Polityka to nie teatr

Niedziela 37/2010 Niedziela 37/2010

To, co się dzieje przed Pałacem, to nie jest teatr! To jest bardzo umiejętne spychanie Jarosława Kaczyńskiego do narożnika, żeby wypadł z tej swojej pragmatycznej retoryki, punktującej braki rządu, przede wszystkim brak rozsądnej i odpowiadającej wyzwaniom wizji rozwoju Polski.

 

– Wygląda na to, Pani Profesor, że obydwie największe siły polityczne w Polsce bagatelizują powagę sytuacji! PiS – bo jako opozycja popełnia polityczny grzech zaniechania, a partia rządząca – grzeszy z premedytacją czy tylko z głupoty?

– Z pewnością to, co robi obecny rząd, nie jest uczciwe. Te wszystkie proponowane obecnie przywileje podatkowe mają satysfakcjonować ludzi, którzy są zapleczem klasy politycznej PO. To właśnie tak naprawdę ubija się interesy polityczne!

– Nie tak, jak to robi PiS?

– A jaki interes polityczny może mieć Jarosław Kaczyński w tym, że stara się bronić ważnych dla siebie wartości? Dla wyraźniejszego kontrastu przyjrzyjmy się uważniej polityce Kancelarii Prezydenta, która wyraża cyniczną niewiarę w to, że ludzie mogą tęsknić do wielkości, że poważnie traktują symbole… To dla tych ludzi, którzy dziś pojawiają się u boku pana prezydenta, pana premiera, wszystko jest grą i manipulacją. Ten cynizm jest dziś ogromnym zagrożeniem dla Polski.

– A jednak wyglądać może na to, że to PO ma jedynie słuszną – i mającą szansę na realizację – wizję przyszłości Polski!

– Nie byłabym aż taką pesymistką. Tę „niby-wizję” krytykują dziś nawet biznesmeni i finansiści, którzy domagają się głębszych i prawdziwych reform w państwie. A wewnątrz samej PO także są podziały; jest np. wizja kapitalizmu państwowego Jana Krzysztofa Bieleckiego, wyczuwająca to, co się dzieje dziś choćby w Niemczech, i bliższa koncepcjom PiS-u. Ale jest też mocna czkawka Balcerowiczowska…

– Przeciętny wyborca PO jest przekonany, że głosował na  „europejskość”, a nie na jakiś zaścianek… A wygląda na to, że jest odwrotnie!

– Można tak powiedzieć. W Europie trzeba dziś mocno walczyć o nasz interes – czego PO nigdy zbyt mocno nie podkreślała. Trzeba uważnie przyglądać się zmianom zachodzącym w organizmie unijnym – a nic nie wskazuje na to, by polski rząd się tym przejmował. Paradoksem UE w tej chwili jest np. to, że szef frakcji Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim (do której należy również PO) – identyfikując się z tzw. Eurogrupą, czyli projektem Merkel-Sarkozy, który jest już realizowany jako innowacyjna, ponadpaństwowa wizja rządu gospodarczego, w celu lepszego współzawodnictwa globalnego – kontestuje strategię 2020 Buzka i Baroso, uznając ją za nie dość innowacyjną. W polityce europejskiej nastąpiło takie przyspieszenie, że już widać, iż ten nasz zbyt spolegliwy rząd nie będzie w stanie nawet podjąć walki o polskie interesy. Potrzeba nam dziś polityków bez europejskich kompleksów, zdolnych do ostrych negocjacji.

– Uważa Pani Profesor, że politycy PiS-u są mniej spolegliwi i bardziej zdolni do ostrych negocjacji? Dlatego w wyborach prezydenckich tak otwarcie poparła Pani Jarosława Kaczyńskiego, narażając się na liczne przykrości, bo przecież, jak potocznie wiadomo, „polscy inteligenci popierają wyłącznie PO”?…

– Świadomie przyjęłam na siebie część kosztów tego poparcia. I choć była w Internecie taka strona inspirowana przez „Gazetę Wyborczą”:„Wstydzę się za Jadwigę Staniszkis”, to ja się niczego nie wstydzę. Wzięłam na siebie część tego, co mogło dotknąć Jarosława Kaczyńskiego, bo cenię sobie inteligentnych polityków, którzy mają wizję i potrafią ją przekładać na działania. Kaczyński potrafi abstrakcyjną diagnozę przełożyć na konkretne działania. I powinien znów to robić, bo Polska tego pilnie potrzebuje. I co dla mnie bardzo ważne, jest on kontynuatorem tej trudnej idei Solidarności – połączenia wolności ze sprawiedliwością, która pozostaje niezrealizowana. Poparcie Kaczyńskiego jako jedynej alternatywy dla tej PO-wskiej nieudolności było dla mnie naturalne. Poza tym uważałam, że właśnie stawianie takich ambitnych celów, jak wejście do G20 (gdzie jest ośrodek władzy), alternatywne źródła energii (gaz łupkowy), a przede wszystkim zrównoważony rozwój – to wszystko jest dziś kluczowe.

– Czy PiS ma jeszcze jakąś szansę w wyborach samorządowych?

– Tak, ale musi się uaktywnić. Musi jakoś rozpropagować tę swoją rzeczową krytykę rządu. Wystarczyłoby choćby upowszechnić to, co mówiła Beata Kempa na zakończenie pracy Komisji Hazardowej, czyli odkryć  sposób postępowania rządu w sprawie afery hazardowej. W kampanii samorządowej PiS powinien szeroko przedstawić swą wizję zrównoważonego rozwoju, co wymaga różnych planów w poszczególnych regionach. Stawiałabym na te nieupartyjnione grupy społeczne, na ten pragmatyzm, który obserwujemy od powiatu w dół. Potrzebne jest mówienie o innej wizji rozwoju, o sprawiedliwości, o rozłożeniu kosztów pokryzysowej polityki. Jest o czym mówić, ale to trzeba robić. A w żadnym razie nie kłócić się, jak to się dzieje w tej chwili.

– A co by Pani Profesor doradzała teraz osobiście prezesowi Kaczyńskiemu?

– Zaznaczam, że nie jestem ani doradcą prezesa, ani członkiem PiS-u i z Jarosławem Kaczyńskim kontaktuję się głównie za pośrednictwem mediów. Moim zdaniem, w tej chwili Kaczyński powinien się zaktywizować, i to jak najszybciej. Jeśli rząd będzie przeciągał ten konflikt z biskupami, to Jarosław Kaczyński powinien powiedzieć: Dobrze, widzę, że oni nadal chcą „grać krzyżem i pomnikiem”, skoro nie chcą tej komisji, to ryzykuję – proponuję przeniesienie krzyża do kościoła  św. Anny. I – idziemy na całość, tak aby wygrać kolejne wybory. Już jakiś czas temu apelowałam, aby Jarosław Kaczyński przyczynił się do zakończenia tej sprawy, nawet bez gwarancji na pomnik. Bo pomniki powstają w naszych sercach, a te z kamienia często po latach. On powinien się teraz przyłączyć do apelu biskupów i przekonać wszystkich, że to rząd, a nie PiS, chce grać pomnikiem. Powinien odważnie powiedzieć: Postawimy pomnik, jak zwyciężymy.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...