Benedykt XVI zwrócił się ku tym chrześcijańskim wyznaniom i odłamom, z którymi porozumienie doktrynalne wydaje się najbardziej możliwe. Postanowił wyjść im naprzeciw.
W 1988 roku kardynał Joseph Ratzinger jako wysłannik papieża prowadził negocjacje z arcybiskupem Marcelem Lefèbvre’em w sprawie podporządkowania się tradycjonalistów Stolicy Apostolskiej. Wydawało się, że obaj hierarchowie osiągnęli kompromis, gdyż w sprawach doktrynalnych nie było między nimi większych różnic. A jednak wkrótce potem Francuz zerwał porozumienie i wyświęcił bez zgody Watykanu czterech biskupów.
Z tamtego okresu w Josephie Ratzingerze pozostało przeświadczenie, że w kwestiach teologicznych jest możliwe osiągnięcie jedności z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X, a problemem jest raczej inna wrażliwość, sposób myślenia czy kwestie dyscyplinarne. Tym bardziej, że sam podzielał niektóre z obaw lefebrystów dotyczących błędnej interpretacji Vaticanum Secundum czy kryzysu posoborowego. Dlatego jako Benedykt XVI uczynił krok, na który nie zdecydował się Jan Paweł II. Zniósł ekskomunikę czterech biskupów, nie stawiając żadnych warunków wstępnych. Można powiedzieć, że ukorzył się, wyciągając pierwszy rękę do zgody i nie zyskując w zamian nic. Mało tego: naraził się przez to na ostre ataki wielu świeckich mediów.
Czas pokaże, czy te działania papieskie (łącznie zmotu proprio Summorum Pontificum) przyniosą pożądany efekt. W tego rodzaju sporach dobra wola musi bowiem istnieć po obu stronach.
Patriarchat moskiewski i sojusz w obronie cywilizacji
Pytanie o dobrą wolę jest kluczowe także w relacjach z prawosławiem, zwłaszcza zaś z patriarchatem moskiewskim. W czasach komunistycznych instytucja ta była w ogromnej mierze zależna od Kremla, a jej zaangażowanie w dialog ekumeniczny jawiło się wręcz jako funkcja sowieckiej dyplomacji. Upadek komunizmu nie zlikwidował zależności Cerkwi od państwa, ale niewątpliwie poluzował mocno gorset ściskający prawosławie.
W moskiewskiej optyce zmieniło się też postrzeganie Watykanu. W okresie sowieckim był on traktowany jako monolityczna część bloku zachodniego. Dlatego rosyjski patriarchat tak chętnie współpracował z protestanckimi konfesjami w Światowej Radzie Kościołów. Dziś widać jednak wyraźnie, że Zachód jest mocno podzielony, a głos Stolicy Apostolskiej bardzo często odcina się od stanowiska Waszyngtonu czy Brukseli. Dotyczy to zarówno spraw politycznych, takich jak interwencja zbrojna w Iraku, czy cywilizacyjnych, jak stosunek do aborcji czy badań nad komórkami macierzystymi. W tych kwestiach większość świadomych wyznawców prawosławia w Rosji zgadza się ze stanowiskiem Watykanu. Poza tym do głosu dochodzi coraz częściej wychowane już po upadku komunizmu nowe pokolenie prawosławnych księży , dla którego podstawowe znaczenie ma obrona życia poczętego czy tradycyjnej rodziny, a nie szukanie przeciwwagi dla wpływów katolicyzmu. Są oni mocno sceptyczni wobec dotychczasowej współpracy na forach międzynarodowych z wyznaniami protestanckimi, które liberalizują swą teologię moralną. Jednocześnie widzą, że w epoce globalizacji należy szukać sojuszników w obronie podstawowych wartości ponad granicami państw i konfesji.
Ta sytuacja powinna skłaniać patriarchat moskiewski do zacieśniania kontaktów z Kościołem katolickim. Niestety, było to niemożliwe z powodu zbyt dużego potencjału antypolonizmu wśród rosyjskich elit prawosławnych. Już to, że Polakami byli zarówno papież, jak i katolicki metropolita Moskwy, hamowało jakiekolwiek próby śmielszego dialogu.
Sytuacja zmieniła się wraz ze śmiercią Jana Pawła II i wyborem Benedykta XVI. Najbardziej znany teolog prawosławny diakon Andriej Kurajew powiedział wprost, że sam fakt, iż na czele Kościoła katolickiego nie będzie stał Polak, lecz Niemiec, otwiera nowe możliwości nawiązania dialogu. W tym kontekście należy zapewne odczytywać decyzję o zmianie na stanowisku metropolity moskiewskiego dokonaną przez Benedykta XVI w 2007 roku. Arcybiskup Tadeusz Kondrusewicz, który jest narodowości polskiej, został metropolitą mińsko-mohylewskim na Białorusi, a w Moskwie zastąpił go dotychczasowy rektor seminarium duchownego w Sankt Petersburgu, Włoch o. Paolo Pezzi.
Trudno odbierać ten krok inaczej niż jako wyciągnięcie dłoni. Czy gest ten zostanie odwzajemniony przez drugą stronę? Pewną nadzieję przynosi zmiana pokoleniowa, która dokonała się w moskiewskim patriarchacie po śmierci Aleksego II i wyborze Cyryla. Mianowicie osobą numer dwa w rosyjskiej Cerkwi, odpowiedzialną zarazem za stosunki międzynarodowe, został 44-letni biskup Hilarion Ałfiejew. Uważany za najwybitniejszą osobowość wśród prawosławnych hierarchów, błyskotliwy teolog i kompozytor, należy do generacji księży, którym komunizm nie przetrącił kręgosłupa, a zarazem pozbawiony jest antykatolickiego resentymentu. Będąc wcześniej biskupem w Wiedniu i reprezentantem rosyjskiego prawosławia przy instytucjach europejskich w Brukseli, poznał doskonale realia panujące w świecie zachodnim. Stąd bierze się jego niechęć do podtrzymywania współpracy z wyznaniami protestanckimi, które wyświęcają kobiety na księży, błogosławią pary homoseksualne czy nie uznają aborcji za grzech. Dla niego jest to jawne zaprzeczenie chrześcijaństwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.