Ósmy sakrament

Biskupi angielscy stale mówią, że odwiedzanie parafian to ósmy sakrament, ale skąd na to znaleźć dziś czas? Według informatora Polskiej Misji Katolickiej, mamy kontakt tylko z dziesięcioma procentami Polaków przyjeżdżających obecnie do Anglii. Jak dotrzeć do pozostałych? Idziemy, 26 sierpnia 2007




Czy lepiej rozumieją też podziały wśród emigracji, która chyba na obczyźnie nie znalazła wspólnego języka? Z czego to może wynikać?

Pierwsza emigracja jest trochę zamknięta w sobie, ale trzeba pamiętać, że dużo przeżyła: zsyłkę, wywóz do Rosji, tułaczkę, obozy koncentracyjne i powojenną frustrację związaną z niemożnością powrotu do Polski. Gdy przyjechałem do Anglii zobaczyłem, w jaki sposób zarabiali na życie wyżsi oficerowie po demobilizacji. Myli, na przykład, naczynia w hotelu, i dlatego to, do czego obecnie doszli, wypracowali długim wysiłkiem. Ostatnia emigracja chciałaby mieć to samo, ale natychmiast. Są duże różnice, wzajemne uprzedzenia i niezrozumienia. Gdy w czasach reżimu komunistycznego udało się jakiemuś księdzu przyjechać do pracy duszpasterskiej w Anglii, patrzono na niego bardzo podejrzliwie. Skoro dostał paszport to chyba kolaboruje z władzą, co było bardzo krzywdzące. Polacy nie stanowią zwartej grupy narodowościowej, jak na przykład Żydzi czy Ukraińcy, którzy są bardziej zżyci. My zaś – raczej skłóceni. Taki chyba mamy charakter, bo dziś w Polsce dzieje się podobnie…

A jak wyglądają kontakty Polaków z Anglikami? Czy rzeczywiście nasi rodacy stanowią swoistą enklawę?

Dużym problemem jest bariera językowa. Język angielski nawet dla mnie jest trudny i ciągle powtarzam, że nie leży w mojej psychice. Do dziś nie czuję się swobodnie rozmawiając w tym języku. Ostatnia emigracja ma jeszcze większe trudności z językiem angielskim ze względu na brak przygotowania. Dużo ludzi przyjeżdżających do Anglii nie zna języka, gdyż często wywodzi się ze wsi. Zatem do pewnego stopnie tworzymy enklawę, ale to cechuje wszystkie mniejszości na Wyspach Brytyjskich.

Czy czasem nie jest tak, że to Anglicy się izolują?

Rzeczywiście, Anglicy jako naród trudno nawiązują przyjaźnie i są mało otwarci na wszelką inność. Nie mają ponadto wielkich zdolności językowych, więc tym bardziej stronią od innych. Kiedyś przed laty powiedział mi jeden z oficerów II Korpusu gen. Andersa, że gdy był w wojsku pułkownikiem, miał bardzo dobre stosunki z oficerami i żołnierzami angielskimi. Ale gdy tylko skończyła się wojna, to wszystko gdzieś zniknęło.

Czy Brytyjczycy mogą uczyć się czegoś od Polaków?

Choć Anglicy mają duże wyczucie filantropii i otwarcia na potrzeby innych, to generalnie nie potrafią wyrażać swoich uczuć. Dotyczy to także wychowania dzieci, którym nie okazują takiej czułości jak w Polsce. Dlatego też, gdy tylko dzieci podrosną, jak najszybciej uciekają z domu. Nasi rodacy są na pewno bardziej rodzinni i związani ze swoimi dziećmi. Chciałbym jeszcze dodać, że Anglia zatraciła w dużej mierze swoje chrześcijaństwo, ale proces odchodzenia od korzeni, od kultury i postaw chrześcijańskich widoczny jest już w całej Europie, co z pewnością odbija się niekorzystnie na różnych sferach życia. Niestety, ten problem dociera również do Polski.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...