Opowiedziana w Księdze Rodzaju walka Jakuba z istotą nadprzyrodzoną jest wydarzeniem tak zagadkowym i tajemniczym, że najczęściej porzuca się drogę interpretacji dosłownej w poszukiwaniu głębszego sensu.
Chciałbym zapytać o fragment Starego Testamentu dotyczący walki Jakuba z aniołem. Dlaczego anioł „napadł” na Jakuba i walczył z nim? O co ta walka była toczona? I dlaczego anioł nie zdołał pokonać w walce człowieka? Jak to możliwe, że człowiek wymusił na nim błogosławieństwo? Przecież aniołowie są potężniejsi od ludzi.
Czytelnik
W Księdze Rodzaju (32, 25-31) czytamy, że nad rzeką Jabbok Jakuba napadła jakaś tajemnicza istota podobna do człowieka i walczyła z nim przez resztę nocy aż do wschodu słońca. Tożsamość istoty walczącej z Jakubem spowita jest początkowo tajemnicą. Z Jakubem walczy ktoś, kto z pewnością nie jest człowiekiem i kto nie chce ujawnić swego imienia. Niektórzy z komentatorów wysnuwali dziwaczne hipotezy, na przykład, że Jakub walczył z Szatanem, albo że podłoża tej opowieści należy szukać w miejscowej legendzie o demonie zamieszkującym rzekę, który przy przekraczaniu brodu żądał od przeprawiających się na drugą stronę ofiary pieniężnej. Z kolei według rabinackiej egzegezy Hamy bar Haniny przeciwnikiem Jakuba nad rzeką Jabbok był osobisty Orędownik i Anioł Stróż Ezawa, któremu Bóg pozwolił zaatakować Jakuba i zranić go za zło jakiego się dopuścił wobec brata (Midrasz Genesis 77,3). Dla odmiany Orygenes twierdził, że w walce Jakuba uczestniczyły dwie istoty duchowe: jakaś siła ciemna i wroga Jakubowi, która walczyła przeciwko niemu, oraz jakaś siła Boża, która walczyła wraz z Jakubem, aby go wspomagać.
Kiedy jednak podążamy za narracją, nie możemy mieć wątpliwości, że Jakub interpretuje przeżycie nad rzeką Jabbok jako spotkanie z Bogiem, o czym świadczą chociażby słowa: dał temu miejscu nazwę Penuel, mówiąc: «Mimo że widziałem Boga twarzą w twarz, jednak ocaliłem me życie».(Rdz 32,31). Występuje tu termin Elohim, który w Biblii odnosi się zarówno do Boga, jak i Jego posłańców. Patriarcha wierzy, że walczył z Bogiem, ale mógł równie dobrze walczyć z jakąś pozaziemską istotą z kręgu Najwyższego. Tak właśnie rozumiał to prorok Ozeasz, pisząc o Jakubie: W pełni sił będąc, walczył nawet z Bogiem. Walcząc z Aniołem, zwyciężył, płakał i błagał Jego o łaskę - spotkał Go w Betel i tam z Nim rozmawiał (Oz 12, 4-5). Dlatego epizod ten jest powszechnie nazywany walką Jakuba z Aniołem. Zgadza się to całkowicie z biblijnym myśleniem. Walka z duchem wysłanym przez Boga jest de facto walką z samym Bogiem. Mamy tu do czynienia z pewną wymiennością, tak charakterystyczną dla tekstów, w których pojawia się postać określana jako Anioł Jahwe.
Opowiedziana w Księdze Rodzaju walka Jakuba z istotą nadprzyrodzoną jest wydarzeniem tak zagadkowym i tajemniczym, że najczęściej porzuca się drogę interpretacji dosłownej w poszukiwaniu głębszego sensu. Tajemnicze nocne przeżycie Jakuba niektórzy uznają za doświadczenie mistyczne. Sądzą, że mowa tu o intensywnej modlitwie Jakuba, o duchowym „wadzeniu się z Bogiem”, które mogło wywołać - jak to bywało np. u mistyków - zmiany fizyczne w ciele, w tym wypadku utykanie na jedną nogę. W tym duchu wyjaśnia ten tajemniczy epizod Katechizm Kościoła Katolickiego: „Zanim Jakub zmierzy się ze swym bratem Ezawem, walczy on przez całą noc z «kimś» tajemniczym, który odmawia wyjawienia swego imienia, ale błogosławi go, zanim opuści go o świcie. Duchowa tradycja Kościoła widziała w tym opisie symbol modlitwy jako walki wiary i zwycięstwa wytrwałości” (KKK 2573).
Inni idą w kierunku analizy psychologicznej. Według autorów hołdujących temu rozwiązaniu, narrator chciał pokazać wewnętrzną walkę głównego bohatera z samym sobą oraz ze swą nie zawsze pozytywną przeszłością. Jakub musiał uświadomić sobie ciemne strony swojej natury, zanim ponownie spotka się z bratem. Psycholodzy interpretują też przygodę Jakuba jako walkę z wyolbrzymioną przez psychikę Jakuba postacią Ezawa.
Aby lepiej zrozumieć tę opowieść należy przyjrzeć się jej kontekstowi. Przypomnijmy sobie koleje losu patriarchy Jakuba, syna Izaaka.
Po dwudziestu latach spędzonych w Padan Aram Jakub z dwiema żonami, dwiema nałożnicami, jedenastoma męskimi potomkami, nieznaną liczbą córek, niewolnikami, kozami, owcami, baranami, wielbłądami i osłami idzie w kierunku swej ojczystej ziemi, którą opuścił jako uciekinier i banita. Na granicy witają go aniołowie Boży. Na początku swej banicji, gdy szedł w przeciwną stronę, śnili mu się aniołowie wstępujący i zstępujący po drabinie. Gdy wita swą ziemię, znów pojawiają się wysłannicy Boga. Za pierwszym razem Jakub widział aniołów we śnie. Tym razem dostrzega ich w pełnej świadomości. Miejsce spotkania z aniołami nazywa Machanajim, co znaczy „dwa obozy”. Pierwszym jest obóz Jakuba, drugim aniołów. Wzmianka o spotkaniu z aniołami jest lakoniczna i jakby poczyniona mimochodem. Zaraz potem czytamy, że Jakub posyła swoich wysłanników do Ezawa, na którego ziemie chce wejść. Próbuje zarazem uśmierzyć podarunkami gniew swego brata (33,13-20) Boi się tego gniewu, bo przez dwadzieścia lat wygnania żył w cieniu oszustwa, którego dokonał. Jakub za namową swojej matki Rebeki posunął się do podstępu, by wyłudzić od ojca Izaaka błogosławieństwo przeznaczone dla pierworodnego syna Ezawa. Trudno się dziwić, że Ezaw znienawidził swego brata (27,41), a Jakub musiał uciekać (27,42nn). Gdy uciekał przed bratem, był sam. Teraz wraca jako człowiek żonaty i ojciec, a oto spełnia się najgorsza z obaw Jakuba - otrzymuje wiadomość, że mimo prób. ugłaskania brata, Ezaw zbliża się na czele czterystu zbrojnych ludzi. Wtedy patriarcha rozdziela swoje obozy, sądząc prawdopodobnie, że gdy Ezaw pobije jeden, drugi ocaleje. Ma wiele do stracenia: dzieci, żony, materialne dobra. Można odnieść wrażenie, że utracił wiarę w swoich opiekuńczych aniołów, których przecież widział tak niedawno. Ostatniej nocy przed spotkaniem z bratem Jakub postanawia się jeszcze przeprawić przez potok Jabbok, robiąc przysłowiowy krok w tył, jak gdyby chciał uciec przez Ezawem na drugą stronę potoku. I właśnie wtedy ktoś napada go znienacka w nocy, a zmagania z przeciwnikiem trwają aż do świtu.Gdy zaś wrócił i został sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki, a widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim. A wreszcie rzekł: «Puść mnie, bo już wschodzi zorza!» Jakub odpowiedział: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!»” (Rdz 32, 25-27).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.