W 2009 roku aż 72 tysiące par zdecydowało się w Polsce na rozstanie. Podobnie jak w Europie Zachodniej, Polacy coraz łatwiej się rozwodzą, choć kolorowe czasopisma i poradniki prześcigają się w receptach na idealny związek. Jak to się dzieje, że w czasach tysiąca recept na superzwiązek liczba rozwodów wzrasta?
Dlaczego nikt nie musi nam przypominać o corocznym przeglądzie samochodu, domowej instalacji, sprzętu RTV i AGD, a nie ma obowiązku przeglądu małżeństwa? Nikt chyba nie wątpi, że zdrowe relacje między małżonkami nie są mniej istotne od sprawnego auta.
Moja żona doszła do wniosku, że idealnie nadajemy się na uczestników kursu małżeńskiego. Przeszkód było mnóstwo. – Minęło pięć lat od ślubu i już mamy iść na jakiś kurs – broniłem się, jak mogłem. – Najwyższy czas, żeby na moment zatrzymać się i chłodnym okiem spojrzeć na nasze małżeństwo – nie dawała za wygraną żona. – Podobno najwięcej małżeństw rozpada się do szóstego roku – wypaliła ostrą amunicją.
Udajemy się na kurs małżeński, który od razu kojarzy mi się z kursem przedmałżeńskim i budzi podejrzenia o nachalne moralizatorstwo i spojrzenie nieco oderwane od rzeczywistości. Wchodzimy do stylowych podziemi przy kościele. Nastrojowe światło, elegancko nakryte stoły, świeczki... W sali siedzi kilkanaście zupełnie zwyczajnych par: nie krzyczą na siebie, nie skaczą sobie do oczu, raczej wyglądają na zgodne. Aż trudno uwierzyć, że przyszli poprawiać bądź umacniać swoje relacje. Kobiety są zadowolone, uśmiechnięte, mężczyźni niepewni, zakłopotani, jakby się zastanawiali, co tu właściwie robią. Przyglądam się uważniej ich twarzom, które zdradzają, że chyba każdy został tu przyprowadzony siłą albo jakimś sprytnym podstępem.
Budujemy solidne fundamenty
Każda para siedzi przy osobnym stoliku. Nie trzeba się spieszyć, myśleć o obowiązkach domowych, dzieciach, codziennych troskach. Na chwilę można pochylić się nad tym, co naprawdę ważne. Jest czas na zastanowienie się nad związkiem, rozmowę z małżonkiem. Czasem są to gesty banalne, o których nie myślimy, jak miłe słowa, wyrażenie wdzięczności, pochwała małżonka. Nie ma tego w szkolnym programie, a przecież uświadomienie sobie, czym jest małżeństwo, jaka jest jego dynamika, to sprawa fundamentalna. Na to nigdy nie jest za późno.
Po pierwszym spotkaniu utkwił mi w pamięci obraz małżeństwa jako czterech pór roku. Spotkanie między kobietą a mężczyzną zaczyna się wiosenną fascynacją, zachwytem. To czas, w którym nie dostrzegamy swoich wad, złych przyzwyczajeń. Potem przychodzi lato, kiedy jak wody potrzebujemy czasu dla siebie, następnie jest zmienna i burzliwa jesień, a wreszcie najdłuższa zima, kiedy tak ważne stają się wspólne zainteresowania i dobra komunikacja.
Seks, przyjemność, wygodne życie... Wiele związków opiera się na chwiejnych podstawach. Tym ważniejsze staje się wypracowanie wspólnych fundamentów, które będą dla obojga najpewniejszym punktem odniesienia. Tą bazą musi być Bóg, który daje małżonkom gwarancję stałości, trwałości ich związku.
Sztuka komunikacji
To od niej zależy, w jaki sposób ze sobą rozmawiamy, jak się spieramy, przepraszamy. Sposób komunikacji obnaża słabości związku. Ile konfliktów można by uniknąć, gdybyśmy umieli dzielić się swoimi myślami, uczuciami, pragnieniami, zamiast skrzętnie je ukrywać.
Każdego dnia przekonujemy się też, jak ważne jest słuchanie: nieprzerywanie sobie wypowiedzi, odkrywanie, co czuje rozmówca, potwierdzenie, że go zrozumieliśmy, pomoc w podjęciu decyzji, bez narzucania rozwiązania, pouczania i moralizowania. Nieraz kusi nas, aby udzielać dobrych rad i popisywać się własną przenikliwością, zwłaszcza wtedy, gdy współmałżonek najmniej tego oczekuje…
Rozwiązywanie konfliktów
Konflikty nie dodają małżeństwu uroku. Zazwyczaj nie trzeba czekać aż do ślubu, żeby zaskoczył nas pierwszy konflikt. Pojawia się wtedy pytanie, jak się zachować? Pierwszy krok, by łagodzić i rozwiązywać konflikty, to wzajemne docenianie siebie, wdzięczność. Drugi – dotyczący szczególnie pań – to zaakceptowanie różnic między współmałżonkami. To kobiety najczęściej mają z tym duże trudności. Zwykle chcą zmieniać swoich mężczyzn, ulepszać ich, modelować według własnych wyobrażeń.
Nie rozwiąże się konfliktu bez jego właściwego zdefiniowania i przedyskutowania, przedstawienia swoich racji, ustalenia możliwych rozwiązań i wybrania najlepszego dla obu stron. Dopełnieniem tych zasad może stać się codzienna wspólna modlitwa mimo wielu przeszkód: zmęczenia, lenistwa, kłótni. Ważne, aby się jej uczyć, gdyż może być jednym ze skutecznych sposobów na nasze codzienne konflikty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.