Ze śmierci do życia, czyli krótkie wprowadzenie w duchowość paschalną

Głos ojca Pio 74/2/2012 Głos ojca Pio 74/2/2012

Nic dziwnego, że chrześcijaństwo nieraz oskarżane jest o cierpiętnictwo i nadmierne eksponowanie negatywnej strony życia, skoro więcej uwagi poświęcamy męce i cierpieniu, niż przebudzeniu się do nowego życia i przyjmowaniu nowego ducha. Co zatem więzi nas w przeszłości i odgradza od prawdziwego bycia tu i teraz?

 

Hebrajskie słowo „pascha” oznacza przejście. Dla Izraelitów święto Paschy było pamiątką uwolnienia narodu wybranego z egipskiego domu niewoli. Dla chrześcijan w centrum tajemnicy paschalnej znajduje się zbawcza ofiara Jezusa uwieńczona Jego zwycięskim zmartwychwstaniem. Już na kartach Ewangelii widzimy, że uczniowie potrzebowali czasu, aby dojrzeć do przyjęcia i zrozumienia tej tajemnicy. Pascha także dla nas może oznaczać duchowy proces odrodzenia, ale tylko wtedy, kiedy wejdziemy w jej wyzwalającą dynamikę.

Nie tylko męka

Przeżywając co roku Triduum Paschalne, na ogół najbardziej koncentrujemy się na męce i śmierci Jezusa. Jest to zrozumiałe, gdy się uwzględni logikę czterdziestodniowego Wielkiego Postu (wraz z cotygodniową drogą krzyżową i gorzkimi żalami), a potem samego Triduum Sacrum, w którym do tajemnicy zmartwychwstania prowadzi najpierw Wielki Czwartek (z Ostatnią Wieczerzą i pojmaniem Jezusa), następnie Wielki Piątek (z męką, ukrzyżowaniem i śmiercią Jezusa) oraz wymowne milczenie Wielkiej Soboty (gdy Jezus zstępuje do otchłani). Trudno więc po tych jakże intensywnych pasyjnych wrażeniach równie mocno przeżywać dalszą część tajemnicy – Zmartwychwstanie Jezusa, a następnie po czterdziestu dniach Wniebowstąpienie i wreszcie Zesłanie Ducha Świętego.

Jako że pierwsze z tych wydarzeń zbawczych pięknie są podkreślone w liturgii przez wigilię paschalną i rezurekcję, pozostałe trudniej nam przeżywać równie uroczyście, a jeszcze trudniej zobaczyć je we właściwej dynamice czasowej i powiązać z życiowym doświadczeniem. Bez tego jednak niełatwo nam będzie wejść w autentyczną duchowość paschalną, do której wszystkie te tajemnice zapraszają. Nic więc dziwnego, że chrześcijaństwo nieraz oskarżane jest o cierpiętnictwo i nadmierne eksponowanie negatywnej strony życia, skoro więcej uwagi poświęcamy męce i cierpieniu, niż przebudzeniu się do nowego życia i przyjmowaniu nowego ducha, który jest nam oferowany.

Pięć etapów paschy

Zalecany powyżej proces duchowy trafnie opisał kanadyjski oblat Maryi Niepokalanej, specjalista w dziedzinie duchowości i wykładowca, o. Ronald Rolheiser w książce „W poszukiwaniu duchowości XXI wieku”. Wyróżnia on pięć ważnych etapów, które trzeba przejść, aby móc radować się nowym życiem i przeżywać je w nowym duchu: Wielki Piątek, Niedzielę Wielkanocną, czterdzieści dni po Zmartwychwstaniu, Wniebowstąpienie oraz Zesłanie Ducha Świętego. Każdy z tych etapów wiąże się z ważnym procesem duchowym i psychicznym, który winien mu towarzyszyć.

Zastosowanie się do tych wskazań stanowi doskonałą odtrutkę na wszystkie resentymenty i życiowe urazy skłaniające do nadaremnych prób powrotu do przeszłości i bezowocnych poszukiwań straconego czasu. Każdy z nas przeżywa nieraz takie stany i dobrze jest się sobie przyjrzeć, aby stwierdzić, czy aby nie więżą nas one w przeszłości i nie odgradzają od prawdziwego życia tu i teraz.

Siła resentymentów

Na ogół początek resentymentów związany jest z poważnymi zmianami w naszym życiu, które stawiają przed nami nowe wymagania. Nieraz ciążą nam one tak bardzo, że łatwiej w wyobraźni nieustannie powracać z tęsknotą do „starych dobrych czasów”, niż podejmować wysiłek ponownego zorganizowania swojej rzeczywistości na nowych zasadach.

Przykładów zmian można znaleźć bez liku. Od takich, które towarzyszą naszym naturalnym poszukiwaniom swojego miejsca na ziemi, jak: wyjazd z domu rodzinnego na studia (zanim dojdziemy do stanu aklimatyzacji w nowym miejscu) czy zakończenie szkoły i konieczność podjęcia pracy (zanim stanie się ona naszą codzienną rutyną). Spotykają też nas nieraz niespodziewane zmiany, które wiążą się z zawodowymi perturbacjami, jak: utrata pracy i konieczność ponownej odpowiedzi na pytanie: kim jestem i co chciałbym robić w dalszym życiu.

Do wstrząsów szczególnie sprzyjających powstawaniu resentymentów można zaliczyć też poważniejsze życiowe kryzysy, które związane są z więziami z innymi ludźmi, np. zawody miłosne spowodowane rozpadem związku czy też problemy w małżeństwie wynikające z rutyny, która okazuje się daleka od wcześniejszych wyobrażeń i młodzieńczych nadziei. Podobny charakter mają też kryzysy pojawiające się w życiu zakonnym czy kapłańskim, kiedy okazuje się, że szara codzienność daleka jest od wytęsknionych i wyśnionych ideałów. Wreszcie kryzys może zostać spowodowany śmiercią bliskiej osoby, której odejście nagle pozostawia wielką wyrwę w życiu i zmusza do zmierzenia się z samotnością i odnalezienia w niej nowego sensu.

Wszystkie te traumatyczne sytuacje łączy wspólny mianownik: trudno w nich otwierać się na nową rzeczywistość, a łatwiej próbować zatrzymać czas i nieustannie wracać do przeszłości, z czym wiąże się albo niebezpieczeństwo życia pozornego, mającego charakter wegetacji, albo – w skrajnych przypadkach – wręcz odmowy realnego życia.

Powrót do życia po realnej lub wydumanej (bo taki charakter ma nieraz pożegnanie się z iluzją o własnej wielkości) stracie wymaga przejścia przez wspomniane etapy drogi paschalnej.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...