Wokół mediów publicznych – prasy, radia, a szczególnie telewizji – toczy się spór, by nie powiedzieć: bitwa. Jej dzieje pokrywają się z historią mediów, a powód jest prosty: media informują, a informując kształtują życie społeczne, realnie wpływają na jego ideowe oblicze i bieg. Wiek XX dowiódł, że kto ma je w ręku, ten kształtuje teraźniejszość społeczną i wytycza jej przyszłość.
Prasa
W jej przypadku poznawany przez nas przedmiot nie jest nam dany samoobecnie, lecz w swym obrazie utworzonym za pomocą języka-pisma i – ewentualnie – fotografii; zmianie ulega także jego charakterystyka (lokalizacja) czasowa oraz przestrzenna. Zauważmy jednakże, że to zapośredniczenie nie wyklucza wiarygodności przekazu prasowego, nie wyklucza, że przekazany nam obraz przedmiotu jest zgodny z samym przedmiotem, czyli prawdziwy! Dzieje się tak dlatego, ponieważ zakładamy – na zasadzie zaufania – że podmiot relacji prasowej: dziennikarz, redaktor poznawał ów przedmiot bezpośrednio. Jednakże z drugiej strony, choć nie wyklucza to możliwości wiarygodności i prawdy, nie daje automatycznie gwarancji, że pozyskujemy wiedzę prawdziwą o jakimś fakcie. Dlaczego? Bo możliwy jest błąd, fałsz. Posłużmy się przykładem.
Otóż to samo wydarzenie społeczne – ludzie gromadzą się, wznoszą okrzyki, niosą transparenty, niszczą mienie społeczne, dochodzi do starć z siłami porządkowymi – może być przedstawione jako przynajmniej: wydarzenia, wybryki, kontrrewolucja, rozruchy, protest, rewolucja. Wynika z tego, że już na poziomie językowego opisu faktu ma miejsce jego interpretacja, czyli wskazanie na jego sens i przyczyny. W związku z tym niektórzy filozofowie twierdzą, że nie istnieje poznanie bezpośrednie, co w przełożeniu na nasz problem znaczy, że obraz faktu w mediach publicznych jest a priori zdeterminowany przez jakąś opcję ideologiczną, że myślenie ideologiczne nadaje sens naszemu doświadczeniu.
Nietrudno zauważyć, że takie przekonanie stanowi clou dzisiejszej demokracji (mówię: dzisiejszej, bo demokracje są różne). Czy jest ono słuszne? Po pierwsze, wystarczy odnotować, stosując elementarną logikę, iż jest ono wewnętrznie sprzeczne – stwierdza ono obiektywnie, że nie istnieje poznanie... obiektywne, oraz jest niezgodne z naszym doświadczeniem, zgodnie z którym poznanie poprzedza wybór i – jeśli jest ono prawdziwe – gwarantuje celowość naszemu działaniu. Po drugie, prawdą jest, że nasze poznanie jest różnorodnie uwarunkowane, ale prawdą jest również, że uwarunkowania te poznajemy i eliminujemy, aby nie zniekształcały nam obrazu świata; poznaliśmy przecież np. cztery konieczne warunki bezpośredniości doświadczenia. Może się więc zdarzyć, że popełnimy błąd lub że bezkrytycznie ulegniemy przesądowi, ale jedno i drugie można poznać i zneutralizować. Natomiast inaczej ma się sprawa, kiedy ktoś – znając prawdę – rozmyślnie zniekształca obraz przedmiotu: ten ktoś rozpowszechnia fałsz w imię tryumfu jakiejś ideologii.
Radio
Siłą jego wiarygodności jest zasada tzw. bezpośredniej relacji, dzięki której jesteśmy świadkami rozgrywających się hic et nunc wydarzeń, które – jak się nam wydaje – możemy nawet wbrew intencjom oficjalnego komentarza ująć obiektywnie. Z pewnością radio jest medium o większym stopniu przezroczystości, ale zauważmy, że za jego sprawą przedmiot jest nam dany tylko w aspekcie dźwiękowym („resztę” dotwarzamy!), i że następuje zmiana jego charakterystyki przestrzennej. Ponadto zachodzi możliwość błędu ze strony dziennikarza, np. uwypukli on nieistotne strony faktu, albo możliwość manipulacji, np. poprzez selekcję aspektów poznawczych lub – dzięki „poślizgowi czasowemu” oraz zasadzie „nożyc i kleju” – jest możliwe dotworzenie lub wręcz sfingowanie faktu. – Czym jest manipulacja?
Słowo to pochodzi od łac. manus, – ręka oraz manipulatio – podstęp, fortel, a sama manipulacja jest sztuką wywoływania złudzenia rzeczywistości, a więc także iluzji prawdy, sztuką polegającą na zręcznym ukryciu środków, za pomocą których tworzy się określony fakt. Stanowi ona istotę sztuki cyrkowej, gdzie wydarzeń nie bierzemy serio, podziwiamy zręczność, którą wynagradzamy oklaskami. Czym innym jest jednak cyrk, a czym innym realny świat, bowiem w wyniku manipulacji społecznej jesteśmy przekonani, że to – czego jesteśmy przecież naocznymi świadkami – dzieje się naprawdę, że obcujemy z realną rzeczywistością. W rezultacie jesteśmy przeświadczeni, że nasza ewentualna ważna życiowo decyzja jest decyzją suwerenną, a tymczasem jesteśmy niczym innym, jak wyłącznie narzędziem w cudzym ręku, nie realizujemy naszego dobra, lecz niewspółmierny do kosztów, jakie ponosimy, lub z gruntu obcy nam cel!
Manipulacja jest perfidną i ostatecznie samooszukańczą formą kształtowania życia społecznego, bowiem kto manipuluje drugim człowiekiem, ten – jako człowiek – manipuluje samym sobą. Pojawia się ona wtedy, kiedy życie społeczne ulega ideologizacji, a więc wówczas, kiedy celem polityki, jej dobrem właściwym przestaje być człowiek-osoba, a staje się nim człowiek jako funkcja „interesu partyjnego”. Tak spreparowany człowiek, za cenę rozbudzanych w nim nadziei na tzw. „lepsze jutro”, godzi się na terror społeczny: na eksterminację, na planowe „zapominanie” przeszłości czy na demokratyczne głosowanie nad prawdą i fałszem. A przecież żadna liczba głosów nie unieważni prawdy, a żadna „wola mocy” nie zamieni fałszu w prawdę.
Telewizja
Jeśli porównalibyśmy media do okna na świat, telewizja byłaby oknem najszerzej otwartym, najbardziej przezroczystym. Przypomina ona okulary, a więc pośrednik typu quo, przynależący integralnie do organu – oka i nie ingerujący w akty poznawcze i obraz przedmiotu. Czy tak jest?
Przy założeniu zasady „bezpośredniej relacji” telewizja stwarza bez wątpienia największe złudzenie bezpośredniości, a przynajmniej wiarygodności obrazu przedmiotu. Jednakże przedmiot ten nie jest nam dany samoobecnie: obcujemy tylko z jego obrazem; w budowaniu tego obrazu uczestniczą dwa podstawowe zmysły – wzrok i słuch, ale „resztę” sobie dotwarzamy; następuje także zmiana lokalizacji przestrzennej obiektu. Ponadto, telewizja jest narażona na błąd oraz na fałsz i manipulację, a więc przypadkowe lub rozmyślne wprowadzanie w strukturę poznania i obraz przedmiotu różnych uprzedzeń, opinii i sądów wcześniej uznanych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.