Znaki błogosławieństwa
Agnieszkę poznałam w szkole. Nasze dzieci są w jednej klasie. Zobaczyłam ją w świetlicy z dwiema roześmianymi dziewczynkami uczepionymi jej spodni. Kiedy się przedstawiała, wskazała też na małe: „To Marysia i Ania, przyjechałyśmy po Gabrysię, a Weronika i Kuba zostali w domu” – rzuciła jednym tchem, żeby wszystko od razu było jasne…