Bóg w nas

Życie duchowe 68/2011 Życie duchowe 68/2011

Poniżej publikujemy trzecią konferencję rekolekcyjną z pierwszej serii zarejestrowanych na taśmie rekolekcji. Zostały one wygłoszone w klasztorze Sióstr Urszulanek w Rybniku w dniach 16-25 sierpnia 1970 roku. W spisanych z taśm naukach rekolekcyjnych została dokonana nieznaczna korekta stylistyczna i językowa. Od redakcji pochodzą także tytuł i śródtytuły.

 

Weźmy ostatnią konstytucję soborową o Kościele. Czy my mamy w niej jakieś jedno określenie Kościoła? Nie, nie mamy. Konstytucja posługuje się całym szeregiem najróżnorodniejszych obrazów, naświetlających treść Kościoła od różnych stron, ukazujących Kościół z różnych perspektyw. I każdy ten obraz jest prawdziwy. Z drugiej strony, możemy zobaczyć, że niemalże żaden z tych obrazów nie da się sprowadzić do wspólnego mianownika. Żaden z tych obrazów po prostu nie pokrywa się w zupełności z innym, ale każdy jest prawdziwy i każdy ze swojego punktu widzenia ukazuje prawdziwość Kościoła.

Kościół jest ogromną tajemnicą. I nawet kiedy mówimy, że my tworzymy Kościół, my jesteśmy członkami Kościoła – św. Paweł posługuje się często właśnie tym porównaniem – to nie można brać tego dosłownie. Bo tak samo jak palec jest częścią organizmu ludzkiego, ale częścią odrębną, jednym członkiem, to znowu my, mówiąc o naszej przynależności do Kościoła, nie możemy pojmować Kościoła jako sumy wszystkich członków. To znowu ta głęboka tajemnica, nie zawsze przez nas uchwytna. Tak jak Chrystus jest cały, niepodzielny, w całej hostii i w każdej jej cząsteczce, tak samo i my stanowimy Kościół. Wspólnie razem tworzymy Ciało Chrystusa w każdej jego cząstce. I to pozostaje dla nas głęboką tajemnicą.

Wspólnota Kościoła

Trzeba wnikać w sprawy Kościoła, a równocześnie zrozumieć, że właśnie poprzez Kościół i tylko poprzez Kościół mamy możność nawiązania kontaktu z Bogiem, z Chrystusem. I tu znowu ważny moment do refleksji: w naszej codzienności jesteśmy indywidualistami. W książkach ascetycznych można spotkać określenia typu: ja i Bóg; Bóg sam i ja sam; reszta wszystko nieważne. Takie indywidualistyczne skoncentrowanie się na relacji Bóg – ja: ja przyjmuję Boga i cały świat mnie nie obchodzi; Bóg jest skoncentrowany na mnie i On mnie kocha.

Musimy sobie uświadomić, że Bóg w swoim zbawczym planie objął całą ludzkość. Nikogo z niej nie wyłączył. Bóg stworzył przez Jezusa Chrystusa społeczność, którą zbawia, w której zbawia i poprzez którą zbawia. My się nie zbawimy indywidualnie. To wykluczone. Nikt z nas indywidualnie do Boga nie dojdzie, jak tylko przez Kościół. I my tę tajemnicę musimy zrozumieć.

Chciałbym, byśmy sobie uświadomili przede wszystkim, że włączeni jesteśmy w ogromną tajemnicę. I przeżywamy więcej niż to, co się nam z zewnątrz narzuca. Przeżywamy nie tylko przemiany zachodzące w Kościele: liturgiczne, strukturalne, takie czy inne, konferencje biskupów na takim czy innym poziomie, lecz przede wszystkim przeżywamy tajemnicę samego Chrystusa, w którego jesteśmy wszczepieni przez Kościół.

Chciałbym, żeby do naszej świadomości dotarło, że naszą rzeczywistością nie jest jedynie narzucone nam środowisko, które nas nieraz może „przyciska”, ogranicza naszą swobodę, wolność. Nie tylko to jest naszą rzeczywistością. Moją rzeczywistością jeszcze bardziej jest żyjący Chrystus, w którego jestem włączony. Realnie, rzeczywiście, prawdziwie! Bardziej realnie aniżeli w swoją rodzinę. Bardziej realnie aniżeli w inne powiązania, jakie mnie łączą z ludźmi. Jestem włączony w rzeczywistość Bożą i w tej rzeczywistości żyję.

To w naszej świadomości jest dosyć zasypane i przygniecione doczesną rzeczywistością, rzeczywistością ludzką, która nas ze zrozumiałych powodów tak bardzo absorbuje. Zbytnio się na niej koncentrujemy. Gdybyśmy przynajmniej w takiej mierze, w jakiej oddziaływa na nas rzeczywistość doczesna, mieli świadomość rzeczywistości nadprzyrodzonej, w którą jesteśmy włączeni nie mniej realnie, to byśmy po prostu odczuwali ustawiczną euforię. Mielibyśmy bezsprzecznie tę świadomość niezmiernego, bezpośredniego, stałego i żywego kontaktu z Chrystusem.

Można tutaj mnożyć porównania prześwietlenia nas promieniami. Nieraz stajemy między dwoma źródłami, które przesyłają sobie promienie, korzystamy na przykład z aparatu rentgenowskiego. I przez nasz organizm te promienie przechodzą, a my ich zupełnie nie czujemy. One jednak są, realnie, rzeczywiście. Dokonują w nas zmian, działają na nas. I tak samo, bez przerwy, stale dzieje się z Bożą rzeczywistością w nas. Ona w nas jest, działa, przepromieniowuje, wprowadza przemiany.

I można by od czasu do czasu uświadomić sobie to, z czego często nie zdajemy sobie nawet sprawy: ot, przechodzimy ulicą, mija nas człowiek, taki prosty, zwykły, pospolity, który może z wyglądu nie budzi żadnego zaufania, wręcz przeciwnie. Czasem wzruszamy ramionami, bo rodzi w nas jakąś odrazę. A tam przechodzi obok nas tajemnica współżycia z Bogiem, realny Boży świat, w którym coś się dokonuje. Bóg wychodzi z inicjatywą do tego właśnie konkretnego człowieka. Bóg w nim działa.

Nie jesteśmy zaszokowani, nawet w naszym rozumowaniu, tym, co się dzieje na ołtarzu: przemiana chleba w Ciało Chrystusa. Przechodzimy do porządku dziennego nad tym, co się dzieje w nas – jeszcze coś większego. Stale, aktualnie, bez przerwy. We mnie i w każdym człowieku, który jest obok mnie. Jesteśmy wtopieni w Bożą rzeczywistość. I to jest realność. To jest mój świat.

Jeżeli się zatrzymuję tylko na świecie doczesnym, to jest niepełna rzeczywistość. To jest tylko cząsteczka. To musi dotrzeć do naszej świadomości. Musimy sobie uświadomić swoją tajemnicę. Każdy z nas z osobna. Prawdziwą tajemnicę, życiową tajemnicę. To znaczy – moją łączność z Bogiem. Ta tajemnica musi być przeżyta. Musi być zrozumiana, uchwycona, ale przede wszystkim musi być przeżyta. Mnie się zdaje, że właśnie przeżycia tej tajemnicy brakuje nam nieraz na co dzień – że my jesteśmy tak realnie, tak rzeczywiście włączeni w Boży świat.

Prośmy więc Boga, by za Jego łaską pomógł nam uświadomić to sobie i przeżyć tę tajemnicę. Żeby ona nie tylko była dla nas teorią, ale przede wszystkim żebyśmy nią żyli. Prośmy, by Bóg głęboko zakorzenił w nas tę świadomość, aby z naszego wnętrza dotarła do naszej rzeczywistości zewnętrznej, niemalże na naszą powierzchnię. By skierowany do nas uśmiech Boży, jak uśmiech matki do dziecka, wywołał w nas pełnię Bożej rzeczywistości. Amen.


 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...