Kościelny budynek w centrum wioski należy do świata, który odchodzi. Zamykane świątynie dzielą los małych sklepików czy domów kultury, które są zastępowane hipermarketami. W wielu miejscach wyczerpała się już socjalizująca rola Kościoła.
Dla kogo sakramenty
Nie jest to oczywiście jedynie problem francuski. Gwałtowny spadek powołań w kanadyjskim Québecu, przy postępującej sekularyzacji społeczeństwa, zrodził podobne dylematy. W raporcie pt. „Risquer l’avenir” („Zaryzykować przyszłość”), przygotowanym w roku 1992 na zlecenie konferencji biskupów Québecu, zaproponowano odcięcie się od katolicyzmu kulturowego i skupienie się jedynie na katolikach z wyboru, którzy stanowią żywą tkankę Kościoła. W praktyce oznaczało to odmowę błogosławienia małżeństw czy udzielania chrztu osobom czy dzieciom osób, które nie są czynnymi członkami wspólnoty Kościoła. Proponowano także, by odmawiać katolickiego pogrzebu tym, którzy nie są praktykującymi wiernymi. Ta radykalna propozycja pozbawiłaby dostępu do sakramentów i sakramentaliów setki tysięcy osób, które – choć nie praktykują i nie przestrzegają katolickiej etyki – to czują się związane z Kościołem i tradycją chrześcijańską.
Autorzy dokumentu argumentowali, że katolicyzm kulturowy „to rodzaj przesądu szkodliwego dla Kościoła: podkopuje on tożsamość katolicką i zaciera linię podziału istniejącego między wspólnotą wierzących a szeroko pojętym społeczeństwem, w którym żyją” (Gregory Baum, „Sekularyzacja a katolicyzm w Quebecu”, „W drodze” nr 11/2006). Propozycja ta ściśle powiązana była z inną: by sprzedać wielkie świątynie, a uzyskane finanse przeznaczyć na cele ewangelizacyjne i charytatywne. „Masywne gmachy kościołów – komentuje kanadyjski teolog i socjolog Baum – prawie puste w niedzielne ranki, wprawiają parafian w zakłopotanie, powstrzymując ich jednocześnie przed przyznaniem, kim faktycznie są: marginalną grupą w świeckim społeczeństwie”, nawet jeśli to społeczeństwo o chrześcijańskich korzeniach, jak to jest w Kanadzie czy Francji.
Radykalna propozycja raportu została odrzucona przez lokalny Kościół. Uznano, że opiera się na błędnym założeniu co do katolików kulturowych. Zamiast odcinać się od nich, należy raczej podkreślać, że wciąż proszą o chrzest czy zawarcie związku małżeńskiego w kościele. Dowodzi to, że nadal żywe jest w nich pragnienie znaczącego symbolu mówiącego o wartościach chrześcijańskich, które pozostają dla nich bliskie.
Niespodziewanie przyczynek do dyskusji o posłudze sakramentalnej wobec katolików kulturowych dał ostatnio sam Benedykt XVI w corocznym przemówieniu do Roty Rzymskiej. „Sądzi się często – mówił Papież – że dopuszczając do małżeństwa duszpasterze winni być tolerancyjni, gdyż wchodzi w grę naturalne prawo osób do jego zawarcia. Tymczasem to prawo zakłada, że można i naprawdę zamierza się je zawrzeć, zgodnie z prawdą, której naucza o nim Kościół. Nie odmawia się zatem tego prawa, gdy jest jasne, że brakuje wymaganej zdolności do małżeństwa czy też wola stawia sobie cel niezgodny z naturalną rzeczywistością małżeństwa”. Można się domyślać, że chodzi tutaj o tych, którzy stojąc na obrzeżu Kościoła, zwracają się do niego po posługę, nie rozumiejąc do końca jej sensu. Niejeden polski duszpasterz może podać listę pozareligijnych argumentów, które przytaczają narzeczeni w kancelarii parafialnej „dając na zapowiedzi”.
Podobnie jest z chrztem dzieci osób żyjących w różnego rodzaju związkach niesakramentalnych. Jedni duszpasterze uważają, iż dobrowolny wybór wspólnego życia bez ślubu kościelnego wyklucza prośbę o chrzest dziecka. Skarga na takie stanowisko często trafia do kurii, która niejednokrotnie nie wie, jaką decyzję podjąć. Praktyki poszczególnych proboszczów i biskupów są różne. Owszem, sakramenty są dla wierzących, ale jak zdefiniować wierzących – czy wystarczy wiarę zadeklarować, poprosić o sakrament, czy trzeba ją jeszcze potwierdzić, w pewien sposób – udowodnić? Czy sakramenty są dla wszystkich, czy tylko dla niektórych? Czy odmawiać, dając przez to sygnał, że sytuacja proszących nie jest z kościelnego punktu widzenia w porządku, czy nie odmawiać, potwierdzając jednak tym samym, że wszystko jest OK? Czy taka (prawie) bezwarunkowa akceptacja katolików kulturowych to laksyzm, tolerancja, otwartość czy może ewangelizacja? Wzmacnianie czy osłabianie przesłania Kościoła i Ewangelii?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.