Trudny problem karania

Pytanie, czy kara ma być przede wszystkim odpowiedzią na popełnione przestępstwo, bez względu na jej konsekwencje w przyszłości, czy też ma być przede wszystkim działaniem celowym zwróconym ku przyszłości, dręczy ludzkość od tysiącleci. Azymut, 4/2003




W więzieniach mamy obecnie, po adaptacji świetlic, korytarzy, bibliotek, a nawet kaplic, 69 tys. miejsc, wliczając w to także miejsca szpitalne. W zakładach karnych przebywa 82 tysiące osób, czyli stan dopuszczalny jest przekroczony o 20 proc. Są zakłady, w których stan zagęszczenia jest przekroczony o 50 proc. Oznacza to, że na jednego więźnia przypada w celi 1,5 m2. Na wykonanie kary pozbawienia wolności oczekuje 28 tys. osób. Żeby zaspokoić bieżące potrzeby, konieczne jest utworzenie ponad 40 tys. miejsc. Budowa jednego miejsca kosztuje ponad 100 tys. zł. Łatwo więc obliczyć, że nas nie stać na budowę nowych zakładów karnych. Trzeba brać pod uwagę także i ten fakt, że policja wykrywa około 45 proc. przestępstw, w tym przestępstw przeciwko mieniu w granicach 20 proc. Jeśli poprawi się wykrywalność, na co wszyscy czekamy, to potrzeby więziennictwa będą znacznie większe. Wydaje się, że sytuacja jest całkowicie bez wyjścia. Rzeczywiście taka by była, gdyby nie została zmieniona radykalnie polityka karna.

Nie należy budować nowych więzień. Kara więzienia jest zbyt kosztowna i mało efektywna. Szczególnie kara wykonywana w takich warunkach jak w Polsce, w takim zagęszczeniu i bez możliwości zatrudniania więźniów, jest prostą drogą do recydywy. Tak wykonywana kara nie może nikogo zresocjalizować. Może jedynie jeszcze niezdemoralizowanych zdemoralizować. Kara pozbawienia wolności powinna być przeznaczona dla sprawców ciężkich przestępstw i sprawców niebezpiecznych. Natomiast należy znacznie rozbudować system kar, które nie są połączone z pozbawieniem wolności, a które polegają na znacznym ograniczeniu wolności przez system obowiązków nakładanych na skazanego i realizowanych pod kontrolą kuratora.

Taki system wykonywania kar, zwany probacyjnym, jest powszechnie stosowany w wielu krajach z bardzo dobrymi rezultatami. Jest tyle pracy do wykonania. Brak jest środków na sprzątanie ulic, parków, kopanie rowów przeciwpowodziowych. Można do tych prac z powodzeniem kierować osoby skazywane na przewidzianą w kodeksie karnym karę ograniczenia wolności. Trzeba tylko dobrze zorganizować tę pracę i właściwie ją nadzorować. Organy samorządu terytorialnego mogą na tym bardzo dużo skorzystać, a poniesione koszty organizacyjne zwrócą efekty wykonywanej pracy. Przede wszystkim będą to jednak efekty społeczne.

Kara taka, zawierająca znaczną dolegliwość, działa też prewencyjnie i nie prowadzi do demoralizacji, a więc zapobiega powrotowi do przestępstwa. Łatwo jest podnieść w parlamencie rękę, głosując za zaostrzeniem kar. Można nawet usłyszeć poklask wyborców. Efekt społeczny takiego działania będzie jednak zerowy. W zakładach karnych nie ma dzisiaj miejsca dla poważnych przestępców. Niewykonanie orzeczonej kary jest szczególnie demoralizujące. Apeluję do sądów o częstsze korzystanie z kary ograniczenia wolności i do organów gmin o zorganizowanie frontu robót dla skazanych na tę karę. Nie trzeba zaostrzać prawa karnego. Wystarczy bardziej racjonalnie je stosować.
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...