Malewska nie lubiła skupiać na sobie uwagi i starannie zacierała wszelkie ślady mogące odkryć jej prywatność, czyli to – co jej zdaniem – powinno pozostać zakryte. Choć napisała kilka powieści i setki artykułów, swoją pracę traktowała jak powołanie, a nie środek do osiągnięcia władzy i popularności. Więź, 10/2009
Po zawieszeniu przez komunistyczne władze „Znaku” w 1953 r. Malewska znalazła pracę w Bibliotece Kórnickiej jako archiwistka. Godzinami porządkowała miscellanea z XVII w., na podstawie których opublikowała później Listy staropolskie z epoki Wazów (1957). Był to dla niej niewątpliwie czas trudny, jej pensja była więcej niż skromna, więc żywiła się głównie kaszą jęczmienną gotowaną na maszynce spirytusowej. Po latach wspominała jednak ten okres jako „czekanie na dojrzałość”, czas na spokojne zbieranie materiału, pisanie do szuflady, uniezależnienie własnej twórczości od szkodliwych okoliczności. Wtedy też ukończyła pracę nad zaczętą w 1951 r. powieścią Przemija postać świata.
Książka ukazała się w 1954 r. i wywołała entuzjazm wśród krytyki i przyjaciół autorki. Ci ostatni podziwiali czysty, surowy język opowieści, szczegółową znajomość epoki przy dużej wrażliwości na niuanse psychologiczne. Zachwycali się uniwersalnym przesłaniem. Jadwiga Żylińska, inna pisarka historyczna, zauważała: „jest to książka Conradowska w tym znaczeniu, że została w niej wymierzona najwyższa sprawiedliwość widzialnemu światu. […] Odrobina pamięci, coś jakby litościwe spojrzenie, ratujące człowieka przed poczuciem absolutnej znikomości jego doczesnego bytu”.
Akcja powieści toczy się w VI w. po Chrystusie i przedstawia dzieje Ostrogotów w Italii, załamanie Imperium Rzymskiego i próby odrodzenia potęgi cesarstwa. Splata umiejętnie różne wątki, nie stroniąc ani od wielkich scen batalistycznych, ani od wysublimowanych opisów relacji uczuciowych. Bohaterowie Malewskiej nie są tylko trybikami w wielkiej machinie dziejowej, ale autonomicznymi podmiotami swojego działania, którzy – nie zawsze słusznie – podejmują świadome wybory.
Ta powieść oraz inne szkice historyczne z lat pięćdziesiątych (Alfred Wielki w historii i legendzie, Święci z Zielonej Wyspy, Budowniczy wśród ruin) to próba podpowiedzi, jak powinien zachowywać się chrześcijanin wobec pokus, na które wystawia go stale komunistyczna machina. Pokazanie pod płaszczem wydarzeń historycznych, że w każdej sytuacji można walczyć i spełniać swoje obowiązki. Niezgoda na serwilizm panoszący się w stalinowskiej Polsce. Sama Malewska siłę do walki czerpała z głębokiej relacji z Bogiem, wszystkie dramaty, które przeżywała, przeradzały się u niej w modlitwę. Stanisław Grygiel powiedział: „Ani ludzka małość, ani pasożytująca na niej głupia i okrutna polityka nie wytrącały Malewskiej z równowagi”.
W 1957 r. Malewska znowu stanęła na czele odrodzonego „Znaku”. Jej talent publicystyczny, stłamszony przez lata przymusowego milczenia, znowu rozkwitł dziesiątkami artykułów. Po wyczerpującej pracy nad swoją ostatnią, wielką powieścią, Malewska pozwoliła sobie na stworzenie Opowieści o siedmiu mędrcach (1959), która jest niemal baśniową historią o przedklasycznej Grecji i początkach europejskiej cywilizacji. Większość jednak czasu poświęcała pracy dla „Znaku”.
Przez jej ręce przechodził każdy tekst opublikowany w miesięczniku, musiała sama zatwierdzić każdą poprawkę, stale trzymać rękę na pulsie redakcyjnego życia. Nie tolerowała niedoróbek i fuszerki. Od swojego zespołu wymagała rzetelnej pracy, kompetencji i uczciwości. Jeżeli dostrzegła w jakimś tekście materiał na dobry artykuł, potrafiła siedzieć godzinami z jego autorem i dyskutować nad potrzebnymi zmianami. Przy poprawkach była niesłychanie cierpliwa „Tołstoj Wojnę i pokój przepisywał siedem razy – i to gęsim piórem” – mawiała często (gwoli ścisłości należy dodać, że książki Tołstoja przepisywała jego żona – Zofia).
W 1961 r. w księgarniach ukazała się jej kolejna książka – Panowie Leszczyńscy, druga konfrontacja autorki z polską historią. Malewska zastanawia się w niej nad fenomenem XVII-wiecznej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, przekonuje, że historia jej upadku wcale nie jest jednoznaczna. Nie zgadza się z mitem głoszącym, że „Polska nierządem stoi”, a polski szlachcic spędza czas głównie na pijaństwie i burdach sąsiedzkich. Pokazuje ludzi mądrych, roztropnych, szczerze troszczących się o dobro Ojczyzny, chociażby Rafała czy Andrzeja Leszczyńskich, prawdziwą ówczesną elitę intelektualną, której trudno szukać u Sienkiewicza.
Trzecią próbą zderzenia się z własną historią był Apokryf rodzinny opublikowany w 1964 r. i przez wielu czytelników uznany za powieść autobiograficzną, co ściągnęło na głowę Malewskiej gromy ze strony urażonych powinowatych. Warto dodać, że Anna Głąb wykonała wielką pracę, oddzielając ziarno od plew i wyłuskując z Apokryfu…rzeczywistych krewnych pisarki. Nie było to łatwe, bo sama Malewska twierdziła, że to utwór fikcyjny, włożony tylko w pewne socjologiczne ramy, mające pokazać polską genealogię.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.