Duch i klisze

Tygodnik Powszechny 24/2010 Tygodnik Powszechny 24/2010

Karol Wojtyła przybywając do Watykanu, miał wyraźnie optymistyczną wizję kultury, w której wyraża się siła ludzkiego ducha, geniusz twórczości, najwznioślejsze przejawy moralności. Ale dziś wobec takiego postawienia sprawy budzą się pytania, wątpliwości – sprzeciw. Czy Jan Paweł II był idealistą oderwanym od trendów współczesnej cywilizacji?

 

Dogmat laickości

Gdy Jan Paweł II w UNESCO wspomniał o związku chrześcijaństwa z kulturą, nie chciał nikogo urazić i od razu zaznaczał, że czyni to w formie osobistego świadectwa. Miał bowiem świadomość, że przemawia do ludzi wszystkich narodów, kultur i religii. Nie ulega wątpliwości – o czym można się przekonać, słuchając homilii na krakowskich Błoniach z 1979 r. – że źródło kultury, źródło człowieczeństwa, upatruje w żywej relacji z Bogiem Trójjedynym. Mówił, że miarą godności człowieka, jej ostatecznym horyzontem jest zanurzenie w życiu Boga. „Poznaj swoją godność chrześcijaninie” – wołał papież Leon, a papież Jan Paweł II wskazywał, że skoro człowiek został powołany do transcendentnej wspólnoty trzech osób Boskich, to jego godność przekracza doczesność i zanurza się w odwiecznej przyszłości. Nieskończona zatem jest godność dziecka Bożego.

„Czy Bogu można powiedzieć »nie«?” – gdy Jan Paweł II zadawał to pytanie na Błoniach, kontekst otaczającego go świata był jednoznaczny. „Nie” Chrystusowi mówiła wroga ideologia pochodząca z Moskwy. „Nie” Chrystusowi mówiły struktury państwa totalitarnego. Nawet jeśli w owym czasie był to już totalitaryzm plastikowy, to niechęć do wartości zakorzenionych w Ewangelii była praktyczna i rzeczywista. Czy Jan Paweł II przewidział, że mówienie „nie” Chrystusowi stanie się bardziej natarczywe, podyktowane nie tyle ideologią, co praktyką życia w czasie, gdy Polska zrzuci już totalitarne jarzmo, kiedy każdy z Polaków będzie mógł bez skrępowania wybrać i wypowiedzieć swój światopogląd? Czy mógł jeszcze przed solidarnościowym Sierpniem ’80 przewidzieć, że zaprzeczenie tysiącletniej tradycji chrześcijaństwa na ziemiach polskich będzie silniejsze ćwierć wieku później, gdy Związek Radziecki będzie mrocznym wspomnieniem, a w chrześcijańskiej Europie będą pustoszały klasztory, kościoły będą przerabiane na puby i hotele, sale koncertowe i dyskoteki?

Dla Jana Pawła II „cała Europa – od Atlantyku aż po Ural – szczególną gęstością faktów potwierdza ów związek między kulturą a chrześcijaństwem w dziejach poszczególnych narodów i wspólnot”, tymczasem Unia Europejska, której podwaliny wyrastały z chrześcijańskich inspiracji jej założycieli, odrzuciła odwołanie się do Boga w Trójcy. Bliżej jej do dogmatu laickości, z którym się nie dyskutuje i którego się nie podważa. Proces sekularyzacji chrześcijańskiego kontynentu nie dokonuje się tylko we Włoszech, gdzie sędzia odmówił wykonywania zawodu, dopóki w salach sądowych będą wisieć krzyże, ale również w Polsce, której patronuje św. Wojciech i św. Stanisław, gdzie uczniowie zawiązują komitety, których celem jest usunięcie krzyży z sal lekcyjnych. Jan Paweł II zapytałby: W imię czego? W imię jakiej racji? A propagatorzy nowego ładu odpowiedzą: W imię człowieka i jego wolności. Człowieka, który chce być jak Bóg i sam decydować o tym, co dobre i złe. W imię wolności, którą otrzymał od Stwórcy.

I okaże się, że dzisiejsza próba wizji kultury głoszonej przez Jana Pawła II będzie chyba trudniejsza niż ta, którą w latach 80. XX wieku musiał przechodzić jego umiłowany naród w socjalistycznej ojczyźnie.

Zderzenie z popkulturą

Podczas bierzmowania dziejów Jan Paweł mówiąc o próbie wiary, jaką przechodzi człowiek, widział Polskę, która była najweselszym barakiem obozu socjalistycznego. Ówczesny porządek, którego fundamentem były radzieckie tanki, utrzymywany był przez ludzi aparatu partyjnego i działania Służby Bezpieczeństwa. Czy Jan Paweł mógł przewidzieć, że w wolnej Polsce przyjdzie czas, gdy ludzie zasiadający wcześniej w partii nie spalą się ze wstydu, ale staną się oligarchami czerpiącymi profity z zawłaszczonego majątku państwowego, a agenci SB urządzą się znacznie lepiej niż ci, którzy o wolną Polskę walczyli i dla niej cierpieli? Czy wiedział, że próba dla duchowej kultury narodu w zderzeniu z popkulturą może się okazać znacznie bardziej niebezpieczna niż propaganda partyjnych lektorów?

Nie da się tych dwóch wyzwań zmierzyć i zapewne porównania nie mają sensu, ale nie można nie zauważyć, że o ile w latach 70. zagrożeniem dla duchowej kultury Polaków był instynktownie nieakceptowany przez większość z nich system polityczny, narzucony z zewnątrz, oparty na prymi­tywnej propagandzie, o tyle dziś zaprzeczają kulturze duchowej wartości podsuwane w bardzo kuszących opakowaniach. Chyba jesteśmy lepiej i piękniej kuszeni niż przed ćwierćwieczem. Stąd niebezpieczeństwo pogrążenia się w egoizmie jest znacznie większe. Tak łatwo dziś dążyć do tego, żeby więcej mieć, niż bardziej być.

Wolność ducha

Jan Paweł II wierzył jednak w działanie Ducha Świętego i dojrzałość Polaków, dlatego dokonując bierzmowania dziejów, prosił na krakowskich Błoniach i prosi nas dziś: „Abyście całe to dziedzictwo duchowe, któremu na imię »Polska«, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus w Chrzcie Świętym. (…) Abyście mieli ufność nawet wbrew każdej swojej słabości, abyście szukali zawsze duchowej mocy u Tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało. Abyście nigdy od Niego nie odstąpili. Abyście nigdy nie utracili tej wolności ducha, do której On wyzwala człowieka”.

Paweł Kozacki (ur. 1965) jest dominikaninem, przeorem Konwentu Świętej Trójcy w Krakowie, byłym redaktorem naczelnym dominikańskiego miesięcznika „W drodze”, autorem książki „Przewodnik po encyklikach” (Poznań 2003). Stale współpracuje z „TP”.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...