Jak z letniego zrobić gorące

Tygodnik Powszechny Tygodnik Powszechny
Nr 7/2011

Kościelny budynek w centrum wioski należy do świata, który odchodzi. Zamykane świątynie dzielą los małych sklepików czy domów kultury, które są zastępowane hipermarketami. W wielu miejscach wyczerpała się już socjalizująca rola Kościoła.

Diecezję, o której pisał ks. Wojciech Sadłoń w tekście „Katolicyzm po francusku” („TP” nr 3/11), znam bardzo dobrze. Do Saint Amand, małej wsi w diecezji Châlons-en-Champagne, przez kilkanaście lat jeździłem na wakacyjne zastępstwo. Znam tamtejszego biskupa i jego troski. Ostatni księża odchodzą. Co zrobią „ostatni wierni”, gdy zabraknie kapłanów?

O spadku liczby powołań kapłańskich coraz głośniej mówi się także w Polsce. Do sytuacji francuskiej nam jeszcze daleko. Wciąż odprawia się u nas Msze. Nie znaczy to jednak, że nie ma analogii. Jedną z nich jest rozdźwięk między katolicyzmem kulturowym a żywą wiarą małych wspólnot. Jedni i drudzy katolicy potrzebują księdza. Pytania o przyszły kształt parafii wydają się coraz bardziej palące.

Target duszpasterski

W roku 2006 na obszarze diecezji Châlons mieszkało 270 tys. mieszkańców, w tym 93,7 proc. zadeklarowanych katolików (wg portalu catholic-hierarchy.org). W roku 1950 diecezja była podzielona na 476 parafii. Pierwsza reforma nastąpiła w roku 1990. Liczbę jednostek administracyjnych zmniejszono wówczas do 88. Już jednak w roku 1999 okazało się, że nawet istniejący podział jest fikcyjny, gdyż coraz częściej wiele parafii powierzano jednemu księdzu. Od roku 1999 diecezja podzielona jest na 34 parafie.

O wieku księży tamtej diecezji pisał ks. Sadłoń. Dobrze nie jest. Dodajmy, że diecezja nie ma żadnego rodzimego seminarzysty. Prawdopodobnie sytuacja będzie się pogarszać, mimo mniej lub bardziej skutecznych prób pozyskania nowych kapłanów, w tym także i z Polski. Na jednego księdza przypada coraz więcej wiernych. W roku 1950, przy populacji 217 tys. mieszkańców, na jednego kapłana przypadało 759 wiernych. W 2006 r. – 3 tys. W mojej rodzimej diecezji – zielonogórsko-gorzowskiej – ten współczynnik wynosi 1,8 tys. wiernych na jednego księdza diecezjalnego (jeśli uwzględnimy jeszcze ponad 100 kapłanów zakonnych, wynik będzie lepszy).

Jeśli jednak wziąć pod uwagę jedynie dominicantes, a więc tych, którzy regularnie uczestniczą we Mszy św. niedzielnej (31,2 proc.), w mojej diecezji na jednego księdza przypadnie ok. 600 osób „do obsługi”. Dla porównania – jeśli przyjmiemy, że w diecezji Châlons liczba regularnie uczęszczających na niedzielną Eucharystię nie przekracza francuskiej średniej 4 proc. (a jest zapewne niższa), to na jednego księdza przypadnie jedynie ok. 135 osób. Mam świadomość, że zaproponowane tutaj liczby są tylko orientacyjne, choćby dlatego, że zarówno w jednej, jak i w drugiej diecezji nie wszyscy księża są czynni duszpastersko.

Powstaje trudne pytanie: która grupa jest podstawowym i bezpośrednim targetem duszpasterskim księdza? Jaki przyjąć model: minimalny – a wówczas skupmy się tylko na tych świadomie i mocno tkwiących w Kościele; czy może maksymalny – i zajmijmy się wszystkimi, a więc także katolikami nominalnymi i kulturowymi? Przyjmując duszpasterskie minimum, dochodzimy do wniosku, że we Francji wcale nie jest gorzej niż w Polsce, a powiedziałbym nawet, że pod pewnymi względami dużo lepiej (Kościół wspólnoty, a nie masy, choć powierzony wiekowym kapłanom). Przyjmując duszpasterskie maksimum – jest oczywiście beznadziejnie. Wcale się nie dziwię, że wśród francuskich kapłanów wzmacnia się przekonanie, że nie są od wszystkiego i dla wszystkich. Przy modelu duszpasterskiego maksimum świadomość dysproporcji możliwości księży do potrzeb wszystkich ochrzczonych jest – z ludzkiego punktu widzenia – po prostu zabójcza.
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...