Zbyt wielu jest w Polsce przedsiębiorców, którzy myślą, że interes polega tylko na kasie – mówi trener biznesowy Olgierd Świda. Rozmawia Jakub Halcewicz-Pleskaczewski
Obecnie, w kryzysie nie myśli się o wszystkich pracownikach, nie tnie się na przykład wynagrodzeń wszystkim solidarnie, żeby firma przetrwała jako cała grupa osób. Są za to zwolnienia grupowe, zwalnia się pracowników, którzy dochodzą do wieku ochronnego przed emeryturą, bo kiedy do niego dojdą, nie będzie można ich już zwolnić. Takie działania psują relacje w całej firmie.
- Taki też jest biznes. Kiedy biznes się kurczy, część osób trzeba zwolnić. Jako kierownik reprezentujesz interesy właścicieli czy akcjonariuszy, musisz działać w ich interesie.
Nie ma sprzeczności? Mówisz, że relacja jest ważna, ale w momencie krytycznym ona się nie liczy.
- Liczy się. Ale przeżycie całej firmy jest ważniejsze. Decyzje o zwolnieniach nie są łatwe. W poważnych firmach nie powinno się tak dziać, że na przykład likwidujemy stanowisko pracy tylko jako pretekst, żeby się pozbyć pracownika.
Do zwalniania zatrudnia się firmę zewnętrzną, która przygotuje pudełka na prywatne rzeczy pracownika, by mógł je spakować, a potem go wyprowadza z budynku. Znów nie ma znaczenia cała ta relacja kierownika z pracownikiem.
- Tak, ale są także firmy, które pomagają zwalnianym pracownikom w znalezieniu nowej pracy albo w przekwalifikowaniu się. Poznałem nawet jedną osobę w Warszawie, która się tym zajmuje. Cieszyła się, że idzie kryzys, bo będzie miała więcej zleceń.
Czy z punktu widzenia pracownika korzystne jest utożsamianie się z firmą?
- Różnie się do tego podchodzi w różnych krajach. W Niemczech przywiązuje się dużą wagę do tego, że pracownik wiąże się z firmą na dwadzieścia parę lat. W Japonii jest bardziej ekstremalnie. Inaczej w Stanach Zjednoczonych, gdzie wszystko jest dynamiczne i musi się zmieniać względem potrzeb: im szybciej firma się potrafi zmieniać, im bardziej jest elastyczna jako organizacja, tym bardziej jest efektywna.
W Polsce się dopiero uczymy, jak działać w grupie. Trudno oceniać, który model jest lepszy: amerykański jest elastyczny, aczkolwiek teraz niemiecka gospodarka idzie do przodu. Z drugiej strony niemiecki rynek pracy się liberalizuje.
Jakie są inne problemy, z którymi przychodzą do ciebie menagerowie?
- Nie mamy przekonania ani umiejętności do prowadzenia negocjacji według zasady win-win (kiedy obie strony czują, że coś wygrywają). W Polsce cały czas negocjacje polegają na tym, żeby kogoś ograć. Przynajmniej w Ameryce fundamentalnym podejściem do biznesu jest podejście win-win, w którym chodzi o wynegocjowanie najlepszego rozwiązania dla obu stron. Jest to nie tylko prawidłowe etycznie. Z punktu widzenia firmy takie porozumienie owocuje długoterminowym zyskiem. Bo jeżeli zrobiliśmy deal, na którym zarobiliśmy obaj, to kiedy będziesz potrzebował kolejnego dealu, wrócisz do mnie. Ale jeżeli przy pierwszej okazji ogram cię, oszukam, podam za wysoką cenę, to następnym razem pójdziesz do kogoś innego. Mnie się to na długą metę nie opłaca. Tego w Polsce jeszcze wiele osób nie rozumie. Wciąż planujemy one-shot deal. Byłem tym zszokowany, kiedy wróciłem na stałe do kraju. Oczywiście są sytuacje, kiedy trzeba grać win-lose. Kiedy nam przystawia się nóż do gardła.
W filmie „Chciwość” („Margin Call”, reż. J.C. Chandor, 2011) prezes, którego gra Jeremy Irons, mówi, że w biznesie trzeba być albo pierwszym, albo oszukiwać.
- Bycie pierwszym na pewno pomaga. Jeśli chodzi o oszukiwanie, to się nie zgadzam. Firmy które oszukują nie przetrwają w długim terminie.
A czy w firmie warto mieć przyjaciół?
- Przede wszystkim firma musi działać dobrze jako zespół. Przyjaźń to może zbyt dużo. Na pewno nie powinno się mieć w firmie wrogów. Powinien obowiązywać kurtuazyjny sposób współdziałania. Na przyjaciół powinniśmy móc liczyć. W sytuacji podbramkowej pójdziemy do przyjaciela, który nam poradzi albo coś dla nas zrobi. Możemy wobec niego mieć oczekiwania albo myśleć, że czegoś nam nigdy nie zrobi. W firmie może jednak dojść do reorganizacji i okaże się, że przyjaciel stoi po drugiej stronie jakichś interesów: on musi reprezentować swoje, a ty swoje. Wtedy można się zawieść. Szukałbym przyjaciół w innych miejscach niż w firmie.
Lubić trzeba także swoją pracę. Z tym mamy duży kłopot. I to wychodzi na każdym kroku, słychać o tym w dowcipach, w codziennych rozmowach. Mówimy: „Idziemy do roboty…”. I mamy przekonanie, że w tej robocie się tylko męczymy. Wciąż czekamy na wakacje lub emeryturę, kiedy będziemy mogli zacząć naprawdę żyć. Albo czekamy, kiedy pójdziemy z kumplami na piwo. To znaczy, że traktujemy pracę jako zniewolenie. Pracujemy, bo chcemy utrzymać siebie i rodzinę. W rzeczywistości praca powinna być czymś więcej – miejscem, w którym chcemy realizować nasze zawodowe ambicje. Nie czuję tego w Polsce. W Niemczech jest trochę podobnie. Generalnie Europa jest narzekająca.
A przecież ludzie powinni lubić to, co robią. Jeżeli chcesz być szczęśliwy, to musisz lubić swoje codzienne życie, w tym pracę. Twoje podejście emocjonalne do pracy nie może polegać na narzekaniu typu: „O Jezu, znów poniedziałek”. Ile dowcipów jest na ten temat! Wystarczy włączyć rano radio. Ciągle słyszymy jadąc do pracy, że dzieje się nam zbrodnia. Nie pamiętam, żeby w amerykańskim radiu ktoś narzekał na to, że w poniedziałek znów idzie do pracy. Raczej mówi się o tym, że był świetny weekend, a teraz mamy fajny poniedziałek.
Olgierd Świda, był pionierem biznesu Microsoftu w ZSRR i krajach Europy Wschodniej, zdefiniował polskie słownictwo w Windowsie. Prowadził wielokulturowe zespoły product i program managerów z Ameryki Łacińskiej. Współwynalazca „Open License”, pierwszej elektronicznej licencji na oprogramowanie. Pracował dla NBC w Miami, w latach 2006-2007 odpowiadał za całość produkcji newsów w TVP. W 2008 r. uzyskał status „Senior Leader” w ramach organizacji Anthony’ego Robbinsa, legendarnego pioniera coachingu i motywacji. Coach od 2009 r., prowadzi firmę Presentation Coaching.
Jakub Halcewicz-Pleskaczewski, redaktor „Przeglądu Powszechnego”, współpracuje z „Gazetą Wyborczą”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.