W 2009 roku aż 72 tysiące par zdecydowało się w Polsce na rozstanie. Podobnie jak w Europie Zachodniej, Polacy coraz łatwiej się rozwodzą, choć kolorowe czasopisma i poradniki prześcigają się w receptach na idealny związek. Jak to się dzieje, że w czasach tysiąca recept na superzwiązek liczba rozwodów wzrasta?
Siła wybaczania
Chyba wszystkie małżeństwa wiedzą, jak wygląda krajobraz po „małżeńskiej bitwie”: albo się do siebie nie odzywamy, albo krzywo na siebie spoglądamy. Do tego jesteśmy rozbici psychicznie. Nie ma chyba małżeństwa, w którym nie byłoby zranień. Nie zwalnia nas to jednak z odpowiedzialności, aby postępować tak, by było ich jak najmniej, a jeśli już są, by wypracować sensowny sposób radzenia sobie z nimi.
Zazwyczaj żadna ze stron nie poczuwa się do winy za wywołanie konfliktu. Każdy twierdzi, że to on miał rację, a kłótnię sprowokowała ta druga strona. Jak się przyznać do winy, skoro każde z nas jest przekonane, że ma rację? Często sam zastanawiam się nad tym, dlaczego to akurat ja mam przepraszać. A przecież jeśli nie przekroczymy tego etapu, nie będziemy umieli wybaczać.
Rodzice i teściowie
Podobnie jak większość młodych małżonków, nie uświadamiałem sobie przed ślubem, jak dużą rolę w naszym związku będą odgrywali rodzice i teściowie. Nie dotyczy to wbrew pozorom tylko tych małżeństw, które z nimi mieszkają, choć te są szczególnie narażone na konflikty i destrukcyjny wpływ rodziców/teściów na związek. Nie chodzi tu o demonizowanie ich roli, ale zupełnie naturalne różnice między dziećmi a rodzicami w spojrzeniu na styl życia, pracę, wypoczynek, wychowanie dzieci itp. Wystarczy poczytać internetowe fora z wypowiedziami młodych małżeństw, które dzieliły z rodzicami wspólne gospodarstwo, aby się przekonać, jakie rodzi to napięcia.
Każde młode małżeństwo powinno wziąć sobie do serca kilka zasad, które ułatwią jego relacje z rodzicami i teściami oraz relacje między sobą. Fundamentalną sprawą jest wyzwolenie się spod kontroli rodziców, tzw. odcięcie pępowiny. Gdy się to uda, można budować zdrowe relacje z rodzicami i teściami. Oczywiście ważne jest, aby brać ich potrzeby pod uwagę, akceptować ich takimi, jacy są. Nie mniej istotne w małżeństwie jest podejmowanie własnych decyzji, rozwiązywanie problemów samodzielnie i wzajemne wspieranie się, gdy rodzice próbują nadawać kształt małżeństwu swoich dzieci.
Dobry seks
Czy w epoce pogoni za zadowoleniem, przyjemnością, spełnieniem seksualnym jest jeszcze miejsce na odmienne spojrzenie na sferę seksualności człowieka? W świecie, który sprowadza seks wyłącznie do rodzaju rozrywki czy sportu, szczególnie ważne jest, aby nie dać się ogłupić. Małżeństwo bywa często mierzone skalą własnego zaspokojenia, podczas gdy potrzebne jest zrozumienie odmienności przeżyć kobiety i mężczyzny. Warto wziąć sobie do serca, że współżycie polega na dawaniu siebie drugiej osobie. Wbrew mediom, które próbują nam wmówić, że seks ma być szybki, łatwy i przyjemny, trzeba sobie przypominać, że nasza seksualność jest czymś bardzo złożonym. Zamiast myśleć o tym, jak zaspokoić swoje pożądanie lub być idealnym kochankiem, trzeba się starać, by nasza intymność była pełna wrażliwości, otwartości, romantyczności i nie poddała się rutynie.
Miłość
Gdyby zapytać przeciętnego Polaka, czym jest miłość, przypuszczalnie odpowiedziałby, że jest to rodzaj uczucia, porywu serca itp. Takie powierzchowne rozumienie miłości prowadzi często do rozstania. Bo miłość to przede wszystkim wspólne działanie, praca, zadanie. To od nas zależy, jak będziemy ją budowali. Wydaje się, że tak niewiele potrzeba, aby ją pielęgnować: miłe słowa, czułość, wspólnie spędzany czas, dobre uczynki, prezenty, którymi się obdarowujemy. Każdy z nas ma swój „język miłości”. Dla niektórych z nas ważniejsze są słowa, dla innych czyny, dla jeszcze innych czułość. Praca nad miłością polega na zrozumieniu tego, co jest dla nas nawzajem najważniejsze, który „język miłości” jest nam najbliższy.
Naiwna byłaby wiara w cudowną moc kursu małżeńskiego, przekonanie, że raz na zawsze rozwiąże nasze problemy. Jego wartość polega na czym innym. Wskazuje na sprawy najprostsze, ale takie, które najczęściej zaniedbujemy: czas dla siebie, umiejętność rozmawiania ze sobą, słuchania się nawzajem. Największą zasługą spotkań nie było uświadomienie rzeczy, o których nie miałem wcześniej pojęcia, ale lepsze zrozumienie, czym jest małżeństwo, jakie niebezpieczeństwa na nie czyhają i poznanie sposobów pogłębiania relacji. Największą zdobyczą była odmienna perspektywa – spojrzenie na związek w spokoju, oderwaniu od codziennych trosk, możliwość wspólnej refleksji i porozmawiania z żoną w cztery oczy o sprawach, o których na co dzień się nie rozmawia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.