Bo księżom ludzie powinni „przeszkadzać”

Życie duchowe 66/2011 Życie duchowe 66/2011

Ksiądz winien być obecny w życiu swoich wiernych. Musi mieć odwagę wyraźnie i zdecydowanie wskazywać drogę ludziom szukającym pomocy. Ksiądz winien ludziom towarzyszyć. Na to jednak musi mieć czas.

 

Czego oczekują dziś od księży wierni, którzy regularnie uczęszczają do kościoła?

Dla nas, księży, ważne powinno być przede wszystkim to, czego oczekuje od nas Pan Jezus. W tym jako księża musimy się odnaleźć. A odpowiadając na ojca pytanie, odwołałbym się do słów Benedykta XVI, który doskonale określił oczekiwania wiernych w czasie spotkania z duchowieństwem w warszawskiej archikatedrze św. Jana, podczas pielgrzymki do Polski w maju 2006 roku. Powiedział wówczas: „Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem”. Ludzie pragną, byśmy pomogli im w życiu religijnym i modlitewnym.

Jest także inne oczekiwanie, może nieco mniej wyraźnie wypowiadane. Ludzie szukają pomocy w postrzeganiu świata oczami Boga, w dostrzeganiu w świecie historii zbawienia. Dla wielu bowiem to, co dzieje się wokół, jest niezrozumiałe i chcieliby zobaczyć te wszystkie przemiany w świetle Bożej prawdy.

A czego oczekują od księży wierni związani z Kościołem nieco luźniej?

Myślę, że ich oczekiwania zależą od stopnia związania z Kościołem. Podejrzewam, że w skrajnych przypadkach, kiedy ktoś pozostaje zupełnie oddalony od Kościoła, nie ma też za wiele oczekiwań. Jeśli je ma, to z pewnością są one podobne do oczekiwań wiernych związanych z Kościołem.

W przypadku osób oddalonych od Kościoła oczekiwania w stosunku do księży nierzadko pozostają niewyartykułowane, ale to nie znaczy, że osoby te nie potrzebują Kościoła. Często bowiem – czy tego chcemy, czy nie – Kościół staje się ważnym punktem odniesienia w ocenie wielu spraw i wydarzeń, także kwestii moralnych. Proszę zauważyć, że w niedawnej debacie wokół in vitro Kościół był punktem odniesienia dla wielu osób, także tych zupełnie z nim niezwiązanych. Podobnie jest w przypadku innych moralnych dylematów współczesnego człowieka.

Czy oczekiwania wiernych w stosunku do księży zmieniały się na przestrzeni ostatnich lat?

I tak, i nie. Osoby religijne zawsze szukają w Kościele pomocy w prowadzeniu życia duchowego i w zrozumieniu świata, w którym żyją. Był jednak czas, kiedy Kościół zastępczo – to słowo jest tu kluczowe – podejmował wiele spraw z przestrzeni życia publicznego: społecznego i politycznego. Wybrzmiało to również w przemówieniach Jana Pawła II w czasie pielgrzymek do ojczyzny. Ojciec Święty mówił wówczas, że Kościół udziela głosu tym, którzy tego głosu nie mają; także w sprawach, które wprost nie należą do Kościoła. W czasach komunizmu wierni oczekiwali od Kościoła takiego zaangażowania.

Dziś tego typu oczekiwania są nie tyle mniejsze, co inne. Nie chodzi już o to, by Kościół mówił to, co ludzie mogą powiedzieć sami. Oczekuje się natomiast funkcji prorockiej i – jak już mówiłem – bardzo wyraźnego stanowiska Kościoła w kwestiach moralnych.

Czy – zdaniem Ojca – księża spełniają dziś te oczekiwania?

Tak naprawdę księża nie są chyba najlepszą instancją do oceny samych siebie. Myślę, że trzeba by zapytać o to wiernych. W grudniu 2010 roku „Rzeczpospolita” opublikowała sondaż przeprowadzony przez GfK Polonia na zlecenie „Rzeczpospolitej” i we współpracy z Laboratorium „Więzi”. Wynika z niego, że Kościół w Polsce i zaangażowanie księży są dobrze oceniane. To znamienne, ponieważ często przekaz wielkich mediów świeckich na temat duchowieństwa jest raczej negatywny.

Ja jednak pytałbym nie o to, czy spełniamy oczekiwania wiernych, tylko na ile mamy z nimi kontakt. Kilka lat temu w czasie wizytacji prowincji warszawskiej ojców redemptorystów ojciec wizytator opowiadał, jak księża w jednym z klasztorów w Stanach Zjednoczonych na pytanie o święta opowiedzieli, że spędzili je znakomicie, bo nikt im „nie przeszkadzał”. Mieli w klasztorze spokój. Pytanie tylko, czy spełnili swoją rolę? Bo księżom ludzie powinni „przeszkadzać”. Udzielam rekolekcji w różnych parafiach i muszę przyznać, że bardzo mnie niepokoi, kiedy przebywam na plebanii kilka dni i nie słyszę, by ktoś z wiernych tam przychodził.

Ksiądz winien być obecny w życiu swoich wiernych. Musi mieć odwagę wyraźnie i zdecydowanie wskazywać drogę ludziom szukającym pomocy. Rozmawiałem kiedyś z małżeństwem prowadzącym rekolekcje dla małżonków. Mówili właśnie o tej potrzebie jasnego stanowiska kapłanów w sprawach duchowych i moralnych odnoszących się do życia codziennego. Ksiądz winien ludziom towarzyszyć, być obecny. Na to jednak musi mieć czas.

A tego często brakuje.

Warto stawiać sobie pytanie, czy mamy czas dla ludzi. Ważna jest nie tylko chwila rozmowy, kiedy ktoś zapuka do drzwi plebanii, ale także stworzenie takiej atmosfery, by ludzie wiedzieli, że mogą przyjść do księdza i on będzie miał dla nich czas. Czy tworzymy taką atmosferę w naszych parafiach?

Kwestia czasu księży dla ludzi wiąże się moim zdaniem z celibatem. Podobnie jak w małżeństwie i rodzinie ludzie muszą mieć dla siebie czas, tak i ksiądz musi mieć czas dla tej cząstki Kościoła, która została mu powierzona. Nie jest to proste. I podobnie jak wzywamy małżonków, by mieli czas dla siebie, tak i my jako księża winniśmy wzajemnie wzywać się, by znajdować czas dla naszych parafian.

Nierzadko zamknięta dla ludzi bywa nie tylko plebania, ale nawet kościół.

Rzeczywiście, w trosce o bezpieczeństwo kościołów coraz częściej zamykamy je przed ludźmi. Tymczasem w ten sposób odpychamy wiernych od kościołów, zniechęcamy do obecności w nich. Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Są jednak także przykłady kościołów otwartych przez cały dzień. Troszczą się o to nie tylko księża, ale i sami parafianie. By kościół był otwarty, organizowane są przez nich dyżury.

Myślę, że ta kwestia jest dla nas, księży, dużym wyzwaniem. Trzeba ją przemyśleć, bo sprawy nie rozwiązuje otwarcie kościelnego przedsionka. Nie ma tu prostych recept i jednakowych dla wszystkich rozwiązań. Trzeba wziąć pod uwagę uwarunkowania poszczególnych parafii. Wydaje mi się jednak, że ksiądz, który ma poczucie pełnionej przez siebie misji, będzie szukał wyjścia z tej sytuacji i włoży wiele wysiłku w to, by kościół był dostępny dla wiernych. Ideałem byłaby świątynia otwarta przez cały dzień. Ludziom nie wystarczą godzinne audiencje u Pana Jezusa. Potrzeba kontaktu z Bogiem może się zrodzić w różnych momentach.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...