Pamięci górników

W ostatecznym rozrachunku świat jest przeciwko człowiekowi. Tej prawdy nigdzie nie widać bardziej niż na Śląsku. Choćby w relacjach z miejsc górniczych tragedii, gdzie powtarza się wciąż, że „górnicy to twardy naród”, a ci, którzy ledwie uszli z życiem, mówią, że jutro zjadą znowu na dół. Tygodnik Powszechny, 27 września 2009


1

„Ślonsk się traci” – powtarza Zbigniew Kadłubek w zbiorze świetnych medytacji nad Śląskiem, zatytułowanym „Listy z Rzymu”. Być może istotnie trzeba przyjąć perspektywę innej krainy, innego miasta, innej kultury, aby próbować ogarnąć tę ziemię o niezwykłej, zapętlonej historii, o której mówi się niekiedy jako o prowincji, a przecież intuicja wspólnego europejskiego losu pojawiła się tutaj wtedy, gdy na Mazowszu śnił się sen polskiej odrębności i wyjątkowości. Żaden Ślązak nie sformułowałby takiego programu kulturowego, jak uczynił to w 1595 r. Sebastian Klonowic we „Flisie”, w którym Polska przedstawia się jako osobny i wyższy od innych model egzystencji i ekonomii. „Dajmyż już ten dank Hiszpanom i Niemcom, / Francuzom, Włochom, inszym cudzoziemcom, / Niech tamte świeże wynajdują światy / Z złotymi płaty (...) / Nam niechaj rodzi uprawiona niwa / Spokojne żniwa”.

Śląsk żył internacjonalizmem europejskim, ożywianym najpierw impulsem religijnym, a potem przemysłowym, ale zachował swoją mowę; jak dowodzi książka Zbigniewa Kadłubka, mowa ta potrafi i dzisiaj podjąć najtrudniejsze problemy filozoficzne; jest mową ciężkiej pracy, ale dzięki temu filozofia nie wydaje się już dyscypliną ściśle akademicką. W tej gwarze (choć zdaję sobie sprawę z kontrowersyjności tego sformułowania) pojęcia dalekie od elegancji dyskursu salonowego pracują, trudzą się, męczą, piją piwo, ale nade wszystko zachowują jedną podstawową zdolność: widzą świat. Wędrując po stazione Termini, gdzie spotykają się „gymby wszyskich ras”, pisze Kadłubek w tej strudzonej i umęczonej mowie: „Meinrad Dufner, nimjecki bynedyktyn, co tworzi wjersze i maluje obrazki (…) napisoł take zdanie: »Spotkani poczebuje zoboczynio się«. Ślonsk poczebuje zmysłowego rozpoznanio i uznanio, poczebuje prowdy zmysłów, świat poczebuje prowdy zmysłów. Za dużo tego quasi-intelektualnego rozprawjanio! Jałowe to!”.

Śląsk zbudował się na przekonaniu, iż świat można zobaczyć tylko pod warunkiem, że nasze spojrzenie ogarnie nieznane siły niepokojące to, co pozornie stanowi domenę ładu i porządku. Niezwykła wyobraźnia obrazów Teofila Ociepki czy Erwina Sówki i XVII-wieczny mistycyzm Daniela Czepko, Angelusa Silesiusa i Abrahama Frankenberga tutaj znajdują swe źródło. To, co nie-ludzkie, jest na Śląsku stałym sąsiedztwem człowieka. Nie rozumiał tej mądrości Goethe, dla którego wiedza musiała być widocznie konstrukcją ściśle racjonalną i z tego niezrozumienia napisał w księdze gości w Tarnowskich Górach, gdzie pojawił się, by zobaczyć wielką kopalnianą maszynę parową, iż znalazł się „na krańcu imperium” (am ende des Reiches) wśród „nieuczonych ludzi” (fern von gebildete Menschen).

Zgoda na pierwsze określenie, lecz nie w znaczeniu, które przypisał mu poeta: Śląsk jest istotnie „krawędzią” i „krańcem”, lecz nie w skali geografii politycznej; tutaj zawsze ludzkie graniczyło już z nie-ludzkim, a więc i wiedza nie była książkowa. Mądrość ma być bliska życiu, tego Goethe zdaje się nie pojmować. Wobec tego, co często dramatycznie wdzierało się w ludzkie życie, wiedza jako abstrakcyjny konstrukt pojęciowy była bezradna.

31 stycznia 1923 r. wybuch pyłu węglowego w kopalni Heintz (dzisiaj Rozbark) w Bytomiu pochłonął 145 ofiar.

2

Aby Śląsk ocalał, aby się nie „tracił”, potrzebuje widzenia świata. Efektem tego specyficznego spojrzenia jest osobliwa relacja między człowiekiem a światem: docenienie jego wartości, ale bez poczucia władzy nad nim, czy też tego, że uczyniliśmy go sobie poddanym. Człowiek jest oddany światu poprzez zobowiązania wypływające ze swoich codziennych w nim czynności, ale jednocześnie nie ma złudzeń co do tego, że świat relację ową odwzajemnia. Jestem w świecie, to prawda; ale prawdą jest również i to, że świat łatwo kieruje się przeciwko mnie. Nie mam ze światem żadnego paktu, nie zawieram z nim żadnego układu, na mocy którego mógłbym spodziewać się jeśli już nie szczęścia, to przynajmniej respektowania moich zamierzeń i ambicji. Człowiek istnieje w świecie, który albo jest obojętny wobec człowieka, albo działa przeciwko niemu. Nie dlatego, że owładnięty jest niechęcią do człowieka i chce krzyżować jego plany, lecz dlatego, że kierują nim jego własne racje, które nie uwzględniają racji ludzkich.

W 1941 r. wyrzut dwutlenku węgla w kopalni Ruben w Nowej Rudzie zabija 180 górników.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...