Czy jeszcze warto rozmawiać?

Niedziela 26/2011 Niedziela 26/2011

Zrealizowali 255 programów w ciągu siedmiu lat. W tym czasie zmieniały się rządy, premierzy, układy parlamentarne. Próbowali nadążać za wydarzeniami, starając się pokazywać to, o czym inni nie mówili

 

Zaproszeni, m.in. Stefan Niesiołowski, Ryszard Czarnecki, Kazimierz Marcinkiewicz, Zbigniew Romaszewski i Bronisław Komorowski, zapewne liczyli na to, że przyjdą i zaleją nas refleksjami dotyczącymi Papieża. Tymczasem autorzy pozwolili im tylko słuchać i milczeć, a mówiącym był Jan Paweł II. Przywołali jego przemówienie w Sejmie w 1999 r.

Goście znaleźli się w sytuacji, której się nie spodziewali, a kamera rejestrowała ich reakcje na widok ich samych i słowa sprzed ośmiu lat. Komorowski zerkał na zegarek, a Niesiołowski nie mógł usiedzieć w fotelu. Na koniec każdy miał chwilę na refleksję. Romaszewski przyznał, że wtedy był rozemocjonowany i dopiero teraz zrozumiał, czego przesłanie Papieża dotyczyło (godności i praw człowieka), a Czarnecki podziękował za niezwykłe rekolekcje.

Kobiety dyskryminowane

W programie o dyskryminacji kobiet debata toczyła się leniwie, a obecne w studiu panie nie dawały się przekonać do swoich racji. Aż tu nagle kilka pań siedzących wśród publiczności założyło moherowe berety. Jan Pospieszalski wskazał, że pochodzą z grupy szczególnie dyskryminowanej, bo o ich prawa nie upominają się feministki na manifach.

– Ja się czuję dyskryminowana, poniewierana – powiedziała jedna z pań. – Dlatego że z siebie już bardzo dużo dałam, dzieci wychowałam, wnuczki wychowuję i wydaje mi się, że nam się należy szacunek, ale jeżeli urzędnik z wysokiego szczebla ubliża: „moherowy beret”, „dewotka”… A jeszcze przyznać się do Radia Maryja, do różańca, przyznać się, że się wierzy w Boga Jedynego w Trójcy Świętej, że chodzi się do kościoła… Ja powiedziałabym, że w Polsce jest jedyna grupa dyskryminowana: katolicy.

We wspomnianym wcześniej lutowym programie o Tomaszu Turowskim, jak ocenia Jan Pospieszalski, wychodziły zaskakujące rzeczy. – Na przykład fakt, że Bartoszewski mówi Macierewiczem – podkreśla Pospieszalski. – Słyszymy z ust ministra, że nie mieliśmy naszego wywiadu, tylko sowiecki. A Antoni Macierewicz w 2006 r. za te słowa został okrzyknięty nienawistnikiem i szaleńcem i musiał przepraszać.

Od afery do afery

Program powstawał w ciekawym czasie. Jego twórcy towarzyszyli wydarzeniom, które rozgrywały się w Polsce od afery Rywina do raportu MAK. To symboliczna – zdaniem Pospieszalskiego – rama, w której zawiera się spory kawałek naszej najnowszej historii.

– Bo ujawnienie i potem reakcja na aferę Rywina pozwoliły nam pojawić się w TVP, ale też zmiany w Polsce następujące właśnie po katastrofie smoleńskiej sprawiły, że pożegnaliśmy się z publicznym nadawcą – mówi. Jak twierdzą, nie spodziewali się takiego końca. Owszem, mieli poczucie, że odstają od rzeczywistości TVP, że są z innej bajki niż większość ludzi spotykanych na Woronicza, ale czuli, że są w „publicznej”, a na tym polega publiczna misja nadawcy. – Po pewnym czasie jednak twórcy programu, a przede wszystkim ja, jako prowadzący, zostaliśmy zdefiniowani partyjnie. Od tego momentu niepotrzebne były już argumenty – wystarczy „pisowska” etykietka – mówi Jan Pospieszalski. Argument stronniczości, sformułowany wprost przez szefów TVP, posłużył za pretekst do usunięcia programu.

W drugim obiegu

Po zakończeniu przygody z „Warto rozmawiać” Jan Pospieszalski i Paweł Nowacki nie rozstali się z zawodem. Pracują nad filmami dokumentalnymi lub przygotowują się do nich. Pospieszalski kontynuuje cykl rozmów z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej. Nowacki jesienią ma robić dokument o ks. Jerzym Popiełuszce i czeka na decyzję w sprawie filmu o ministrze Januszu Krupskim, przyjacielu, tragiczne zmarłym w katastrofie smoleńskiej.

Praca w „Warto rozmawiać”, a wcześniej w „Pulsie dnia”, realizacja dokumentów, epizody na kierowniczych stanowiskach w telewizji powodują, że Paweł Nowacki czuje się, jak mówi, dziennikarzem spełnionym. – Większej przygody niż w „Warto rozmawiać” już pewnie nie przeżyję – mówi. Obaj sporo jeżdżą po Polsce, pokazując swoje filmy, nieobecne w telewizji. Nowacki szczególnie często pokazuje film „Media III RP”, zrealizowany dla TVP, a nigdy tam niepokazany. – Funkcjonujemy w drugim obiegu. Wróciłem tam, gdzie już działałem od końca lat 70. – mówi Nowacki, niegdyś związany z drugoobiegowymi „Spotkaniami” i słynnym „Zapisem”. Historia zdaje się zataczać duże koło.

 

W tekście wykorzystano m.in. wypowiedzi z książki Wydawnictwa M pt. „Czy jeszcze warto rozmawiać? Jan Pospieszalski, Paweł Nowacki, Maciej Pawlicki odpowiadają na pytania Sylwii Krasnodęmbskiej”.

 


 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...