonowanie jako „siostra najwyższego kapłana”, jak sama pisze: „jakoś muszę odnaleźć właściwy sposób realizowania roli siostry Ojca Świętego” (s. 360). Dramatycznie szuka form i możliwości fizycznej obecności – tak jak dotąd, jak w Krakowie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.