Ostatnia próba Kościoła

W drodze 4/2012 W drodze 4/2012

Chrystus Pan, Zwycięzca ostateczny, dlatego dopuszcza prześladowania i odstępstwa, bo On nie potrzebuje zwolenników, On chce w nas mieć współzwycięzców.

 

Zatytułowany tak fragment, który możemy znaleźć w Katechizmie Kościoła katolickiego, zaczyna się od następujących stwierdzeń: „Przed przyjściem Chrystusa Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących. Prześladowanie, które towarzyszy jego pielgrzymce przez ziemię, odsłoni tajemnicę bezbożności pod postacią oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy. Największym oszustwem religijnym jest oszustwo Antychrysta, czyli oszustwo pseudomesjanizmu, w którym człowiek uwielbia samego siebie zamiast Boga i Jego Mesjasza, który przyszedł w ciele” (KKK 675).

Zwycięzca śmierci, piekła i szatana jest aż tak słaby?

Ten krótki tekst przywołuje w odnośnikach aż osiem wypowiedzi Pisma Świętego, m.in. niepokojące pytanie Pana Jezusa: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 8,8). Nie jest to kompletna lista odniesień biblijnych na temat ostatniej próby Kościoła. Nie umieszczono tam – wydawałoby się, najważniejszej dotyczącej tego zagadnienia – zapowiedzi Pana Jezusa z mowy eschatologicznej: „Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia. Wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą się wzajemnie wydawać i jedni drugich nienawidzić. Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu” (Mt 24,9–12).

Pod wpływem takich zapowiedzi ogarniają nas coraz to nowe niepokojące pytania. Bo skoro wyznawcy Chrystusa wystawieni są na prześladowania – ale co gorsza: my sami nie mamy pewności, że w wierze i miłości nie oziębniemy, a może nawet grozi nam załamanie i odejście – to co znaczą słowa Chrystusa: „Jam zwyciężył świat” (J 16,33)? Czy naprawdę zwyciężył, skoro ten świat ciągle może tyle szkody wyrządzić zarówno Kościołowi, jak i poszczególnym wierzącym?

Jeżeli zwyciężył ten świat, który jest Jego i naszym wrogiem, to dlaczego pozwala mu nadal zwyciężać? Skoro wierzący w Niego tracą wiarę, to co znaczą słowa, które wypowiedział On o swoich owcach, że „nikt nie wyrwie ich z mojej ręki” (J 10,28)? Jeżeli odejścia od wiary mogą przybrać przed Jego ostatecznym przyjściem nawet postać lawiny, to na czym polega Jego zwycięstwo?

I jeszcze jedno pytanie: Jeżeli pod koniec naszych ludzkich dziejów zło ma się w sposób szczególny rozpanoszyć, to czyżby świat został do tego zaprogramowany? Czyżby Ten, któremu „jest dana wszelka władza na niebie i na ziemi” (Mt 28,18), nie chciał z niej skorzystać? Dlaczego? O co tu chodzi?

Nie zwolennicy, ale współzwycięzcy

Niekiedy najlepszą metodą szukania odpowiedzi na trudne pytania jest postawienie pytania następnego. Spróbujmy tej metody i zapytajmy, dlaczego liczne świadectwa prześladowań Kościoła i wyznawców Chrystusa nie budzą na kartach Nowego Testamentu żadnych niepokojów doktrynalnych. Przecież natchnieni autorzy nie mieli najmniejszych wątpliwości co do tego, że Chrystus Pan jest ostatecznym i nieodwołalnym Zwycięzcą śmierci, piekła i szatana! Dlaczego zatem nie widać na kartach Nowego Testamentu nawet śladu takiego oto pytania: Jak to możliwe, że Zwycięzca ostateczny dopuszcza do prześladowania swoich uczniów i zwolenników?

Wręcz przeciwnie, z całym spokojem się tam stwierdza, że „wszystkich, którzy chcą żyć zbożnie w Chrystusie Jezusie, spotkają prześladowania” (2 Tm 3,12). Wielokrotnie znajdziemy tam pouczenia, że „jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16,24), oraz przypomnienia, że „jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15,20).

Bezcenne światło na ten problem rzucił ok. 108 roku skazany na śmierć męczeńską stary biskup Antiochii Ignacy. Mając nadzieję, że dzięki łasce Chrystusa przez śmierć męczeńską przejdzie zwycięsko, pisze do młodego wówczas biskupa Polikarpa: „Wielki to zawodnik, który jest bity, a zwycięża”. Mimo woli ciśnie się na usta pytanie: A co z takim chrześcijaninem, który w obliczu prześladowań się załamał, który był bity i przegrał? Odpowiedź jest niestety jasna: Ktoś taki był chrześcijaninem tylko powierzchownie i w prześladowaniu to się ujawniło. Rzecz jasna, natychmiast dodajmy pokornie: „Niech ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł” (1 Kor 10,12).

Mówiąc krótko: Chrystus Pan, Zwycięzca ostateczny, dlatego dopuszcza prześladowania i odstępstwa, bo On nie potrzebuje zwolenników, On chce w nas mieć współzwycięzców. Jemu zależy na tym, żebyśmy w jedności z Nim, w jedności w Jego krzyżu i w znoszonych przez Niego szyderstwach, i dzięki Jego łasce, mieli udział w Jego zwycięstwie nad śmiercią, piekłem i szatanem.

Poruszające świadectwo tej prawdy złożył św. Tomasz More (+1534), męczennik z czasów Henryka VIII. Kiedy zaczęto go nękać żądaniem, aby wyraził swoją aprobatę dla poddania Kościoła angielskiego królowi, nastały dla niego dni pełne niepokoju. Pewnego razu, po jakimś przesłuchaniu przed komisją lordów, Tomasz wracał do domu radosny i odprężony. Towarzyszący mu zięć był pewien, że wiszące nad jego teściem niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Zdumiał się bardzo, gdy teść mu wyznał: „Radowałem się, że diabeł poniósł z mej ręki tak sromotną klęskę, bo tak dalece posuną­łem się wobec owych lordów, iż teraz nie mógłbym już wycofać się bez hańby”.

Tylko Bóg wie, jak wielu tych, którzy nieśli swój krzyż i naśladowali Chrystusa, „złączy się z Nim w jedno przez podobne zmartwychwstanie” (Rz 6,5), i jak wielu należących do Chrystusa zawodników było bitych, a nawet zabijanych, i zwyciężyło! Na pewno jest to „wielki tłum, którego nie może nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków” (Ap 7,9).

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...