Polityka wizerunkowa

Niedziela 39/2011 Niedziela 39/2011

O polityce zagranicznej rządu Donalda Tuska z dr. Witoldem Waszczykowskim – ekspertem Instytutu Sobieskiego, b. wiceszefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego i wiceministrem spraw zagranicznych – rozmawia Witold Dudziński

 

– Nie jest sukcesem ocieplenie stosunków z Moskwą, którym szczyci się Donald Tusk?

– Nie. I nie musimy odwoływać się do tego, jak Rosjanie podeszli do śledztwa smoleńskiego. Spójrzmy na politykę historyczną i gospodarczą. Nie została załatwiona sprawa Katynia. Przeciwnie: nam zależało na tym, żeby Rosjanie raz na zawsze wreszcie przyznali się do zbrodni, ujawnili dokumenty, zrehabilitowali oficerów, nie mówiąc o odszkodowaniach. Nie zależało nam, żeby Putin pojawił się na chwilę w Katyniu, pokłonił się, postawił świeczkę. Putin wyczuł, na czym zależy Tuskowi: na wizerunkowym geście, i mu go dał. Tusk dostał gest, na którym mu zależało, ale kosztem zamknięcia sprawy katyńskiej. Putin przyznał: Stalin mordował wszystkich, nas, was. Było, minęło – koniec. I takim stwierdzeniem zamknął sprawę katyńską. Liczyliśmy na ocieplenie gospodarcze. A płacimy za rosyjski gaz jedną z najwyższych cen w Europie! Niedawno Rosjanie obłożyli embargiem nasze warzywa. Gdzie są kontrakty, większe otwarcie rynku rosyjskiego, gdzie jest ocieplenie? Rosjanie wycofanie Tuska uznali za powrót do właściwej pozycji – kraju, który nie miesza w Rosji, nie jest promotorem ambicji integracyjnych Ukrainy, Gruzji. Rosjanie uznali, że Polacy wreszcie zrozumieli, jaka jest ich rola. Uznali ten stan za normalny, a Polsce nic się za to nie należy.

– Polityka zagraniczna jest dziś zakładnikiem wizerunku – PR na użytek polityki wewnętrznej?

– Na zabiegach wizerunkowych rządowi minęły cztery lata. Jeszcze przykład: wizyta Obamy. Obu stronom zależało przede wszystkim na dobrym wizerunku. Obama wpadł na chwilę, powiedział: jesteście wzorem, modelem, niech inni od was się uczą, mamy dojrzałe stosunki polsko-amerykańskie. Obama mógł pojechać do Chicago, powiedzieć: patrz, Polonio, Polska jest zadowolona, szczęśliwa, mamy dojrzałe relacje! Żadna tarcza, współpraca gospodarcza czy wojskowa. Zamiast normalnej realizacji interesu narodowego mamy zasłonę medialną, jak mówi młodzież, „ściemę”, którą można podrzucać mediom, by przy każdej okazji bębniły: jesteście wzorem, przodującym, stabilnym krajem. Nie idzie za tym nic konkretnego, żadne konkretne rozwiązanie, konkretna decyzja gospodarcza.

– Zmiany w polityce zagranicznej nie następują szybko. Jakie powinny być zatem pierwsze kroki w tej dziedzinie po ewentualnym przejęciu władzy z rąk obecnej koalicji?

– W polityce zagranicznej łatwo zepsuć, wycofać się, pozbyć się instrumentów wpływu. Dziś Donald Tusk mówi: nie możemy mieć wpływu na strefę euro, bo nie mamy euro. Tymczasem Wielka Brytania też nie ma euro, a współdecyduje. Może to robić, bo jest silnym

państwem, prowadzi aktywną politykę międzynarodową, mając mocne instrumenty wpływania na nią. My uczestniczyliśmy w operacjach wojskowych, byliśmy ważnym partnerem rozmów na Bliskim Wschodzie, liderem regionu, rzecznikiem mniejszych państw w naszej części Europy. Często jeździł w te rejony prezydent Lech Kaczyński, m.in. po to, aby być traktowanym w Europie Zachodniej jako rzecznik tych krajów. Nie tylko konsument bezpieczeństwa, lecz podmiot bezpieczeństwa w regionie. W 2009 r. Lech Kaczyński zawarł strategiczne porozumienie z Rumunią. To jest drugie wielkie państwo w tej części Europy po Polsce. Po naszym wycofaniu się z tarczy antyrakietowej Amerykanie wybrali Rumunów na partnera i tam tarcza będzie budowana. Mieliśmy silne instrumenty, ale wycofaliśmy się z nich. A życie międzynarodowe nie znosi próżni. Odzyskiwanie pozycji w regionie, odnawianie dawnych relacji będzie mozolne i trudne. Bezpieczeństwo polega nie tylko na bezpieczeństwie wojskowym, ale także gospodarczym, a to oznacza konieczność szybszego tempa wzrostu. Trzeba wrócić do większej aktywności, do odtworzenia intensywnych relacji z bogatymi państwami, które mogłyby zainwestować w naszym kraju i przyczynić się do utrzymania wysokiego wzrostu gospodarczego.

– Z którymi na przykład?

– Są bogate kraje arabskie, z którymi mieliśmy relacje dzięki obecności w tamtym regionie, m.in. z Kuwejtem, Arabią, Katarem, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Musimy wchodzić na rynki gospodarcze, wrócić do poważnych rozmów z Chinami, szukać  współpracy z tygrysami gospodarczymi: Indiami, Tajlandią, Singapurem. Trzeba wrócić do poważnych rozmów z USA, także o gazie łupkowym. Trzeba powoli odzyskiwać pozycję w Unii Europejskiej.

– Czyli – chodzi o rewizję obecnej polityki zagranicznej?

– Trzeba wrócić do zabiegów o pozycję podmiotową. Politycy PO twierdzą, że politykę zagraniczną można realizować tylko w gabinetach i na korytarzach w Brukseli. To oznacza rezygnację z własnej polityki. A przecież są całe regiony świata, gdzie powinniśmy występować samodzielnie, nie tylko jako część UE. Unię w tych relacjach powinniśmy wykorzystywać jako źródło informacji, poparcia itp. Jednak dyplomacji nie uprawia się przez megafon – nie grozi nam w tym względzie rewolucja. Przestawianie polityki zagranicznej trwa. Oby rozpoczęło się jak najszybciej.


 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...