Nader znaczące jest, że odwaga granicząca z brawurą, która przylgnęła do wyobrażenia o pokoleniu wojennym głównie za sprawą postaci Kolumba, okazuje się psychologiczną reakcją na pokutujący stereotyp. Zgodnie z nim Żydzi są narodem tchórzy. Nie był w stanie tego zmienić nawet taki akt heroizmu, jak powstanie w getcie.
Kto sądził, że powstanie warszawskie już na trwałe zostało wpisane w naszą świadomość historyczną jako dowód bezprzykładnego bohaterstwa i patriotyzmu Polaków, ten musi przecierać oczy ze zdumienia. Idzie nowa fala niszcząca pamięć o heroizmie żołnierzy podziemnej Armii Krajowej. A czarna legenda „obłędnej walki” z 1944 roku znów ma drugie dno – na wskroś polityczne.
O przypadku sudańskiej chrześcijanki z prof. Valentiną Colombo – specjalistką od islamu wykładającą na rzymskim Uniwersytecie Europejskim – rozmawia Włodzimierz Rędzioch
W domu Józefa i Wiktorii Ulmów w Markowej koło Łańcuta w drugiej połowie 1942 r. znalazło schronienie ośmioro Żydów z rodzin Szallów i Goldmanów. Ukrywali się tam półtora roku. W marcu 1944 r. Niemcy rozstrzelali zarówno Żydów, jak i Ulmów z dziećmi. Dziś ta podłańcucka rodzina stanowi symbol, kwintesencję heroizmu Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej. Od 2003 r. toczy się jej proces beatyfikacyjny, od dwóch lat już prowadzony przez Stolicę Apostolską.
Każda epoka miała swoich bohaterów, których przymioty osobiste (osobowościowe) odpowiadały pewnemu obowiązującemu ogólnemu wzorcowi bohatera (herosa).
Romantyczny bohater w nowych kreskówkach jest źle widziany lub został zastąpiony antybohaterami z cechami wymienionymi we wstępie i ich pochwałą. No cóż, może tamci prawi, odważni, szlachetni, czuli czy bogobojni bohaterowie już się znudzili dorosłym i dzieciom?
Z dr. Mateuszem Szpytmą – historykiem krakowskiego oddziału IPN, pełnomocnikiem dyrektora Muzeum – Zamku w Łańcucie ds. Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej, krewnym Wiktorii Ulmy – rozmawia Aneta Kamieniecka
Człowiek, który podejmuje decyzję, żeby wiernie służyć Panu Bogu we wszystkim, oczekuje często, że będzie doświadczał licznych dobrodziejstw. Dlatego przeżywa kryzys, gdy przychodzą różnego rodzaju trudności i przeciwności…
I znów ktoś dokonał samospalenia! Co więcej, był to chrześcijański duchowny! Takie ekstremalne decyzje budzą szacunek i podziw, mają moc poruszyć świadomość całych społeczeństw. Z drugiej jednak strony budzą niepokój, zwłaszcza kiedy podejmują je chrześcijańscy duchowni. Czy dobry cel może usprawiedliwiać samobójstwo? W drodze, 3/2007
Choć św. Andrzej Bobola jest patronem Polski, to przecież jego życie i bogata działalność duszpasterska przerwana okrutną śmiercią męczennika nie są powszechnie znane. Warto przypomnieć tego patrona trudnych dni.