Chcemy Mszy łacińskiej w każdej parafii – zapowiada kard. Dario Castillon Hoyos, przewodniczący watykańskiej komisji „Ecclesia Dei”. Tygodnik Powszechny, 6 lipca 2008
Ci, którym brak wiary, mówią, że charyzmaty to fanaberia, a ci, którzy są blisko Boga, mówią, że to pokusa taniego przyciągania ludzi. A przecież to wszystko pochodzi od Boga.
15 listopada pojechałam do szpitala. Dorota miała łzy w oczach. Okazało się, że lekarka powiedziała jej, że został zdiagnozowany guz głowy trzustki. Kiedy wróciłam do domu za-dzwoniłam do syna, który jest lekarzem. To co powiedział wstrząsnęło mną – to koniec, to kwestia pół roku. W takim strasznym nastroju poszłam na powitanie figury Św. Michała Archanioła w mojej parafii Matki Pięknej Miłości na warszawskim Tarchominie.
Pan Bóg ma swoje metody i lubi zaskakiwać. Cud, który posłużył jako dowód w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła II, nie dość, że wydarzył się w dniu jego beatyfikacji, to jeszcze „za pomocą” przekazu telewizyjnego. Ale cóż, jak widać nie na darmo papieża Polaka nazywano „medialnym papieżem”.
Uwielbienie uczy bezinteresowności. Otrzymujemy charyzmaty i chcemy się nimi bezinteresownie dzielić. Tygodnik Powszechny, 3 sierpnia 2008
Tragedią nie jest śmierć, tragedią jest przegrane życie… Życia na pewno nie przegrała Marta Bukowa z Mirocina, która swoje życie poświęciła dla życia córeczki
Gdy papież Franciszek usłyszał historię jego życia, powiedział tylko jedno zdanie: „Ty jesteś męczennikiem!”. A potem się rozpłakał. Po raz pierwszy w czasie pontyfikatu. Kard. Ernest Simoni w więzieniu spędził 28 lat. Tylko dlatego, że był księdzem. To jedna z najbardziej fascynujących współczesnych postaci Kościoła katolickiego. Ma 90 lat, jest Albańczykiem. Z kard. Ernestem Simonim rozmawia Krzysztof Tadej, dziennikarz TVP
Zajmowałam się tarotem marsylijskim, jednym z najcięższych, jeśli chodzi o magiczne (demoniczne) możliwości. Nawet teraz przechodzą mnie ciarki, kiedy do tego wracam… Różaniec, 7-8/2009
Przez 7 lat borykałam się z zespołem napadowego lęku panicznego. Zaczęło się w 2009 r., po moim nawróceniu, które dokonało się dzięki cudownej ingerencji św. Jana Pawła II. Wcześniej byłam jednak zaangażowana w religie Wschodu i wróżbiarstwo. Lęki nawiedzały mnie kilka razy dziennie, uniemożliwiając normalne funkcjonowanie.
Była sobota 2 kwietnia 2005 r. Świat zamarł. W ciszy. Szlochu. Modlitwie. Już wtedy wiedzieliśmy, czuliśmy, że po śmierci Jana Pawła II nic już nie będzie takie samo, że coś się na zawsze skończyło. Że uleciał kawałek także naszego życia