Choć ocieramy się tak blisko o największe Misterium w dziejach ludzkości, istnieje niebezpieczeństwo, że przejdziemy obok niego. Boże Narodzenie to coś więcej niż wigilijny stół, tradycyjny makowiec, kapusta z grzybami i karp w galarecie. To nawet coś więcej niż ciepła uroczysta rodzinna atmosfera i choinkowe prezenty. Boże Narodzenie to przede wszystkim dotknięcie Tajemnicy Wcielenia.
To było po Bożym Narodzeniu
Jak wyglądały pierwsze dni, miesiące i lata Jezusa? Jak wyglądała codzienność Świętej Rodziny? Niewiele mamy świadectw na ten temat. Ewangeliści, z wyjątkiem Łukasza, bardzo lakonicznie potraktowali czas dzieciństwa i wzrastania Jezusa. Nie znaczy to jednak, że nie mamy o tym jakichkolwiek informacji. Pierwsze miesiące (a nawet lata) po narodzeniu Jezusa były bardzo trudne dla Maryi i Józefa. Nietrudno wyobrazić sobie ich lęk o życie Jezusa, którego król Herod chciał za wszelką cenę owego życia pozbawić. Konieczna stała się pośpieszna i trudna do realizacji ucieczka do Egiptu. Nie istniały w tamtych czasach znane nam współcześnie środki szybkiej i wygodnej lokomocji. Podróż do Egiptu musiała odbyć się pieszo. Tam spotkać ich musiał los emigrantów, który we wszystkich epokach jest podobny: poszukiwanie pracy i mieszkania, trudności materialne i kulturowe. Dopiero po kilku latach Rodzina mogła wrócić do ojczyzny i osiedlić się w Nazarecie.
Po powrocie życie Józefa, Maryi i małego Jezusa toczyło się podobnie jak w większości żydowskich rodzin. Codzienna praca i wysiłek, troski i kłopoty, przeplatane modlitwą i chwilami radości. Józef pracuje fizycznie jako cieśla, Maryja zajmuje się domem. A Jezus? Łukasz Ewangelista odnotowuje, że „czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2, 52). Pięknie! I słodko! Są jednak dwa wydarzenia, które zakłócają sielankowy obraz życia Świętej Rodziny.
Po ofiarowaniu Jezusa w świątyni, zgodnie z żydowskim obyczajem i prawem, Maryja i Józef usłyszeli słowa, które musiały być dla nich sporym zaskoczeniem. „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 34–35). To słowa Symeona wypowiedziane w momencie ujrzenia Dziecka. Nie trzeba być zawodowym psychologiem, żeby wyobrazić sobie, jaki niepokój musiały one wzbudzić w umyśle Maryi i Józefa.
Drugie wydarzenie miało miejsce również w Jerozolimie kilkanaście lat później. Zwyczaj nakazywał odbyć rodzinną pielgrzymkę paschalną do Świętego Miasta. W czasie pielgrzymki dwunastoletni Jezus zgubił się w potężnym tłumie pątników. Poszukiwania trwały aż trzy doby. Nietrudno wczuć się w sytuację Józefa i Maryi, zamartwiających się losem zaginionego Jedynaka. Radościom i szczęściu z odnalezienia Jezusa towarzyszyło jednak niemałe zdziwienie. Ich Syn prowadził w tych dniach dysputę ze świątynnymi nauczycielami (ludźmi w tamtych czasach i kulturze bardzo dobrze wykształconymi), którzy zdumiewali się bystrością umysłu Dwunastolatka i Jego odpowiedziami.
To może być teraz
Jak przeżyć święta Bożego Narodzenia ze Świętą Rodziną? Czy taka podróż w czasie jest możliwa?
Z pewnością tak. Przede wszystkim widzimy, że Święta Rodzina była tak naprawdę, mówiąc dzisiejszym językiem, „normalną” rodziną. W różnych momentach nieobca Jej była bieda, trudności materialne czy wręcz prześladowanie. Udowadnia nam to choćby fakt porodu w warunkach urągających wręcz higienie, strach przed bezwzględnością ówczesnej władzy państwowej (Herod), „status uchodźców” w Egipcie. Do tego dodajmy, że Józef i Maryja podjęli niełatwy trud wychowania Dziecka, co do którego dawni i współcześni im prorocy nie mieli wątpliwości, że jest Kimś niezwykłym. Jeśli mimo tego ową „normalność” odkryjemy, Święta Rodzina staje się dla naszych rodzin ważnym punktem odniesienia. Pokazuje, co jest najważniejsze w życiu rodzinnym: przyjęcie dziecka jako daru Bożego (przyznajmy, że Jezus był Darem niezwykłym), wzajemna odpowiedzialność za życie i los członków rodziny, praca rodziców na rzecz dzieci, aby miały zapewnione środki do rozwoju i wreszcie cały wysiłek wychowania, rozumianego jako towarzyszenie dziecku w jego wzrastaniu. To wszystko można zamknąć w jednym słowie: miłość. Bo Święta Rodzina promieniuje miłością...
Jeśli jeszcze weźmiemy pod uwagę, że wychowała Ona Syna Bożego, Wcielone Słowo Boga – pastelowa wizja słodkiej Rodziny z oleodruków blednie wobec obrazu bardzo prawdziwego, co więcej, wyjaśniającego nam Misterium Zbawienia, które dokonał Bóg Człowiek. Istnieje jednak jeden warunek odkrycia tego obrazu. Nie możemy uwierzyć, że Boże Narodzenie to tylko kwestia zaufania człowiekowi przebranemu za mikołajo-skrzata, oferującego zakup świetnie działającego proszku do prania na korzystnych warunkach. Albo poprawienia za pomocą cudownej egzotycznej przyprawy smaku ryby w galarecie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.