Karol Wojtyła przybywając do Watykanu, miał wyraźnie optymistyczną wizję kultury, w której wyraża się siła ludzkiego ducha, geniusz twórczości, najwznioślejsze przejawy moralności. Ale dziś wobec takiego postawienia sprawy budzą się pytania, wątpliwości – sprzeciw. Czy Jan Paweł II był idealistą oderwanym od trendów współczesnej cywilizacji?
Dogmat laickości
Gdy Jan Paweł II w UNESCO wspomniał o związku chrześcijaństwa z kulturą, nie chciał nikogo urazić i od razu zaznaczał, że czyni to w formie osobistego świadectwa. Miał bowiem świadomość, że przemawia do ludzi wszystkich narodów, kultur i religii. Nie ulega wątpliwości – o czym można się przekonać, słuchając homilii na krakowskich Błoniach z 1979 r. – że źródło kultury, źródło człowieczeństwa, upatruje w żywej relacji z Bogiem Trójjedynym. Mówił, że miarą godności człowieka, jej ostatecznym horyzontem jest zanurzenie w życiu Boga. „Poznaj swoją godność chrześcijaninie” – wołał papież Leon, a papież Jan Paweł II wskazywał, że skoro człowiek został powołany do transcendentnej wspólnoty trzech osób Boskich, to jego godność przekracza doczesność i zanurza się w odwiecznej przyszłości. Nieskończona zatem jest godność dziecka Bożego.
„Czy Bogu można powiedzieć »nie«?” – gdy Jan Paweł II zadawał to pytanie na Błoniach, kontekst otaczającego go świata był jednoznaczny. „Nie” Chrystusowi mówiła wroga ideologia pochodząca z Moskwy. „Nie” Chrystusowi mówiły struktury państwa totalitarnego. Nawet jeśli w owym czasie był to już totalitaryzm plastikowy, to niechęć do wartości zakorzenionych w Ewangelii była praktyczna i rzeczywista. Czy Jan Paweł II przewidział, że mówienie „nie” Chrystusowi stanie się bardziej natarczywe, podyktowane nie tyle ideologią, co praktyką życia w czasie, gdy Polska zrzuci już totalitarne jarzmo, kiedy każdy z Polaków będzie mógł bez skrępowania wybrać i wypowiedzieć swój światopogląd? Czy mógł jeszcze przed solidarnościowym Sierpniem ’80 przewidzieć, że zaprzeczenie tysiącletniej tradycji chrześcijaństwa na ziemiach polskich będzie silniejsze ćwierć wieku później, gdy Związek Radziecki będzie mrocznym wspomnieniem, a w chrześcijańskiej Europie będą pustoszały klasztory, kościoły będą przerabiane na puby i hotele, sale koncertowe i dyskoteki?
Dla Jana Pawła II „cała Europa – od Atlantyku aż po Ural – szczególną gęstością faktów potwierdza ów związek między kulturą a chrześcijaństwem w dziejach poszczególnych narodów i wspólnot”, tymczasem Unia Europejska, której podwaliny wyrastały z chrześcijańskich inspiracji jej założycieli, odrzuciła odwołanie się do Boga w Trójcy. Bliżej jej do dogmatu laickości, z którym się nie dyskutuje i którego się nie podważa. Proces sekularyzacji chrześcijańskiego kontynentu nie dokonuje się tylko we Włoszech, gdzie sędzia odmówił wykonywania zawodu, dopóki w salach sądowych będą wisieć krzyże, ale również w Polsce, której patronuje św. Wojciech i św. Stanisław, gdzie uczniowie zawiązują komitety, których celem jest usunięcie krzyży z sal lekcyjnych. Jan Paweł II zapytałby: W imię czego? W imię jakiej racji? A propagatorzy nowego ładu odpowiedzą: W imię człowieka i jego wolności. Człowieka, który chce być jak Bóg i sam decydować o tym, co dobre i złe. W imię wolności, którą otrzymał od Stwórcy.
I okaże się, że dzisiejsza próba wizji kultury głoszonej przez Jana Pawła II będzie chyba trudniejsza niż ta, którą w latach 80. XX wieku musiał przechodzić jego umiłowany naród w socjalistycznej ojczyźnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.