Duchowość bazuje na pewnego rodzaju naturalizmie: każdy, kto jest dostatecznie dobrze przygotowany, jest w stanie rozróżnić, co jest lepsze, a co gorsze. Ale nie ma algorytmu pozwalającego z góry odkryć, co będzie bardziej wartościowe. Z Jackiem Hołówką, filozofem, rozmawia Artur Sporniak
ARTUR SPORNIAK: Co w życiu jest ważne?
JACEK HOŁÓWKA: Dobrze przez los potraktowane a przez nas przemyślane życie układa się w pewien rodzaj powieści. Nie sądzę, abyśmy mieli wiele miejsca w życiu na poezję, dlatego, że jest ono jednak dosyć ciężkie i często trywialne. Natomiast, w codzienność i zabieganie o doraźne cele możemy wpleść rozmaite cele wyższe i nadać swojemu życiu szersze ramy. Dzięki temu nie będziemy mieli poczucia, że życie redukuje się do egzystencji i ma charakter czysto biologiczny. Dostrzeganie wartości, rozumienie bardziej skomplikowanych spraw i dążenie do nietrywialnych celów – to jest w życiu ważne.
Nie dla wszystkich...
Oczywiście, i to z prostego powodu. Żyjemy w epoce konsumeryzmu, w której ludzie są przekonani, że głównym celem jest zarabianie pieniędzy i ich wydawanie. Simone Weil powiedziała, że człowiek gotów jest poświęcić 20 proc. swojego czasu, którego i tak ma niewiele, po to, by poprawić swoje życie o zaledwie 5 proc. Pod tym względem jesteśmy niemądrzy: poświęcamy zbyt wiele rzeczy ważnych i ciekawych dla polepszenia sobie choć trochę standardu życia. Wpadamy w ten sposób w pułapkę, bo nie ma czegoś takiego jak wystarczająco wysoki i w pełni zadawalający poziom materialnego życia. Dzisiaj przeciętny Polak żyje na takim poziomie konsumpcji, na jaki kilkadziesiąt lat temu mogła sobie pozwolić tylko klasa najwyższa. Mamy zatem w sobie tendencję do życia na pokaz, ale jest to życie właściwie biologiczne.
Wiem, że zdaniem Pana Profesora lekarstwem ma być filozofia.
Być może nawet zbyt natrętnie ten pogląd forsuję, jednak nigdy nie uważałem, że filozofia jest jedyną drogą sensownego życia. Jestem przekonany, że cała kultura wysoka rządzi się własnymi prawidłowościami. Te prawidłowości są trudne do uchwycenia. Każdy z nas ma talent w jakiejś dziedzinie. Są ludzie, którzy bardzo kochają sztukę. Jeśli ktoś ma talent muzyczny czy plastyczny, może się w tym kierunku rozwijać. W gruncie rzeczy duchowość sprowadziłbym do pewnego rodzaju wyrafinowania, które nie zmierza w pustkę przez konstruowanie kunsztownych, ale nieczytelnych dla innych rozwiązań, lecz odkrywa coś nowego, co wydaje się powszechnie przekonujące. Takie wyrafinowanie oczywiście możliwe jest w sztuce wszelkiego rodzaju, ale także w ogrodnictwie, architekturze, jest możliwe także – choć wydaje się to paradoksalne – w wychowywaniu dzieci.
Jest także możliwe w uprawianiu filozofii. Filozofia dostarcza najlepszej busoli tym, którzy czują się pogubieni w życiu. Sztuka nie rozwiązuje naszych problemów indywidualnych. Sztuka pozwala nam wyobrazić sobie, że jesteśmy kimś więcej – jej twórcą albo odbiorcą, a nawet koneserem, i bardzo wysoko sobie to cenić. Ale ona nie przenika do naszego życia codziennego. Natomiast filozofia ma taką dziwną zdolność docierania do wszystkich płaszczyzn – od biologicznej, poprzez rodzinną, społeczną, polityczną, ekonomiczną, aż do czysto abstrakcyjnej.
Za pośrednictwem rozumu?
Tak, ale nie w sensie racjonalizmu w stylu Kanta czy Leibniza. U obu filozofów dostrzegam pewnego rodzaju eskapizm – uciekanie od świata zmysłowości (fenomenów) w stronę świata monad (numenów), które dają się w wyobraźni uchwycić jako coś możliwego, ale nie mamy żadnego potwierdzenia, że to koncepcja prawdziwa.
George Kubler w książce „Kształt czasu: Uwagi o historii rzeczy”, którą w 1970 r. przetłumaczyłem, mówi, że każda kultura charakteryzuje się wewnętrzną doskonałością. Owa doskonałość polega na tym, że w każdej praktyce życiowej (np. gotowaniu, leczeniu chorych, medytacji, budowaniu mebli czy komponowaniu zapachów) powstają w naturalny sposób wewnętrzne kryteria doskonałości, które zresztą nie mają charakteru racjonalnego. Ludzie np. bardzo kochają taniec. Nie ma czegoś takiego jak ideał tańca, nie ma także racjonalnych metod poprawiania tańca. W rzeczywistości dzieje się natomiast tak, że nagle z niewiadomych powodów pewien rodzaj tańca staje się popularny i z czasem może on ulec udoskonaleniu albo zwyrodnieniu. Ulega zwyrodnieniu, jeśli jako taniec przestaje służyć do wyrażania uczuć w rytm muzyki. Na tym bowiem polega doskonalenie tańca, żeby nowe treści dało się powiązać z konkretnym zachowaniem, z ruchem, gracją, zwinnością. Przykładem zwyrodnienia może być taniec erotyczny, którego głównym celem jest wywołanie podniecenia seksualnego.
Każda dziedzina ludzkiej działalności podlega tym dwóm zasadom: albo ulega deprecjacji, wulgaryzacji i zwyrodnieniu, stając się trywialna i coraz wyraźniej prymitywna i biologiczna, albo ulega wewnętrznemu doskonaleniu, sublimacji. I to właśnie jest najbardziej interesujące: w autonomiczny sposób w każdej ludzkiej dziedzinie odkryć możemy doskonałość działania, czyli swego rodzaju sztukę. Duchowość polega na tym, że pojawia się grupa ludzi, którzy stają się w jakiejś dziedzinie koneserami – świetnie orientują się, jakie były największe osiągnięcia w przeszłości, szukają nowych rozwiązań, a te rozwiązania nie idą w stronę uproszczeń, np. wciągania nowych zewnętrznych wątków, choćby erotycznych – tak dzisiaj eksploatowanych; raczej trzymają się z daleka od komercji i popkultury.
Najbardziej zagadkowy w przekonaniu o istnieniu tak rozumianej duchowości jest fakt, że nie ma algorytmu pozwalającego z góry odkryć, co będzie bardziej wartościowe, subtelne czy przekonujące. Duchowość ta bazuje na pewnego rodzaju naturalizmie, w który bardzo wierzę: każdy, kto jest dostatecznie dobrze przygotowany, jest w stanie rozróżnić, co jest lepsze, a co gorsze. Na jakiej to się dzieje zasadzie? Nie wiemy. Czy to jest racjonalizm? W czystej postaci na pewno nie. Jakieś rozumowe zasady dają się tu odnaleźć. Np. większość z osób, które słyszały opery Mozarta, powie po namyśle, że „Don Giovanni” jest operą najlepszą. Ale na pytanie „dlaczego?” nie ma precyzyjnej, wyczerpującej i racjonalnej odpowiedzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.