To, co się dzieje przed Pałacem, to nie jest teatr! To jest bardzo umiejętne spychanie Jarosława Kaczyńskiego do narożnika, żeby wypadł z tej swojej pragmatycznej retoryki, punktującej braki rządu, przede wszystkim brak rozsądnej i odpowiadającej wyzwaniom wizji rozwoju Polski.
– Uważa Pani Profesor, że to nie PiS „gra krzyżem i pomnikiem”?
– Tak uważam. O tę chęć prowokowania i niekończącego się kontynuowania „gry o krzyż i pomnik” oskarżałabym raczej PO, co zresztą wyraźnie ujawnia się choćby w reakcji rządu na bardzo rozsądne stanowisko Rady Biskupów Diecezjalnych, którzy postawili rzecz jasno: dla rozwiązania sprawy pomnika powinna powstać komisja wspólna, której wszyscy będą mogli zaufać. Negatywna reakcja ministra Grasia na tę propozycję pokazuje jasno, że to właśnie PO chce nadal prowadzić podstępną grę i w ten sposób pogrążać swego śmiertelnego wroga, czyli PiS. Dlatego, mimo że PiS nie stawiał przecież tego krzyża, to jednak w jakiś sposób staje się odpowiedzialny za całą tę sprawę, i to rzeczywiście jedynie Jarosław Kaczyński mógłby ten problem rozwiązać…
– Dlaczego tego jednak nie robi?
– Moim zdaniem – kryzys zaufania jest tak głęboki, że on po prostu nie wierzy w jakiekolwiek dobre intencje strony przeciwnej. Być może nawet zdaje sobie sprawę z tego, że został sprowokowany przez przeciwników politycznych. Ale obawiam się, że lekceważy fakt, iż to ciągle czymś podsycane prowokowanie zmusza go do ciągłego koncentrowania się wokół tej sprawy, a odciąga od robienia tego, co by dało szanse na wygraną w wyborach samorządowych i później w parlamentarnych. Te wszystkie zabiegi PO wokół krzyża – ta od samego początku przemyślana gra krzyżem – sprawiają, że Jarosław Kaczyński jest utrzymywany w sytuacji, w której jego szanse na sukces polityczny maleją.
– Spora część opinii publicznej jest przekonana, że to jednak PiS prowadzi polityczną grę krzyżem i katastrofą smoleńską, właśnie po to, by wygrać wybory samorządowe!
– Absolutnie nie! Przypomnijmy sobie, że Jarosław Kaczyński zachował się fair w kampanii prezydenckiej i nie chciał grać tymi mocnymi symbolami.
– Niektórzy powiadają, że to źle, że to był błąd i dlatego przegrał...
– Nie podzielam tej opinii i uważam, że doceniona została właśnie taka, a nie inna jego postawa. Gdyby nie miał tego niepotrzebnego poślizgu z lewicą, gdyby nie było wypowiedzi o możliwości rozmowy z Rosją na temat Białorusi – na tym stracił głosy wyborców ze wschodnich rubieży – z pewnością wygrałby te wybory. Obserwuję teraz problemy na Wschodzie: Łukaszenko nie tylko próbuje oderwać się od Moskwy, ale nawiązuje kontakty z UE przez Gruzję. Polsce nie ufa. Tzw. Wschodnie Partnerstwo (a raczej udział w nim Polski) to klapa. Właśnie na skutek nieuzasadnionego flirtowania rządu Tuska (i Komorowskiego) z władzami Rosji. Kaczyński postawił na naród rosyjski i miał rację! Sądzę, że gdyby kampania była cokolwiek dłuższa, to by nie przegrał.
– A teraz chyba jednak znów przegrywa szansę na stworzenie silnej opozycji.
– Rzeczywiście, jak mówiłam, prezes Kaczyński znalazł się w narożniku, ale jednak przecież nie bez wyjścia. W myśleniu i działaniu PiS-u potrzebna jest dziś dwutorowość. Po pierwsze, dobrze się stało, że powstał zespół Macierewicza – szkoda, że nie wcześniej – który już zdynamizował śledztwo, i można mieć nadzieję, że odpowiednio dopilnuje biegu spraw. Po drugie, jednak powinna być jakaś kontynuacja promowania tej PiS-owskiej wizji – „wszystko dla rozwoju”. Największa partia opozycyjna powinna bezwzględnie punktować rząd za to, że znowu odkłada reformy do wyborów parlamentarnych. Powinna też przypomnieć, ile reform zdołano zapoczątkować wtedy, gdy rządził PiS (pomostówki, obniżenie podatków…), powinna śmiało przedstawiać swoje projekty.
Aby to wszystko robić, może dobrze byłoby przekazać większą odpowiedzialność za losy tej formacji także tym nieco młodszym, bardziej profesjonalnym politykom…
– …bo to Jarosław Kaczyński – jak twierdzą krytycy wewnątrz PiS-u – lokując swą energię w dochodzeniu prawdy o katastrofie smoleńskiej, zapędza całą partię do narożnika.
– Nie obwiniajmy jak zwykle o wszystko Kaczyńskiego. Być może ktoś w dobrej wierze powiedział mu, że w ferworze walki wyborczej „zapomniał o Leszku”, i może tak zwyczajnie, po ludzku, poczuł się winny tego zaniechania. Ma do tego prawo. Podejrzewam tu bardzo głęboki, emocjonalny problem. Może nawet podświadomie miał pretensję do nas wszystkich, do mnie, do Kowala, do Kluzik-Rostkowskiej, że wpychaliśmy go w tę pragmatyczną, prorozwojową, merytoryczną dyskusję…
– Na którą teraz z kolei nie ma ani czasu, ani miejsca…
– Gdyby strona prezydencka i władze Warszawy posłuchały dziś sugestii Episkopatu, gdyby powołano proponowaną komisję w sprawie spokojnego i satysfakcjonującego wszystkich rozwiązania problemu krzyża i pomnika – bo przecież to jest możliwe – to można by do tej dyskusji wreszcie wrócić. Podkreślam, że trzeba dziś mówić ostro: ostro o śledztwie smoleńskim, ostro o odpowiedzialności rządu choćby za złe przygotowanie wizyty prezydenta. Ale równie ostro trzeba rozmawiać o sprawach merytorycznych, o problemach rozwoju kraju, o niedbałości rządu, o ciągłym uderzaniu w najbiedniejszych. Ktoś musi pytać, dlaczego wobec zapaści finansów państwa proponuje się rozszerzanie przywilejów podatkowych, i to w dodatku dla tych lepiej sytuowanych (np. rozszerzanie przywilejów podatkowych przez zwiększanie kategorii twórców). PiS, w imię sprawiedliwości, powinien się baczniej temu przyglądać i oprotestowywać takie poczynania rządu. Także w imię odpowiedzialności za państwo, bo przecież Polska jest dziś w bardzo trudnej sytuacji, a w dodatku kończy się przecież okres unijnych funduszy – jeżeli nie rzuci się dziś odpowiednich środków na inwestycje, to będziemy się cofać… Świat idzie do przodu, bo przebudował już instytucje państwa w imię rozwoju.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.