Pracuj i módl się, żeby ci wyszło

Przegląd Powszechny Przegląd Powszechny
6/2011

Rozpad instytucji małżeństwa jest bezpośrednim skutkiem wzrostu zamożności społeczeństwa oraz zbyt dużej roli państwa opiekuńczego. Ludzie mogą przetrwać poza małżeństwem, a rodzic staje się niepotrzebny. O miłości, małżeństwie i rozwodach z profesorem Bogdanem Wojciszkem rozmawia Marta Szymczyk

 

– W swojej słynnej książce „Psychologia miłości” mówi pan o kilku fazach związku oraz o trzech podstawowych składnikach miłości, jakimi są namiętność, intymność (bliskość) i zaangażowanie. Faz w sumie jest pięć, a czasem niestety sześć. Mówię „niestety”, gdyż ostatnim etapem wymienionym przez pana jest rozpad związku.

–  Zasadniczo każdy związek ma kilka faz. Są to: zakochanie, kiedy podstawowym składnikiem relacji jest namiętność; romantyczne początki – tu dominantą jest połączenie namiętności i intymności, związek kompletny – w tej fazie ludzie najczęściej pobierają się; to etap, w którym występuje równowaga trzech podstawowych składników miłości: namiętności, intymności i zaangażowania; następnie mamy związek przyjacielski, opierający się na intymności i zaangażowaniu, ale już bez namiętności. Przedostatnim etapem jest związek pusty, charakteryzujący się tym, że jest zaangażowanie, ale nie ma już ani intymności, ani namiętności, a ostatnim etap to rozpad związku – wtedy, gdy nie ma nawet zaangażowania.

To oczywiście tylko model, ale rzeczywiście najczęściej tak to właśnie wygląda. Na początku ludzie przeżywają miłość romantyczną, niejednokrotnie od pierwszego wejrzenia. Badania sondażowe pokazują, że jest to doświadczenie większości ludzi wszędzie na świecie. Wszystko wskazuje na to, że etapy wyglądają bardzo podobnie u różnych par i nawet przebiegają w podobnym tempie – zakochani jesteśmy mniej więcej rok, romantyczne początki trwają jakieś dwa lata i tak dalej.

Czy wszyscy muszą popadać w związek pusty, w którym nie ma już porywów serca i przyjaźni i który jest wstępem do rozpadu związku? Nie wszyscy muszą i nie wszyscy popadają.

– Z trzech składników miłości, o których tu wspomnieliśmy, akurat w naszej kulturze przywiązujemy dużą wagę do namiętności. Bez niej trudno nam sobie wyobrazić miłość, przynajmniej w jej początkowej fazie. Jednocześnie twierdzi pan, że zanikanie namiętności jest czymś nieuchronnym i nieuniknionym. To dość pesymistyczna wizja.

–  Na namiętność niewiele da się poradzić – pojawia się, a potem znika bez naszej woli, a już na pewno pomimo niej. Ze swej natury może ona tylko rosnąć, co jest po prostu niemożliwe. Jeśli osiągnie constans, to jest już z nią coś nie tak. Namiętność wymaga absolutnego uwielbienia partnera, a to jest możliwe tylko za cenę braku realizmu w jego ocenie. Poza tym, nie znosi konkurencji – kiedy pojawiają się dzieci, obowiązki, to siłą rzeczy ona spada.

Mimo że z zanikiem namiętności niewiele możemy zrobić, to jednak przyjaźń i intymność to coś, o co możemy zadbać. Tu możemy przeciwdziałać spadkom. Dlatego niektórym ludziom udaje się stworzyć zdrowy, długotrwały związek, a innym nie. Zapewne dzieje się tak z dwóch powodów: jeden to jest to, czy się chce, a drugi – czy się potrafi zrobić coś dla związku.

Kiedyś nie bardzo był sens zadawać pytanie o to, czy się chce utrzymać związek, ponieważ presja społeczna była tak silna, że generalnie wszystkim się chciało. Problem tkwi raczej w tym, czy ludzie potrafią coś zrobić czy nie – niestety najczęściej nie potrafią. Generalnie jesteśmy mało otwarci na wiedzę o samych sobie. Jest wiele bardzo prostych prawidłowości psychologicznych, których istnienie niestety często nie dociera do naszej świadomości.

– Pierwsze etapy miłości – zakochanie i  romantyczne początki – właściwie nie wymagają od nas wkładania żadnego wysiłku. Być może chcielibyśmy, żeby na dalszych etapach również „działo się samo” zupełnie tak, jak to było na początku. Może nie jesteśmy przygotowani na to, że w późniejszych fazach nad związkiem trzeba pracować?

– Rzeczywiście początkowe etapy miłości mogą nas trochę uśpić, gdyż nie musimy specjalnie ingerować w ich przebieg, bo i tak wszystko jest dobrze. To zabójcze, gdyż miłość ze swej natury to zjawisko dynamiczne. To, co jest potrzebne w ciągu pierwszych dwóch lat trwania związku, nie jest tym samym, czego będziemy potrzebować w dwudziestym drugim roku jego istnienia. O ile na początku utrzymanie relacji nie wymaga od nas zbyt dużego wysiłku, o tyle później trzeba w coraz większym stopniu nad związkiem pracować.

– Dynamiczna natura miłości – to,  że zasadniczo każdy związek przechodzi przez etapy, o których wspomnieliśmy na początku – jest i straszne, i pocieszające jednocześnie. Straszne, ponieważ w związkach zachodzą procesy, na które nie mamy zasadniczo wpływu – wynikają one właśnie z kolejnych faz rozwoju naszego  uczucia – pocieszające zaś, gdyż dzięki zrozumieniu dynamicznego charakteru miłości możemy przestać obwiniać samych siebie czy też partnera za rzekome „niepowodzenia”, na przykład za to, że w pewnym momencie namiętność zeszła na dalszy plan i ustąpiła miejsca przyjaźni.

– Myślę, że często mieszamy marzenia z rzeczywistością. Ludzie chcą, żeby związek był cały czas taki sam jak na początku. Kiedy zasycha nam w gardle na widok partnera i serce nam kołacze, to jeśli trwa to przez dwa lata, to doskonale. Gdyby jednak trwało to przez dwadzieścia dwa lata to po prostu trudno byłoby to przeżyć. Jest to zupełnie nierealistyczne. Dlatego właśnie miłość na różnych etapach wygląda inaczej, z czym wielu osobom trudno się pogodzić.

– W wielu kulturach czynnikiem decydującym o wyborze partnera życiowego nie są porywy serca, ale czysta kalkulacja. Okazuje się, że związki zawierane w ten sposób są bardziej trwałe, choć nie wnikam w to czy bardziej szczęśliwe.

– Jesteśmy dzisiaj jedną z bardzo nielicznych kultur w dziejach, które czynią z namiętności kryterium wyboru partnera. Tradycyjnie związek dwojga ludzi był sojuszem rodzin. W różnych klasach społecznych chodziło o różne aspekty tego sojuszu – najwyraźniej widać to u koronowanych głów.

Z punktu widzenia trwałości związku namiętność, do której w naszej kulturze tak przywiązujemy wagę, jest zgubna. Nie jest ona czymś, na czym da się zbudować trwały związek.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...