Wyjście z Otchłani

Tygodnik Powszechny 17/2011 Tygodnik Powszechny 17/2011

Zmartwychwstanie Jezusa jest ukryte, dzieje się bez świadków. Bóg nie chce porazić człowieka radykalną nowością, zaczątkiem czegoś całkiem innego, nie z tego świata, na co nie jesteśmy przygotowani.



Dlaczego symbolem chrześcijaństwa stał się Chrystus ukrzyżowany, a nie zmartwychwstały? Kładziemy większy akcent na mękę i śmierć?

Śmierć krzyżowa jest nierozerwalnie związana ze zmartwychwstaniem. A ono jest zaskakującą korektą i poszerzeniem horyzontu w stosunku do tego, co mówi nam dzisiejsza mentalność naukowa: że nasza planeta Ziemia istnieć będzie jeszcze tylko kilka miliardów lat, dopóki życiodajne Słońce się nie wypali wskutek stopniowego zmniejszania się ilości wodoru. Tchnie od tego stwierdzenia wyraźne poczucie bezcelowości i daremności. Jean-Paul Sartre mówił o ludzkim życiu, że jest „nieużyteczną pasją”: może być piękne, ale do niczego nie prowadzi. Zmartwychwstanie zaś to zaprzeczenie tej końcowej daremności. Dla wiary to wyzwanie, dla nauki także, gdyż jej kompetencje nie pozwalają przebić się poza obszary weryfikowalne. A Biblia niesie obietnicę „nowego nieba i nowej ziemi”.

Logika wiary ma swoją rozumną racjonalność, rozumne zawierzenie, rozumną nadzieję. Logika ta może sprawiać trudności. Skłonny jestem szukać analogii z przyrodą. Jerzy Nowosielski ze smutkiem patrzył na przyrodę, gdyż widział w niej tyle męki, cierpienia, krzyża, i w rezultacie popadał w swoisty manicheizm – pozostając w kręgu krzyża. A przecież przyroda – jak dawniej mawiano – tchnie także duchem zmartwychwstania. Tyle jest w niej również piękna. Potrafi zachwycać. Już teraz przygotowuje na jeszcze większe piękno świata, które nazywamy nowym stworzeniem. Przypomina nam dyskretnie, że wszechświat czeka także na wielką paschalną przemianę. Wielkanoc jest zapowiedzią Paschy całego kosmosu.

Zmartwychwstanie to wielkie wydarzenie solidarności. Jezus jest z nami solidarny. Jego los łączy w jedno wydarzenie krzyża z wydarzeniem zmartwychwstania. Prawda wiary o zstąpieniu Chrystusa do Otchłani, którą wyznajemy w Credo, potwierdza Jego solidarność ze zmarłymi. Wschodnia ikona Anastasis pokazuje Chrystusa, który już promieniujący, wychodzi z Otchłani, trzymając za rękę ludzi – począwszy od Adama i Ewy. I wyprowadza zmarłych. To znak solidarności dla tych wszystkich, którzy odchodzą z tego jeszcze nieprzemienionego świata, choć noszącego już przez swoje piękno i dobro zapowiedź tego, co kiedyś będzie nieprzemijalne. To jest nowość radykalna, nowość materii przeobrażonej, która dotknęła Jezusa.

Dlaczego jednak Jezus musiał umrzeć w tak straszny sposób – czy Bóg nie mógł nas zbawić samą swoją wolą?

Jezus musiał przypieczętować wierność swojemu nauczaniu, które tak raniło ludzi faryzejsko zadufanych w swojej religijności. Jego osoba zderzyła się z oczekiwaniami, jakie żywiono wobec Mesjasza. Został oskarżony o bluźnierstwo, chodził do grzeszników, jadał z nimi – to się nie mieściło w głowie. Pewien rodzaj religijności, który nie znosi tego, że ktoś może myśleć inaczej, potrafi zabijać – również moralnie czy duchowo. Nie mamy się co łudzić – w naszych czasach on też funkcjonuje. Jezus wiele rzeczy rozumiał inaczej i w tym sensie chciał reformować religijność. Gdyby się wycofał przed śmiercią, nie potwierdziłby w sposób najwyższy tego, co głosił. Dał do końca świadectwo o prawdzie własnego życia.

W Jego śmierci jest jeszcze jeden znak: podjął ją świadomie i dobrowolnie. Mówił, że przyszedł, abyśmy mieli życie „i to w obfitości”, że ma moc oddać swoje życie i ma „moc znowu je odzyskać” (J 10, 10. 18).

Krzyż wciąż się powtarza w ludzkich dziejach, choć Jezus z krzyża apeluje, by nikogo więcej to nie spotkało. To wielka, wstrząsająca diagnoza świata. A jednak Jezus umiera z przebaczeniem: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34). Usprawiedliwia wręcz swoich prześladowców, pokazuje nowe oblicze Boga, który się nie mści. Mrok śmierci Jezusa zostaje rozjaśniony przez zmartwychwstanie i zaszczepia w nas nadzieję na przezwyciężenie kiedyś dramatu, który niosą ludzkie dzieje. Krzyż jest znakiem ocalenia także dla najbardziej opornych i zagubionych.

I na pokonanie własnej śmierci?

Bóg potrafi przezwyciężać śmierć, dla nas nieprzejednanego wroga. Boleśnie przeżywamy rozstania z tymi, których kochamy. A przecież śmierć jako taka jest także darem, bo nas wyzwala od czynienia zła. Jest też przyjacielem – dobrodziejstwem dla udręczonych, którym życie dało się już tak mocno we znaki, że wzywają wyzwolenia z tego świata. Wszystko to mieści się w wielkim kręgu naszej wiary w zmartwychwstanie – w tę tajemnicę, w którą już jesteśmy zanurzeni.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...