Stańmy po stronie Zwycięzcy

Jestem jak chasyd, który mówi, że do cadyka nie jeździ po to, żeby słuchać, czego ten naucza. On jedzie zobaczyć, jak cadyk ma zawiązane sznurówki. Mnie wystarczyło patrzeć, jak Papież ma zawiązane sznurówki.


Bo Bóg jest tak wspaniały, że ma Ci wystarczyć tylko przebywanie w Jego obliczu.

To po co niby Bóg mówi do człowieka przez całe stworzenie? Przecież On je stworzył, to jest Jego słowo skierowane do człowieka. Moja żona też jest Słowem Boga skierowanym do mnie. Ty też, każdy. Chrystus stał się człowiekiem – można było Go dotknąć, patrzeć, jak się śmieje, jak zapłakał, jak spał. Czemu Bóg miałby nie wyglądać jak człowiek? Jeżeli Maryja została żywcem wzięta do nieba, to jak ona tam wygląda? Chciałbym, żeby wyglądała jak najpiękniejsza kobieta na świecie.

Nim się przekonasz, musisz umrzeć. Jest w Tobie strach przed śmiercią żony?

To okropny strach. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Chcę, żebyśmy umarli razem. A jeśli tak nie będzie nam dane, ja pierwszy.

To nie jesteś w porządku w stosunku do żony.

Jestem w tym względzie egoistą, więc niech mnie śmierć bierze pierwszego. Zresztą bez niej, tak czuję, i tak szybko bym umarł.

Oswajasz śmierć?

Większość utworów, które śpiewam, jest o śmierci. Miłość i śmierć to najważniejsze tematy w sztuce, na inne w sumie szkoda czasu. Miłość to najsilniejsza relacja między ludźmi, a śmierć to już pytanie, co z tą więzią dalej.

Człowiek też wyobraża sobie, jak chciałby umrzeć. Najlepiej jest wiedzieć, że śmierć przychodzi. Umierać świadomie. Bez sensu zginąć w wypadku czy umrzeć we śnie. Chcę wiedzieć, że śmierć nadchodzi – to jest wtedy dobra śmierć.

Bo trzeba się przygotować?

Tak, bo wtedy diabły chcą się rzucić na człowieka, trzeba się przyoblec w zbroję Bożą. Niektórzy święci mają przywilej, że wiedzą, kiedy umrą. Oglądałem ostatnio „Wyspę” Łungina, najlepszy film religijny, jaki zrobiono. Bohater wie, kiedy umrze, mówi: „dziś”. Robią mu trumnę, kładzie się w niej, umiera. Jak Mojżesz na słowo Boga, że „dziś dzień twojej śmierci”. Cadyk Szmelke z Nikelsburga też wiedział. Albo Aragorn z „Władcy Pierścieni” Tolkiena – książki chrześcijańskiej par excellence.

Umierasz i...?

I nie wiem, bo skąd miałbym wiedzieć? Zupełnie jest mi obcy naturalistyczny opis rozkładu ciała, gnicia, ropy, jaki daje lubiany i śpiewany przeze mnie ks. Józef Baka, bo nie o to chodzi. Śmierć to fascynujący moment, najważniejszy. Może jest jak podróż pociągiem, wchodzisz, gdzieś jedziesz, patrzysz za okno – a za oknem już jest wiosna, zielone pola, już widzisz kwitnące słoneczniki...

Patrzę w niebo z ufnością. Dlatego jeszcze nie popełniłem samobójstwa. Bo uwierzyłem, że Chrystus zwyciężył. Widzę Go jako Króla i chcę się dostać do Jego Królestwa. Chcę być z moim Królem. Kiedy patrzę na świat wokół mnie, ogarnia mnie wielki pesymizm. Dlatego najlepiej czuję się w lesie, z dala od tego wszystkiego.

Dopóki nie słychać strzałów myśliwych.

Wiadomo, to cię gdzieś zawsze dopadnie, uciekać nie ma dokąd. Ale chciałbym się wyprowadzić z miasta, bo jest mi smutno, jak patrzę na ten świat, tutaj nie chce się żyć – wszystko już mnie przeraża. Czekam, aż to się skończy, czekam na koniec świata. Ja tu jestem jak na wojnie.

Moim marzeniem jest czasem rzucić wszystko w diabły, zostać rolnikiem, leśniczym czy pracować na kolei – mieć to wszystko gdzieś. Ale jestem piosenkarzem i wciąż muszę wychodzić na scenę.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...