Dokładnie sto lat po ukazaniu się Lalki, na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia, wielu z nas ekscytowało się serialem, sygnowanym przez Davida Lyncha i Marka Frosta, Miasteczko Twin Peaks. Wśród wielu powodów tej fascynacji był osobliwy zabieg redefiniujący, czy raczej znoszący podział między tym, co fikcyjne, a tym, co rzeczywiste.
Przypomnijmy ponadto narzekania Antoniego Langego:
Przypadkiem mi się zdarzyło, żem przeczytał naprzód tom II i tom III, a później tom I, którego treść w kilku słowach mi powiedziano: nicem nie stracił. Za drugim razem czytałem w porządku I, III, II i znów żadnego braku nie czułem w czytaniu. Za trzecim razem czytałem w porządku naturalnym (I, II, III) i przekonałem się, że mógłbym Lalkę czytać w jakimkolwiek porządku […] suma ta nie jest całością, tak jak oddzielnie wzięte wszystkie organa człowieka, choćby nawet zszyte i zesztukowane, nie są człowiekiem.
Słowa zadziwiająco podobne (choć ostrzejsze w puencie) padły dwadzieścia lat później na temat jednej z pierwszych powieści-worków w literaturze polskiej, czyli Nietoty Micińskiego: „Oryginalna książka! Można ją czytać, jak się komu podoba: od początku, od końca, od środka, z góry, z dołu, na prawo, na lewo… Skutek będzie zawsze ten sam: nic się nie rozumie”[8].
To nie wygląda na przypadek (powieści-worki są z reguły pomawiane o złą kompozycję przez recenzentów zbyt leniwych, by poszukać w nich ukrytego porządku). Lalka, oswobodzona z gorsetu „dobrze zbudowanych powieści”, zwiastowała drogę, którą podążyli awangardziści następnego stulecia.
„Lalka” ===> „Świat Krystyny”
Świat Krystyny Andrew Wyetha to obraz amerykańskiego malarza z lat 40. dwudziestego wieku, przypominający trochę dzieła Edwarda Hoppera[9]. W pierwszej chwili mamy wrażenie, że patrzymy na pogodny obrazek realistyczny: na zboczu porośniętym łąką podnosi się na rękach dziewczynka, odwrócona do widza tyłem, i wpatruje się w osłoneczniony dom na wzgórzu. Im jednak bliżej przyglądamy się obrazowi, tym większy niepokój nas ogarnia. Ręce dziewczynki są dziwnie chude, a kiedy odpowiednio zbliżyć wzrok – podejrzanie pomarszczone. Jej sylwetka, zrazu sugerująca, że to nastolatka leniwie wyleguje się w trawie, nabiera stopniowo cech kalekiej staruszki, która desperacko a bezskutecznie próbuje wstać. A może to lalka wypróbowuje, jeszcze nieporadnie, możliwości swego ciała, obudzona przed chwilą do świadomego życia pytaniem: „czy chcesz zaznać coś zupełnie nowego? Czy chcesz istnienia, które w jednej chwili doświadcza więcej, aniżeli wszystkie kamienie w ciągu miliona wieków?” [II/526]… Spoglądając na realistyczne, zdawałoby się, przedstawienie, orientujemy się naraz, że tak naprawdę nie wiemy, na co patrzymy. A z nadejściem tego niepokoju poznawczego obraz otwiera się na metafizykę.
Wiele przekonujących spostrzeżeń poczyniono, analizując Lalkę jako precyzyjnie realistyczny obraz życia społeczno-ekonomicznego w późnych latach 70. XIX wieku. Choć nie ma w nim rosyjskich szyldów i Pałacu Namiestnikowskiego przy Krakowskim Przedmieściu, prawie nie ma prostytutek ze Starego Miasta i tak dalej. Jednocześnie jednak po śmierci Prusa w prasie ukazał się nekrolog autora Lalki, napisany przez wspominanego tu już Tadeusza Micińskiego, zatytułowany nie bez powodu Mistyk realizmu[10]. Lalka wydaje się powieścią otwartą na zagadnienia egzystencjalne i metafizyczne. W chwili, kiedy świat jest taki, jakim go widzimy – a weryfikacji naszych opowieści nie sposób przeprowadzić – spoza licznych narracji prześwieca coś nieokreślonego, nienazwanego i nienazywalnego (może gnostycka przypowieść, jak chciała Olga Tokarczuk[11]). Przyznam, że coraz mniej entuzjazmuję się utworami parabolicznymi u zarania, skracającymi drogę do metafizyki przez pominięcie naszego zmysłowego, intersubiektywnego doświadczenia. Tymczasem Lalka wydaje się w pierwszej lekturze zanurzona w takim doświadczeniu bez reszty. Nam, niepewnym, cośmy tak naprawdę przeczytali, co się w gruncie rzeczy dzieje z bohaterami i kim są, udzielony zostaje jednak niepokój metafizyczny.
„Lalka” ===> „Ewolucja pożądania”
Książka Davida M. Bussa Ewolucja pożądania jest jedną z fundamentalnych prac, rozprawiających się z melodramatycznymi mitami na gruncie psychologii ewolucyjnej. Osadzona w tradycji socjobiologii, a pośrednio dziewiętnastowiecznego darwinizmu, z relacji między płciami objaśnia niestety więcej, niż by chciał czytelnik wychowany na romantycznej wizji miłości[12].
Lalka jest pełna dosłownych ilustracji tez Bussa. Ponadjednostkowe interesy płci są w znacznym stopniu rozbieżne. Kobiety manipulują mężczyznami w celu zapewnienia sobie i potomstwu odpowiednich warunków materialnych, maskując to romantycznymi deklamacjami; mężczyźni dają sobą manipulować, biorąc swoje pożądanie za przejaw uczuć idealnych i nie widząc strategii swoich wybranek. W odrzuconym, niestety, akapicie, pisał Prus w rękopisie Lalki, że Wokulskiemu, gdy stał na wzgórzu w Ogrodzie Botanicznym, wydało się, że dostrzega „Pannę Izabelę w objęciach Starskiego. Oboje byli nie więksi od pary kotów” [II/643, przypis]. Ale nawet bez tego zdania jedyne pytanie, które można w tej materii Prusowi zadać, brzmi nie: czy miłosne złudzenia nie są jednak prawdziwe, lecz: czy te złudzenia, oczywiście nieprawdziwe, mają jakąś funkcję (być może zbliżoną do tego, co w Świecie jako woli i wyobrażeniu pisał Schopenhauer, wyraźnie patronujący na przykład zakończeniu spaceru po Powiślu). Nawet pani Stawska wyjdzie rozumnie za Mraczewskiego.
„Lalka” ===> „Tygrysia piosenka”
Opublikowany w debiutanckim tomie wiersz Świetlickiego kończy się gorzkimi słowami: „Miłosierdzie / należy do was”[13]. Wcześniej mamy trzy strofy, w których opisuje się modelujące doświadczenia: gorycz człowieka upokarzanego w wojsku przez „pewnego kaprala”, gorycz mężczyzny zdradzonego przez „byłą wielką miłość”, gorycz pracownika oszukiwanego przez pracodawcę. Kiedy myślę o emocjach, które mimo upływu lat tak silnie przywiązują mnie wciąż do Lalki, odkrywam z zakłopotaniem, że dominuje w nich wdzięczność za wyrażenie goryczy egzystencji. Opis negatywnego uczucia neutralizuje je, pozwala przezwyciężyć poczucie samotności i zdystansować się do nici czarnej, która w naszym życiu wciąż się przędzie. Lalka przynosi katharsis, bo wchodząc w zadziwiający kontakt także ze współczesnym doświadczeniem kulturowym, daje wyraz temu, co bolesne w egzystencji: ponadkulturowemu doświadczeniu zawiedzionych nadziei, daremności wysiłków, zdrady i – przekory. Tak jest, przekory, gdyż przekorna jest chęć wysadzenia w powietrze kamienia, nad którym panna Łęcka idealizuje swoje wspomnienia o dziwnym narzeczonym, i wydostania się z rzeczywistości „ziewających kwestarek i płaczących potworów” [por. I/215] do świata, w którym nie ma miejsca na gorycz, w którym można (by) odnaleźć sens.
Bo Stach, oczywiście, nie zabił się w Zasławiu. Jego, nasze doświadczenie zostało nazwane, więc jest, więc jesteśmy.
Jerzy Sosnowski – pisarz, eseista, dziennikarz Programu Trzeciego Polskiego Radia. Członek Rady Języka Polskiego. Wydał m.in. Śmierć czarownicy, Ach, Szkice o literaturze i wątpieniu, Apokryf Agłai, Wielościan, Prąd zatokowy, Tak to ten, Czekanie cudu, Instalacja Idziego. Należy do Zespołu Laboratorium WIĘZI. Mieszka w Warszawie.
[8] Recenzję Langego (z 1890 roku) cytuję za przywoływanym już wstępem Bachórza, s. XXX. Anonimowa recenzja z Nietoty (być może autorstwa Teodora Jeske-Choińskiego) opublikowana była w czasopiśmie „Kronika Powszechna” 1910 nr 1.
[9] Na temat związków Wyehta z Hopperem patrz: R.G. Renner, Edward Hopper (1882–1967). Transformation of the Real, transl. Michael Hulse, Köln 2002, s.92–93.
[10] „Tygodnik Ilustrowany” 1912 nr 22.
[11] Por. O. Tokarczuk: Lalka i perła, Kraków 2001.
[12] D.M. Buss, Ewolucja pożądania, tłum. B. Wojciszke, A. Nowak, Gdańsk 2003. Więcej na ten temat pisałem w eseju pt. Pobojowisko (nie ma animy, amen) zamieszczonym w książce: J. Sosnowski, Ach, Kraków 2005.
[13] Marcin Świetlicki, Zimne kraje, Kraków 1992, s. 52.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.