Co na lekcji religii robi niewierzący uczeń czy niewierząca uczennica?
Drugi element, na który warto zwrócić uwagę, to odważne kształtowanie własnego światopoglądu i jego demonstrowanie na lekcji religii. Można to uzasadnić procesami zmian psychologicznych występujących w okresie pomiędzy dzieciństwem a dorosłością, gdy dochodzi do konfliktów między wartościami, ideologiami i stylami życia, gdy mają miejsce: skłonność do ekstremizmu, radykalizmu w myśleniu i działaniu oraz nagła zmiana statusu. Zachodzi też intensywne oddziaływanie ze strony środowiska rodzinnego, szkolnego i rówieśniczego, w których człowiek dorasta, co wpływa na osiągnięcie przez niego zdolności do kierowania własnym życiem[20]. Do tego należy dodać przekazy płynące z mediów elektronicznych. „Ta wielorakość oddziaływań łatwo może prowadzić do konfliktów, stawiać młodego człowieka przed ofertą sprzecznych wartości czy idei”[21]. Myślenie autora tekstu jest wyraźnie oparte na kreowanym w polskiej rzeczywistości konflikcie pomiędzy religijną i areligijną wizją rzeczywistości, konflikcie, wydawałoby się, w szerszej skali urojonym, lecz obecnym w przestrzeni publicznej do tego stopnia, iż spotkać się można z opiniami uczniów niewierzących, którzy uczęszczają na lekcję religii, „by poznać wroga”[22].
Argumentacja uwarunkowana obrazem Kościoła, prezentowanym w zdecydowanej większości przekazów medialnych, wpływa na sposób myślenia młodzieży uczęszczającej na katechezę. Warto odwołać się w tym miejscu do celnego spostrzeżenia ks. P. Kaweckiego: „(…) młodzi mają bardzo zły obraz Kościoła i to efekt działania różnych mediów. Gdybym był kosmitą i spadł na ziemię, to zobaczyłbym, że co tydzień mnóstwo ludzi zbiera się w takich dziwnych budynkach z krzyżami. I gdybym chciał dowiedzieć się, co to za budynki i co to za ludzie, a informacji szukałbym jedynie w gazetach lub Internecie, to czego bym się dowiedział? Że Kościół to jest jakaś instytucja, która przede wszystkim zajmuje się zbieraniem kasy, że kapłani to pedofile, homoseksualiści albo inni zboczeńcy, którzy niby żyją w celibacie, a tak naprawdę mają po pięć żon na boku, a kiedy im się znudzi molestowanie seksualne, to od czasu do czasu zrobią dzieciom jakąś paczkę na święta. Jak rozmawiam z młodymi, to oni właśnie walą mi z takich armat, oni tak widzą Kościół! Na szczęście jest też cała masa ludzi, którzy mają inny obraz Kościoła, którzy chcą do niego przychodzić, bo nawet jeśli czasami Kościół kuleje, to Pan Bóg działa”[23].
Jeżeli uczeń przychodzi na lekcję religii i otwarcie pisze o swojej niewierze, to już jest dowód, że religia nie jest mu obojętna. Docierające do niego z różnych źródeł sprzeczne informacje rodzą potrzebę wyjaśnienia wątpliwości i przyjęcia określonej postawy. A przecież w szkole, zwłaszcza w gimnazjum, nie mamy do czynienia z ukształtowanymi już osobowościami.
5. Podsumowanie i wnioski
Z powyższych rozważań płyną następujące wnioski.
a) W edukacji religijnej należy wykorzystać walory kultury popularnej, nie odbierając jej wytworów wyłącznie w kategoriach zagrożenia i zła. Kultura popularna to środowisko życia młodych ludzi, a „tym, co nauczaniu religii w szkole nadaje szczególną cechę, jest fakt, że jest ono wezwane do przeniknięcia na obszar kultury oraz wejścia w relacje z innymi dziedzinami wiedzy” (DOK 73). Nie da się przeniknąć do świata kultury wyłącznie poprzez jej kontestowanie i ukazywanie przejawów zła. Należy wykorzystać pozytywny przekaz, by w nowy sposób mówić o religii, ukazując jej łączność z tą kulturą i sposób odpowiedzi na pytania, które zadają sobie młodzi ludzie w ich środowisku kulturowym.
b) Prosty podział uczniów ze względu na ich wiarę jest bardzo płynny, ulega zmianom z czasem. Może okazać się, że np. jakieś wydarzenie losowe, spotkanie z kimś, a nawet przeczytany tekst czy nowe podejście nauczyciela-katechety jest w stanie zmienić postawę ucznia.
c) Młodzież jest dzisiaj nastawiona na silne przeżywanie indywidualności i swobodne wyrażanie swoich emocji, zachcianek, stylu bycia. Tego uczy ich nie tylko dom, ale zwłaszcza media elektroniczne i reklamy. Jest to niekiedy tak powszechne, że aż trudne do dostrzeżenia[24]. Dlatego trzeba brać pod uwagę ich odmienność i szanować ją, nawet jeśli nie skutkuje to zmianą postawy, ale jest dostrzeżeniem, zwróceniem uwagi na konkretną osobę.
d) Warto akcentować potrzebę osobistego przeżywania religijności i stawiać katechizowanym wysokie wymagania – na miarę ich możliwości. Niekoniecznie sukces osiągnie ten katecheta, który pochlebia uczniom. Zaakceptują tego, który ich akceptuje i stawia jasne wymagania, a zarazem stwarza nowe okazje do przeżywania wiary, uczy jak ją wyrażać, nie ogranicza się wyłącznie do przekazu intelektualnego.
Czy cieszyć się z obecności uczniów niewierzących na lekcjach religii? Pytania o sferę emocjonalną mogą rodzić różne odpowiedzi, a każda z nich będzie uzasadniona. Trzeba jednak pamiętać, że ci uczniowie – czasem wrogo nastawieni – nie są obojętni wobec religii, lecz poszukują jakiejś formy uzasadnienia swoich poglądów. Żyją w kulturze, która nie zawsze sprzyja przylgnięciu do Chrystusa, a zarazem pozwalają nam zmierzyć się z problemami rzeczywistości w szerszym kontekście. Niekiedy bywają wymagający, i to bardziej niż inni, wzywając nas również do tego, by nasza katecheza przybliżała do Kościoła, a nie od Kościoła oddalała.
Ks. Andrzej Kielian – dr katechetyki, wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, pracownik Wydziału Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży Kurii Metropolitalnej w Krakowie.
[20] Por. I. Obuchowska, Adolescencja, w: B. Harwas-Napierała, J. Trempała (red.), Psychologia rozwoju człowieka, t. 2, Warszawa 2000, s. 163 n.
[21] J.C. Coleman, Dojrzewanie, w: P. E. Bryant, A. M. Colman (red.), Psychologia rozwojowa, Poznań 1997, s. 94.
[22] Por. Ks. Kawecki o ateistach, którzy chodzą na katechezę, żeby poznać wroga, art. cyt.
[23] Por. Ks. Kawecki o ateistach, którzy chodzą na katechezę, żeby poznać wroga, art. cyt.
[24] Por. M. Janczewski, CeWEBryci – sława w sieci, dz. cyt., s. 41.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.