O trudnej sztuce „chodzenia ze sobą”
Kiedy mój syn, będąc w podstawówce, zjawił się w domu z radosną wiadomością o swoim pierwszym uczuciu, pomyślałam ze zdziwieniem: „Więc to już?”. A potem z ulgą: „Jak miło, że wybrał tak sympatyczną i mądrą dziewczynkę”. Następnie zadałam sobie pytanie: „Jaka wiedza ułatwiłaby mu przeżywanie stanu zakochania? Co może sprawić, że fakt ten nie stanie się przyczyną złych doświadczeń dla niego i osoby, którą wybrał? Co wreszcie uspokoiłoby nas, rodziców?”.