Benedykt XVI zwrócił się ku tym chrześcijańskim wyznaniom i odłamom, z którymi porozumienie doktrynalne wydaje się najbardziej możliwe. Postanowił wyjść im naprzeciw.
Jednocześnie biskup Hilarion obserwował determinację i konsekwencję Stolicy Apostolskiej w obronie cywilizacji życia. Stąd też bierze się jego otwartość na współpracę z katolikami. Odpowiedzialnym za stosunki zewnętrzne patriarchatu moskiewskiego został dopiero rok temu, więc za wcześnie jeszcze mówić o przełomie w relacjach z innymi wyznaniami. Tym niemniej osoby zaangażowane w dialog ekumeniczny mówią, że bardzo na korzyść zmieniło się nastawienie wobec Kościoła katolickiego prawosławnych decydentów w Moskwie i że można się wkrótce spodziewać wspólnych inicjatyw obu stron. W pierwszym rzędzie będą to przedsięwzięcia w obronie fundamentów naszej cywilizacji przed „dyktaturą relatywizmu”, według określenia Benedykta XVI. Papież nie wyklucza jednak, że mogą się one stać początkiem poważniejszego dialogu ekumenicznego, którego celem pozostaje jedność Kościoła.
Benedykt jest bowiem świadom tego, że między światem prawosławnym a katolickim istnieją większe różnice kulturowe niż teologiczne. Nieprzypadkowo jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary w deklaracji chrystologicznej Dominus Iesus z 2000 roku odmówił denominacjom protestanckim prawa do posługiwania się mianem „Kościołów”, uznał natomiast, że przysługuje ono prawosławnym. Użył nawet wobec nich sformułowania „Kościół siostrzany”.
Kościół Anglii i szalupa dla ostatnich wierzących
Ze wszystkich konfesji, które powstały na skutek reformacji w XVI wieku, najbliższy doktrynalnie katolicyzmowi pozostawał Kościół anglikański. Oblicze tego wyznania zmieniło się jednak bardzo mocno w ostatnich dekadach XX wieku. To episkopalianie (czyli anglikanie w Stanach Zjednoczonych) byli pionierami w wyświęcaniu kobiet na księży (w 1976 roku) i na biskupów (w 1989 roku). W 1996 roku synod Kościoła anglikańskiego zdecydowaną większością głosów przegłosował, że po śmierci nie ma piekła, zaś duszę zatwardziałego grzesznika czeka nie potępienie, lecz anihiliacja – czyli unicestwienie. W ten sposób po raz pierwszy w historii jeden z Kościołów chrześcijańskich zerwał z podstawową prawdą wiary – o nieśmiertelności duszy. Głośne było oświadczenie jednego z uczestników owego synodu, ks. Iana Stubbsa z Manchesteru, o tym, że nie wierzy w ogóle w życie po śmierci.
W 1997 roku znany brytyjski historyk Paul Johnson zauważył:
Synod anglikański zachowuje się jak świecki parlament. Jeżeli jest silna grupa nacisku, to nacisk jest stosowany i doktryna się zmienia. Jeżeli brak grupy nacisku, to nie ma presji i doktryna pozostaje taka, jaka jest. Synod po prostu funkcjonuje jak świecka instytucja. Pierwiastek duchowy, pierwiastek etyki absolutnej przeciwstawionej relatywizmowi zanikł. Po drugie, Kościół Anglii zmienia swoje nauczanie, bo przeniknęły do niego świeckie grupy nacisku. Jest w nim bardzo silne lobby homoseksualne, które sparaliżowało rygoryzm moralny Kościoła. Lobby homoseksualistów jest najsilniejszym lobby w Anglii, które infiltruje słabe instytucje, a taką jest bez wątpienia obecnie Kościół anglikański. Właśnie dlatego nazywam Kościół anglikański Kościołem Sodomy.
W 1977 roku wewnątrz tej konfesji powstała Tradycyjna Wspólnota Anglikańska, skupiająca wiernych sprzeciwiających się rezygnacji z dotychczasowych elementów nauczania chrześcijańskiego, zwłaszcza w odniesieniu do teologii moralnej. Z czasem owa wspólnota zaczęła się sytuować w coraz większej opozycji wobec przedstawicieli głównego nurtu anglikanizmu, forsujących obyczajowe i doktrynalne zmiany.
Kroplą goryczy, która przelała czarę niezadowolenia anglikańskich tradycjonalistów, było wyświęcenie na biskupa w listopadzie 2003 roku pierwszego w dziejach chrześcijaństwa duchownego jawnie żyjącego w związku homoseksualnym. 56-letni ks. Gene Robinson z amerykańskiego Kościoła episkopalnego nie tylko porzucił swą żonę i dwie córki, by związać się z młodszym od siebie o sześć lat partnerem, ale uznał swój związek z drugim mężczyzną za sakramentalny. Stwierdził, że co prawda związki jednopłciowe są sprzeczne zarówno z Biblią, jak i z Tradycją Kościoła, ale nie oznacza to, że są grzeszne.
Tradycyjna Wspólnota Anglikańska próbowała wówczas przekonać Watykan, by stworzył nową strukturę, która włączyłaby do Kościoła katolickiego tych ortodoksyjnych anglikanów, którzy nie godzą się na zmiany zachodzące w ich wyznaniu, widząc w nich odejście od Ewangelii. Stolica Apostolska pod koniec pontyfikatu Jana Pawła II nie była jednak gotowa na taki krok. W watykańskich dykasteriach dominowało przekonanie, że taka decyzja może zaszkodzić dialogowi ekumenicznemu z anglikanizmem.
Podejście to zmieniło się dzięki Benedyktowi XVI. W listopadzie 2009 roku podjął on decyzję o powołaniu prałatury personalnej dla anglikanów, którzy chcą powrócić do jedności z Rzymem, a jednocześnie zachować swą specyfikę liturgiczną i kulturową. Można powiedzieć, że jest to pewna forma unityzmu, gdyż anglikanie otrzymają możliwość tworzenia ordynariatów personalnych i osobnych seminariów, odprawiania własnej liturgii w duchu Book of Common Prayer, a nawet zachowania małżeństw dla duchownych (choć już nie dla biskupów). Tym samym otwiera się droga do powrotu na łono Kościoła katolickiego dla ok. 400 tysięcy wiernych skupionych w Tradycyjnej Wspólnocie Anglikańskiej. Co ciekawe, decyzję papieża poparło wielu konserwatywnych biskupów anglikańskich, dla których ich macierzysty Kościół stracił chrześcijańskie oblicze. Arcybiskup Robert Duncan oświadczył nawet, że wybór między katolicyzmem a anglikanizmem nie jest wyborem między dwoma chrześcijańskimi wyznaniami, lecz alternatywą między religią życia a religią śmierci.
Benedykt XVI uznał więc, że dialog z głównym nurtem anglikanizmu nie ma sensu, należy zaś otworzyć drzwi dla tych, którym bliższe jest nauczanie Jezusa Chrystusa niż duch czasów. Być może więc przygarnięcie tradycyjnych anglikanów okaże się największym sukcesem ekumenicznym tego pontyfikatu. To zaś stanie się jednym z elementów odbudowywania widzialnej jedności Kościoła.
GRZEGORZ GÓRNY ur. 1969, redaktor naczelny kwartalnika „Fronda”, publicysta ireportażysta, autor wielu artykułów, mieszka w Warszawie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.