„Święte” oburzenie na świętość w życiu publicznym

Niedziela 49/2010 Niedziela 49/2010

Cykl składa się z trzech odcinków, z których każdy zawiera istotne dla życia społecznego problemy. Pierwszy dotyczy obecności religii w przestrzeni publicznej, drugi – ekonomii opartej na wartościach etycznych, trzeci – kultury jako pasa transmisyjnego wartości etycznych i patriotycznych.

 

Problem: „Czy Polska jest państwem, w którym złamano zasadę bezstronności państwa wobec Kościołów różnych wyznań”, jak zapisane jest w Konstytucji i jak zarzut ten formułują środowiska lewicowe, najlepiej rozważać na konkretnych przykładach, a tych ostatnie miesiące nie szczędziły. Przypomnieć należy, że katolickie ceremonie pogrzebowe ofiar katastrofy smoleńskiej nie wzbudzały jeszcze głośnych pomruków niezadowolenia. Spowodowane to było po części szokiem, w którym żyli wszyscy niezależnie od przekonań ideologicznych, a po części faktem, że niektórzy przedstawiciele lewicy zostali pochowani w obrządku katolickim. Jednak nie trzeba było długo czekać, aby spór wybuchł ze zdwojoną siłą, prawdopodobnie celowo i świadomie wywołany. Chodzi o obecność krzyża na Krakowskim Przedmieściu.

Harcerski krzyż

Warto przypomnieć, że krzyż ten postawili nie przedstawiciele Kościoła hierarchicznego, lecz harcerze, którzy uznali, że w miejscu, w którym tłumy Polaków spontanicznie czciły pamięć poległych w katastrofie smoleńskiej, a w szczególności Pary Prezydenckiej, nie powinno zabraknąć symbolu chrześcijańskiego. Gdy nastrój żałoby na Krakowskim Przedmieściu powoli mijał i przed krzyżem niewiele się już działo, konflikt został wzniecony zapowiedzią jego przeniesienia bez konsultacji z nikim. Informacja ta została wywołana pytaniem zadanym prezydentowi elektowi w jego pierwszym wywiadzie przez jedną z wpływowych gazet liberalnych, tak jakby to był najważniejszy problem w kraju w ostatnich dniach. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Trzeba przyznać, że prezydent, który wygrał wybory pod hasłem „Zgoda buduje”, mógłby pisać podręczniki pt. „Jak wszczynać konflikty społeczne”. W dyskusję tę włączyła się lewica, twierdząc, że złamana została konstytucyjna zasada „rozdziału Kościoła od państwa” lub też „neutralności światopoglądowej państwa”.

Nikt nie przejmował się rzeczywistymi zapisami w Konstytucji RP, które mówią, że „władze publiczne RP zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych oraz zapewniają swobodę ich wyrażania w życiu publicznym”. Zgodnie z pierwszą częścią zdania, Rzeczpospolita Polska tak samo traktuje różne religie i związki wyznaniowe, co nie oznacza, że religia musi być wyrugowana z funkcjonowania państwa, że np. hierarchowie kościelni nie mogą brać udziału w uroczystościach państwowych, że w urzędach nie mogą wisieć symbole religijne, że w szkole nie można nauczać religii, że w wojsku, szpitalach i więzieniach nie mogą posługiwać kapelani wynagradzani z budżetu państwa, skoro zdecydowana większość obywateli przyznaje się do wyznania katolickiego. Trzeba tu powiedzieć, że np. w wojsku są też kapelani innych wyznań niż katolickie. Przeciwnicy takiego rozumienia zapisu konstytucyjnego najchętniej wprowadziliby zasady państwa laickiego, takiego jakie jest np. we Francji. Jest to państwo nie tyle bezstronne wobec religii, ile jej wrogie. Można się tu przyjrzeć, jak państwu temu udało się skutecznie wysterylizować nie tylko przestrzeń polityczną, ale też społeczną z wszelkich przejawów życia religijnego. Przeszkadza mu widoczny krzyż zawieszony na szyi nie tylko urzędnika państwowego, ale nawet stewardesy linii lotniczych czy ucznia w szkole państwowej, o chustach na głowach wyznawczyń islamu nie wspominając. Wynajęcie szkoły państwowej na nocleg dla młodzieży – uczestników Światowego Dnia Młodzieży w Paryżu też kłóci się z zasadami państwa świeckiego. Czy takie absurdy muszą być też w Polsce?

Samo wypowiadanie się autorytatywne w sprawie podstaw moralnych życia społecznego budzi grozę, gdyż kłóci się nie z zasadą państwa bezstronnego w kwestiach światopoglądowych, lecz z zasadami państwa laickiego, które same w sobie tworzą coś na kształt religii. Dlatego obserwowany konflikt przypomina zimną – jak na razie – domową wojnę religijną, w której główną bronią jest kłamstwo i oszczerstwo. Nie jest to wojna nowa, prowadzona jest jednak pod innymi sztandarami. W oświeceniu był to racjonalizm, dla którego wieczne wątpienie było jedynie drogą do poznania prawdy, której istnienia jednak nie negował. Co prawda droga stała się ważniejsza od celu, ale cel był. Podstawę ideologiczną dla współczesnej lewicy stanowi twór o wiele niebezpieczniejszy, bo trudny do zidentyfikowania i zdefiniowania. Jest nim filozofia postmodernizmu, która wręcz zaprzecza istnieniu prawdy w klasycznym rozumieniu. Rzeczywistość jest jedynie konstruktem świadomości, głównie społecznej.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...