Ksiądz Henryk Surma CM jest od siedmiu lat kapelanem Cracovii Kraków, do dziś pamięta niezwykłą audiencję u Pierwszego Kibica „Pasów”, na której Jan Paweł II powiedział do zebranych: „Cracovia Pany”. To on przewodniczył słynnej już „mszy pojednania” dwa dni po śmierci papieża
Rozmawia Michał Bondyra
Sportowym aspektem życia Jana Pawła II interesuje się Ksiądz od dawana. Wiem, że udało się też Księdzu porozmawiać z kolegami z podwórka kilkuletniego wtedy Karola.
– W 1997 roku na łamach „Tempa” opublikowałem tekst „Papa mobilny” opatrzony nadtytułem „Sport w życiu młodego Karola Wojtyły”. Jednym z rozmówców podczas festynu na stadionie Skawy w Wadowicach był wtedy m.in. Franciszek Zatora, który wraz z Karolem mieszkał w jednej kamienicy przy ulicy Kościelnej. – My na dole, Wojtyłowie na górze, to była rodzina jak każda inna – wspominał pan Franciszek, który zmarł w tymże 1997 roku. –Kopało się zwykłą szmacianką. Był to kawałek pończochy, do której wkładano szmaty i gałgany. Mieliśmy ich pod dostatkiem od Cichoniów, krawców z kamienicy. Były nieraz rozróby, kiedy krawiec Cichoń rozpruł piłkę z pończochy. Synowie podkradali mu też kawałki materiałów, których używał do szycia płaszczów – śmiał się Zatora, dodając: „Mieliśmy podwórkową drużynę. Graliśmy ulica na ulicę. Kościelna, Karmelicka, parę ościennych. U nas byli Cichoniowie, Wojtyłowie, ja i kilku Żydów. Najczęściej graliśmy w klasztorze u ojców Karmelitów i na plantach wokół Rynku. Boje trwały do późna.” W rozmowie pan Franciszek wyjaśniał mi skąd wzięło się u Karola przezwisko Loluś: „bo tak kiedyś przezwała go jego matka. Loluś był mały, szczupły, ale niesłychanie ambitny. Nieraz miał zadrapane kolano. Dzielnie fruwał w bramce. Na tej pozycji czuł się najlepiej. Wojtyłowa załamywała ręce widząc go w potarganych, brudnych portkach. Z miłości wybaczała. Prosiła byśmy zawsze brali go ze sobą na biwak, na mecz ,do kościoła”.
Z Janem Pawłem II spotykał się Ksiądz osobiście i to wielokrotnie. Rozmawiał Ksiądz z nim wtedy o sporcie?
– Z jeszcze biskupem a potem kardynałem Wojtyłą spotykałem się na przestrzeni lat 1960-69 bardzo często. Byłem wtedy katechetą. Pamiętam wspólne opłatki i kolędę „Oj maluśki”, gdzie my z młodzieżą śpiewaliśmy refren, a kardynał zwrotki. Jedną po drugiej i tak aż do 40-stej. Uczestniczył też w rozdawaniu dyplomów, w jasełkach, które organizowaliśmy. Był częstym gościem na lekcjach religii w szkole średniej, pokazując zagranicznym gościom, jak wygląda wzorcowe uczestnictwo naszej młodzieży w tych zajęciach. Przy naszych spotkaniach o sporcie za wiele nie mówiliśmy. Więcej o Bogu, samych lekcjach religii i frekwencjach na nich. Osobiście nie przyznawałem się wtedy kardynałowi, że kibicuję Cracovii…
Tej samej Cracovii, której już jako młody chłopak kibicował papież. Wspólna pasja do „Pasów” w końcu i tak wyszła na jaw…
– Tak, ale dopiero na pierwszym spotkaniu z Ojcem świętym w Watykanie, przy okazji audiencji w styczniu 2005 roku. Przy powitaniu papież spytał mnie: „Co ty tutaj robisz?” Odpowiedziałem, że jestem kapelanem Cracovii. Potem ten kontakt z nim podczas mojej pracy tu w „Pasach” był doskonały.
Wróćmy jednak do tej niezwykłej pielgrzymki, która odbyła się na 3 miesiące przed śmiercią Ojca Świętego.
– Pewnego dnia radny Jan Okoński usłyszał w telewizji, że podczas wizyty prezesa PZPN Michała Listkiewicza w Watykanie papież zapytał „co tam z moją Cracovią?” Postanowiono osobiście podziękować Ojcu Świętemu za taki wyraz sympatii. Okoński zainteresował tym pomysłem władze klubu i przy wsparciu ks. dr Rasia, aktualnie sekretarza kard. Dziwisza, ustalono termin wizyty. W styczniu najpierw byliśmy na audiencji prywatnej, na której przekazaliśmy Ojcu Świętemu pamiątki, w tym zdjęcie transparentu „Ojcze Święty pozdrawia Cię Twoja Cracovia” wykonanego przez pana Lecha Kołodziejczyka z okazji pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 2002 roku. Papież poklepał prezesa prof. Janusza Filipiaka po ramieniu i rzekł z uśmiechem „Cracovia Pany!”, po czym powiedział: „Miło mi słyszeć, że ostatnie lata przyniosły nowe sukcesy, życzę, aby było ich coraz więcej. Niech Cracovia daje świadectwo, że sport kształtując charaktery, ucząc szlachetnego współzawodnictwa i solidarności w wysiłku musi być wyrazem najwyższych wartości ludzkich i społecznych”. Planowana na kwadrans audiencja przedłużyła się ponad dwukrotnie. Następnego dnia uczestniczyliśmy w audiencji generalnej, na której papież mówił: „ W szczególny sposób pozdrawiam dzisiaj klub sportowy Cracovia, który świętuje swoje 100-lecie działalności. Od wielu lat byłem związany z tym klubem. Życzę wam wielu sukcesów sportowych, także wychowawczych”. Piłkarze zaśpiewali Janowi Pawłowi II Jego ulubioną kolędę „Oj maluśki, maluśki” z „pasiackim” refrenem „na, na, na, Cracovia kochana”. Z inicjatywy Łukasza Skrzyńskiego, wykonali w sali audiencyjnej stadionową lokomotywę. Nikt z nas, obecnych wtedy na tej uroczystości, widząc uradowanego Ojca Świętego nie przypuszczał, że miesiąc później papież ciężko zachoruje. A operacje i komplikacje z nimi związane osłabią jego organizm, na tyle, że 2 kwietnia 2005 będzie się musiał udać w swoją ostatnią pielgrzymkę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.