Reakcje polityków na stwierdzenie, że multi-kulti poniosło klęskę, były odpowiednio emocjonalne. Przewodniczący partii Zielonych Cem Özdemir, syn tureckich emigrantów zarzucił Merkel i Seehoferowi, że odegrali „kiepską sztukę, by odwrócić uwagę od chaosu w debacie integracyjnej”.
Jeśli przyjąć socjologiczny podział na społeczeństwa jednonarodowe lub względnie jednonarodowe (np. Polska z kilkoma podrzędnymi mniejszościami), społeczeństwa wielonarodowe (np. Szwajcaria) i społeczeństwa wieloetniczne (np. USA) – Niemcy nie mieszczą się w tych definicjach[7]. Obywatele każdego z tych społeczeństw utożsamiają się bowiem z historią i etosem państwa, w którym mieszkają. W Niemczech jednak etos ten dopiero się tworzy. Zarówno obcokrajowcom, jak i osobom o pochodzeniu imigracyjnym (na przykład urodzonym w Niemczech Turkom) trudniej jest utożsamiać się z kontrowersyjną najnowszą historią i etosem Niemiec. Dlatego socjaldemokraci i Zieloni odrzucają taką koncepcję i proponują definicję społeczeństwa dzielącego obywateli według kategorii bogaty–biedny lub wykształcony–niewykształcony, a nie ze względu na przynależność etniczną[8]. Ich zdaniem problemy związane z obcokrajowcami – szczególnie tworzenie się subkultur, wysoki stopień bezrobocia i przestępczości – są wynikiem negatywnej polityki wobec tychże. Imigranci czy ich wychowane i wykształcone, a często już urodzone w Niemczech dzieci mają gorszą szansę w systemie szkolnictwa. W ramach udanej integracji nie wystarczy bowiem żądać od obcokrajowców, by nauczyli się języka niemieckiego i zaakceptowali konstytucję, należy też dostrzec ich potencjał kulturowy, który przynoszą ze sobą. Socjolodzy wskazują na fakt, że przybycie do obcego kraju zawsze łączy się wpierw z zamknięciem we własnym obszarze kulturowym i ze zwiększonym podkreślaniem własnej odrębności. Ale perspektywa udanej przyszłości bez konieczności wyrzeczenia się własnych korzeni daje szansę udanej integracji[9].
Jednak niemiecki rząd dopiero w 2004 roku oficjalnie przyznał, że osoby z pochodzeniem imigracyjnym powinny uczyć się języka ojczystego a państwo powinno taką naukę wspierać[10]. Niesie to za sobą szereg kolejnych problemów, bo w powszechnej świadomości wciąż jeszcze pokutuje patrzenie na obcokrajowców jak na homogeniczną grupę określaną jako migranci (die Migranten). Niemiecka polityka integracyjna została zasadniczo zredukowana do kwestii muzułmańskich[11]. Jednak nawet w tym przypadku jakiekolwiek ujednolicenie jest problematyczne. W Niemczech żyją muzułmanie z Turcji, z krajów byłej Jugosławii, a także osoby arabskiego pochodzenia z 22 krajów. Haroun Sweis, szef redakcji arabskiej w wielojęzycznym publicznym radiu Funkhaus Europa w Berlinie przyznaje, że jeśli chodzi o kwestie integracji to: – Podczas gdy Turcy już chodzą, my, Arabowie, jeszcze raczkujemy.
Po ponad dwudziestu latach dziennikarskiej pracy w tym środowisku pochodzący z Palestyny Sweis szczególnie podkreśla fakt, że Arabowie w Niemczech nie stanowią jednolitej grupy, jak ma to miejsce w przypadku Turków: – Pochodzimy z 22 krajów, co automatycznie oznacza 22 ambasadorów i tyle samo konfliktów politycznych. Oprócz tego często zapomina się, że Arabowie to nie automatycznie muzułmanie. To również chrześcijanie z Egiptu, Jordanii czy Palestyny.
Między innymi ze względów ogromnej różnorodności zarówno kulturowej, jak i religijnej mieszkańców Niemiec szef partii Zielonych Cem Özdemir jest zdania, że konstrukcja wielokulturowego niemieckiego społeczeństwa może się opierać jedynie na niemieckiej konstytucji. Jego zdaniem przywoływanie przez chadecję „wartości chrześcijańskich i niemieckiej kultury wiodącej” zawsze oznacza dla obcokrajowców asymilację. Być Niemcem oznacza dziś – według Özdemira – respektowanie niemieckiej konstytucji i praw człowieka oraz posługiwanie się językiem niemieckim[12]. Jednocześnie partia Zielonych bardzo wyraźnie podkreśla, że obcokrajowcom i osobom o pochodzeniu imigracyjnym powinno się poświęcać w mediach niemieckich więcej czasu i miejsca, również w ich językach ojczystych.
W poszukiwaniu etosu narodowego
Takie postulaty są jednak niewystarczające dla redefinicji niemieckiego społeczeństwa wielokulturowego – zarówno pod względem ideowym, jak i praktycznym.
Praktyka wykazała, że płynne władanie językiem niemieckim i akceptacja obowiązującego w Niemczech prawa nie są automatycznie kluczem do utożsamienia się z narodem niemieckim. Również program promocji języków ojczystych przez polityków okazał się farsą. Przykładem może być Polonia, która od dwudziestu lat bezskutecznie domaga się politycznego wsparcia dla nauczania języka polskiego jako języka ojczystego. Innym przykładem obnażającycm słabość i fasadowy charakter politycznych postulatów jest likwidacja Radia MultiKulti w 2008 roku. Pierwsza tego typu i przez długi czas jedyna stacja radiowa w niemieckich mediach publicznych umożliwiała komunikację z żyjącymi w Berlinie obcokrajowcami i wśród nich. Powstała w 1994 roku i nadawała całodobowy program na żywo w 22 językach. Nigdy jednak nie była przedmiotem zainteresowania polityków i nigdy nie doszło do rozbudowy tego projektu na większym obszarze w Niemczech. Po latach jej ówczesna redaktor naczelna Ilona Marenbach przyznaje, że nie doświadczyła wsparcia ze strony polityków, nawet tych, którzy oficjalnie potrzebę takiego radia widzieli: – Wręcz przeciwnie, czasem miałam wrażenie, że niektórzy politycy bali się tego projektu. Nie rozumieli go i przezornie go odrzucali.
Koncepcję partii Zielonych należy uzupełnić również ideowo. Kto bowiem powołuje się na niemiecką konstytucję, musi też zaakceptować jej pochodzenie[13]. Zwraca na to uwagę Angela Merkel w swojej wizji państwa wielokulturowego, mówiąc o „wartościach wynikających z konstytucji”. Niemiecka ustawa zasadnicza napisana w 1949 roku odnosi się do doświadczeń dyktatury nazistowskiej, opiera się na doświadczeniach rewolucji przemysłowej XIX wieku, Rewolucji Francuskiej i Oświecenia, a także na sięgających starożytności korzeniach chrześcijańskich[14]. Tylko akceptacja i utożsamienie się z takim podłożem konstytucji prowadzi według Merkel do stworzenia spójnego wielokulturowego społeczeństwa.
Chadecja powołuje się też na tezy Ernsta-Wolfganga Böckenförde, długoletniego sędziego Niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który twierdzi, że państwo nie może czerpać swoich norm z tego, co samo produkuje, ale potrzebuje źródeł ponadpaństwowych, religijnych i światopoglądowych. Etos wielokulturowego społeczeństwa jest więc budowany na silnym fundamencie prawnym oraz na wartościach z niego wynikających lub też w nim zawartych. Wiąże się to ściśle z pamięcią narodową. Na przykładzie USA można zauważyć, że silne utrwalanie zbiorowej pamięci (np. przez kinematografię) pomaga w tworzeniu etosu narodowego i scalaniu wielokulturowego społeczeństwa. W Niemczech etos ten wciąż jeszcze się tworzy. Z przyczyn historycznych budowanie pozytywnego etosu niemieckiego społeczeństwa jest utrudnione i obejmuje dopiero okres powojenny (np. niemiecka kinematografia zna już kilka filmów fabularnych o niemieckich bohaterach piłki nożnej, a także o społecznościach muzułmańskich w Niemczech). Tworzenie wspólnego etosu jest tak skomplikowane przez jeszcze jeden, niezwykle istotny czynnik: podczas gdy niemieccy imigranci i osoby o pochodzeniu imigracyjnym dbają o własną kulturę i religię, ludność rodzima przechodzi kryzys swojej tożsamości[15]. Dotyczy to również niemieckich chrześcijan.
Można stwierdzić, że polityka multi-kulti w wydaniu niemieckim upadła. Jednak nie z winy obcokrajowców, a z braku politycznej wizji ich integracji. Koniec multi-kulti nie oznacza końca wielokulturowego społeczeństwa w Niemczech – wręcz przeciwnie. Obecność różnych kultur i grup etnicznych, których przedstawiciele żyją w Niemczech od kilkudziesięciu lat lub rodzą się w trzecim pokoleniu i nazywają Niemcy swoim krajem, wymaga dobrej dalekowzrocznej polityki. Niemcy zaakceptowali ostatecznie obecność obcych u siebie i są u początku nowej debaty - debaty na temat własnej tożsamości.
Tomasz Kycia– ur. 1974. Dziennikarz, medioznawca, teolog. Współpracuje m.in. z rozgłośniami Rundfunk Berlin-Brandenburg i Funkhaus Europa, prezentuje „Wiadomości z Polski” w ramach telewizyjnego magazynu rbb um 6. Korespondent polskiej sekcji Radia Watykańskiego w Niemczech. Autor licznych materiałów telewizyjnych, radiowych i prasowych dotyczących stosunków polsko-niemieckich. Reżyser (z historykiem Robertem Żurkiem) filmu dokumentalnego „Cicho pod prąd”, którego polska premiera odbyła się 9 grudnia 2010 r. pod patronatem Laboratorium WIĘZI.
[7] J. Turowski, Socjologia. Wielkie struktury społeczne, Lublin 2000, s. 142.
[8] J. Nowak, Leitkultur und Parallelgesellschaft. Argumente wider einen deutschen Mythos, Frankfurt 2006, s. 55.
[9] S. Luft, Abschied von Multikulti. Wege aus der Integrationskrise, Gräfelfing 2006, s. 372.
[10] Zuwanderung und Integration, dz. cyt.
[11] M.in. dlatego przedstawiciele Polonii w Niemczech zbojkotowali II Szczyt Integracyjny w 2007 roku.
[12] Cem Özdemir, dz. cyt., s. 207.
[13] Tuż po II wojnie światowej pierwsi członkowie chadecji byli przekonani, że tylko oparcie się na chrześcijańskich fundamentach pozwoli odbudować państwo, zniszczone przez reżim totalitarny. Już w czerwcu 1945 r., czyli miesiąc po kapitulacji nazistów, zostały podpisane tzw. Zasady Kolońskie. Po kilku tygodniach obrad w klasztorze dominikanów w Walberberg pod Kolonią napisano: „Wierząc w żywego Boga, pochylamy się przed jego przykazaniami, prawdziwymi i jedynymi filarami wspólnoty i porządku społecznego. Pomóżcie odbudować nowe i piękne Niemcy na niezachwianym fundamencie chrześcijaństwa i zachodniej kultury”. Ten zapis miał duży wpływ na prace nad ustawą zasadniczą, ustanowioną w 1949 roku. Jej struktura przypomina podstawy chrześcijańskiej nauki społecznej.
[14] Angela Merkel w eseju dla pracy zbiorowej Verfassung, Patriotismus, Leitkultur, dz. cyt., s. 174.
[15] Zaproszone przez przewodniczącego Bundestagu do wspólnej debaty 42 osoby, w tym politycy, intelektualiści, duchowni, ludzie mediów i kultury nie potrafili jednoznacznie określić, czym jest lub ma być niemiecka tożsamość i kultura. Por. Verfassung, Patriotismus, Leitkultur, dz. cyt.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.