Bóg w nas

Życie duchowe 68/2011 Życie duchowe 68/2011

Poniżej publikujemy trzecią konferencję rekolekcyjną z pierwszej serii zarejestrowanych na taśmie rekolekcji. Zostały one wygłoszone w klasztorze Sióstr Urszulanek w Rybniku w dniach 16-25 sierpnia 1970 roku. W spisanych z taśm naukach rekolekcyjnych została dokonana nieznaczna korekta stylistyczna i językowa. Od redakcji pochodzą także tytuł i śródtytuły.

 

Wcielenie Boga

Wciąganie człowieka w Boży świat przechodziło przez różne etapy, aż wreszcie osiągnęło formę niesłychaną: Bóg sam wszedł w losy i przeznaczenie ludzi, w ich świat. Przyjął ich warunki, ich sposób bycia. Po co? Tylko i wyłącznie po to, by można było z Nim nawiązać kontakt. Jego inicjatywa i działanie posunęły się do tego stopnia, że kiedy człowiek w swojej nieudolności i nieumiejętności zerwał więzy, jakie Bóg z nim nawiązał, i stał się niezdolny do kontaktu z Bogiem, wtedy Bóg wszedł w jego położenie i samym sobą uzdolnił go do nawiązania łączności na nowo.

To jest coś niesłychanego. Myśmy się z tym „otrzaskali”. Tyle razy zastanawialiśmy się nad tym, że w jakiejś mierze – trzeba by także na to zwrócić uwagę – uważamy to za zupełnie naturalne. Nawet, powiedziałbym, należne nam. Przyzwyczailiśmy się do tego i nawet jeżeli nie mamy tej Bożej pomocy i łaski, to idziemy do Boga z wyrzutem: „Czemu mi, Panie, nie dajesz? Dlaczego mnie zostawiłeś?”. Uważamy, że to się nam należy. Tymczasem musimy z głęboką pokorą przyjąć, że to wielka łaska Boża dla mnie. To Bóg w swojej miłości wszedł w moje istnienie. To jest po prostu niesłychane. I trzeba odnowić, odświeżyć w sobie zarówno treść tej głębokiej tajemnicy, jak i jej wagę, wartość w naszym świecie.

Bóg posługuje się naszymi sposobami, byśmy mogli Go poznać. Dlatego wszedł w nasze życie w sposób dla nas uchwytny. Posłużył się widocznymi znakami, byśmy mogli do Niego dotrzeć, byśmy mogli z Nim nawiązać łączność. I tym najwspanialszym znakiem, najbardziej do nas przemawiającym, poprzez który Bóg wszedł w nasze istnienie, jest Jezus Chrystus. On sam, który przyjął naszą naturę i stał się człowiekiem.

To ważny moment tajemnicy Bożej w nas: Wcielenie Boga. Może także do tego za bardzo się przyzwyczailiśmy, a to moment niesłychany. Człowiekowi nigdy by nawet na myśl nie przyszło coś takiego, gdyby sam rozważał możliwość nawiązania kontaktu z Bogiem. To niesłychane w ludzkim rozumieniu, jeżeli weźmiemy pod uwagę, kim jest Bóg, a kim jesteśmy my, Jego stworzenia. Jednak On zdobył się na to. Wszedł w nasze istnienie. Stał się jednym z nas. Nieskończenie przybliżył nam Boga.

Poprzez Jego działanie człowiek odrodził się na nowo. Stał się nowym stworzeniem. Na tym etapie kontaktu człowieka z Bogiem następuje zupełna przemiana stosunków. Mamy to wyraźnie podkreślone w Objawieniu Bożym, zwłaszcza w Ewangeliach i listach św. Pawła. Przemiana stworzenia – stworzenie przechodzi w nową fazę. Rodzi się na nowo. Rodzi się – można powiedzieć – w Bóstwie. Człowiek wszedł w zupełnie nowy etap istnienia złączonego poprzez Chrystusa w Bóstwo, w Boga. To stwierdzenia bardzo lapidarne, ale pod nimi kryje się nieskończony świat. Świat, który został nam dany do przeżycia.

Kościół Boży i ludzki

Posługując się dalej ludzkim sposobem poznawania, Bóg kontynuuje łączność między sobą a człowiekiem, między sobą a światem. Stworzył płaszczyznę łączności – płaszczyznę przedziwną. Na niej musimy się teraz zatrzymać. Płaszczyzną tą jest Kościół święty, w który jesteśmy włączeni.

W naszych czasach przeżywamy bardzo silne reakcje związane z pojęciem Kościoła. I nawet jeżeli bierzemy pod uwagę teoretyczne rozważania o Kościele, to posługujemy się tutaj określeniami paradoksu: paradoks Kościoła. Mówimy o paradoksie Kościoła, ponieważ złączone są w nim sprawy, które pozornie nawzajem się niemal wykluczają. Kościół jest bowiem Boży, pochodzi od Boga, ale równocześnie jest ludzki. Kościół jest widzialny, ale równocześnie niewidzialny. Kościół jest historyczny, włączony w czas, ale równocześnie ponad czasem, usytuowany w wieczności, eschatologiczny.

Mamy tu więc do czynienia z szeregiem paradoksów. Biorąc pod uwagę choćby to pierwsze zestawienie: mówimy, że Kościół to kontynuacja Wcielenia. Wiemy, że Kościół wywodzi się z życia Trójcy Świętej, jest więc Boski. Określamy Kościół jako Ciało Chrystusa. Mówimy o nim, że jest obecnością Chrystusa i to jest prawda. Z drugiej strony, ten Kościół, który jest Chrystusem, który jest podporządkowany Chrystusowi, złożony jest także z ludzi. Ma ludzki autorytet, ludzką strukturę, ludzkie władze.

Ale mówiąc, że jest ludzki, widzimy równocześnie, jak w tym Kościele odbija się to wszystko, co jest paradoksalne w życiu człowieka. Kościół, będąc ludzki, przyjmuje w siebie wszystkie ludzkie słabości. I one w nim są, ale nie jako jego część konstytutywna. Te słabości są w nim, ponieważ w Kościele jest człowiek. To my tworzymy Kościół, więc nic dziwnego, że dostrzegamy w Kościele także wszystkie ułomności, które dostrzegamy w człowieku.

Kościół jest widzialny i niewidzialny. Mieści się w swoich ziemskich strukturach. Są one konieczne, by każdy z nas mógł Kościół uchwycić, by Kościół mógł do każdego z nas dotrzeć. Równocześnie jednak Kościół przerasta siebie, przerasta widzialne struktury – jest niewidzialny, Boski. Zagłębia się całkowicie w Boży świat. I ta niewidzialność Kościoła, ten Boży świat bardzo często wymyka się naszej świadomości. My tak często zatrzymujemy się na powierzchni struktur ludzkich, widzialnych.

I tu jest moment niemożliwości dojścia do porozumienia między nami, wierzącymi, a tymi wszystkimi, którzy z pełną świadomością realizują ateistyczną rzeczywistość. Miałem możliwość rozmawiania wiele razy z takimi ludźmi i powiedziałem im to wyraźnie: „My nie będziemy mieli wspólnego języka”. Nawet w polskiej ambasadzie w Rzymie interpelowano mnie o te sprawy. Dlaczego my nie możemy dojść do porozumienia? Zupełnie prosta rzecz: Bo wy bierzecie tylko tę cząstkę, która dla nas jest ważna, ale w której dopiero mieści się istotna dla nas sprawa – to, co w Kościele jest niewidzialne, a co dla was jest niczym, czego wy nie przyjmujecie. Dlatego nasze porozumienia, jeżeli chodzi o Kościół, o działanie Kościoła, będą się zupełnie rozmijać.

W Kościele jest to, co trwa w tej chwili, i coś, co przeminie, czasowość Kościoła, historyczność. W Kościele trwa coś, co jest już nastawione na wieczność, co nie przemija i co będzie trwało zawsze. To jest paradoks Kościoła. My w tym Kościele jesteśmy, bo trwamy w Kościele, stanowimy Kościół. Ale tutaj także trzeba wiele spraw przemyśleć. To są niezmiernie trudne kwestie. Tak jak powiedziałem, nie można przyjmować jednej strony bez uwzględnienia drugiej. My zresztą nigdy nie zgłębimy tajemnicy Kościoła. Musimy sobie uświadomić, że nie znajdziemy jednej definicji, jednego określenia, które by nam zamykało obraz Kościoła.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...