Do 10 IV 2010 r. Polska prowadziła własną politykę bezpieczeństwa opierającą się na trzech filarach: suwerenności gospodarczej, ścisłej współpracy wojskowej z NATO, polityce zagranicznej zgodnej z interesem narodowym. Po tragedii smoleńskiej celem premiera D. Tuska i prezydenta B. Komorowskiego stało się pojednanie z Rosją za cenę rezygnacji z własnej polityki bezpieczeństwa.
Ów projekt, którego część miał stanowić rurociąg Odessa-Brody-Płock-Gdańsk, miał umożliwić dostawy ropy naftowej z regionu Morza Kaspijskiego do Polski i Europy. Wydobycie gazu łupkowego, jak najszybsze uruchomienie gazoportu, czy sprzeciw wobec budowy Nord Stream, blokującego wejście do portu w Świnoujściu wynikały z konsekwentnej, zgodnej z polskim interesem, polityki bezpieczeństwa energetycznego.
Zasługą prezydenta było doprowadzenie do zawiązania się szerokiej koalicji energetycznej, zapoczątkowanej szczytem w maju 2007 r. w Krakowie z udziałem przywódców Ukrainy, Litwy, Gruzji, Azerbejdżanu oraz przedstawiciela Kazachstanu. Utworzono wówczas m.in. międzyrządową grupę ds. energetyki.
W efekcie kolejnych spotkań z udziałem m.in. reprezentantów UE i USA, powołano międzynarodowe konsorcjum Sarmatia, które do dotychczas istniejącej umowy Polski i Ukrainy dołączało przedsiębiorstwa litewskie, gruzińskie i azerskie. Zawarto wówczas porozumienie dotyczące uruchomienia dostaw kaspijskiej ropy do Gdańska po wybudowaniu brakującego trzystukilometrowego odcinka ropociągu łączącego ukraińskie Brody z polskim odcinkiem ropociągu „Przyjaźń”. Rozważano koncepcję euroazjatyckiego korytarza transportowego, włączającą w przyszłe plany rafinerie słowackie i czeskie, które wykazywały zainteresowanie importem kaspijskiej ropy. Ukraina wyrastała na najbardziej zaangażowanego sojusznika, a całe przedsięwzięcie znajdowało coraz większe zainteresowanie wśród państw regionu. To podejście L. Kaczyński łączył z podstawową kwestią zwiększania bezpieczeństwa energetycznego Polski oraz, co niemniej istotne, z przesłaniem uwalniania państw WNP od wpływów neoimperialnej Rosji[4].
Element kluczowy: Gruzja
W polityce bezpieczeństwa państwa z okresu prezydentury Lecha Kaczyńskiego kluczowym elementem stała się Gruzja z uwagi na gazociągi i ropociągi, biegnące przez jej terytorium z basenu Morza Kaspijskiego do basenu Morza Czarnego, stanowiące jedno z najważniejszych skrzyżowań dróg przepływu surowców energetycznych na świecie. Odzyskanie przez Rosję kontroli nad Gruzją, przez którą wiedzie jedyny niezależny od Rosji szlak przesyłu ropy naftowej i gazu ziemnego z regionu Morza Kaspijskiego do Europy stanowiłoby jeden z najważniejszych etapów odradzania się kremlowskiego imperializmu. Kaczyński doskonale o tym wiedział. Dlatego w 2008 r. ratował nie tylko niepodległy byt państwa gruzińskiego, ale także możliwość budowy suwerenności energetycznej Polski oraz kilku innych państw regionu. Wszystkie te koncepcje zostały odrzucone przez rząd Donalda Tuska.
Adam Michnik, jeden przecież z największych antagonistów ówczesnego prezydenta, docenił wagę tego posunięcia: „Niesłychanie wysoko oceniam podróż prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Tbilisi. Pierwszy raz poczułem się dumny z tego, że prezydent mojego państwa w tak godny sposób , a zarazem tak zgodny z polskim i moim wyobrażeniem etosu wolności, honoru, tradycji historycznej i rozumu politycznego dał temu wyraz w Gruzji. Kaczyński zrobił maksimum tego, co mógł w tym momencie zrobić. Była to sytuacja nadzwyczajna, bo bombardowano gruzińskie miasta. W takiej sytuacji należy szukać nadzwyczajnych odpowiedzi. I Kaczyński ją znalazł”.[5]
„Sytuacja się uspokoiła”
14 I 2011r. Aleksander Rahr, doradca niemieckiego rządu, parlamentu i przemysłu ds. Rosji, profesor honorowy moskiewskiej szkoły dyplomatycznej (MGIMO) oraz osobisty znajomy Putina i Miedwiediewa w rozmowie ze „Swobodnoj Priessoj”, zapytany o odkrycie złóż gazu łupkowego w Polsce, jako domniemanej przyczynie ostatnich zmian w stosunkach polsko-rosyjskich, odpowiedział: „W Polsce jest bardzo silne lobby biznesowe, które ma dość konfrontacji ideologicznej. Chce współpracować z Rosją, a przykładem takiego zbliżenia ekonomicznego jest podpisane porozumienie o dostawach do Niemiec rosyjskiego gazu polskimi rurociągami. Za Kaczyńskiego tego porozumienia nie mogli podpisać, gdyż on chciał w ogóle zrezygnować z rosyjskiego gazu i kupować norweski. Teraz, chwała Bogu, sytuacja się uspokoiła”[6].
Nic dziwnego, że Rahr i jemu podobni w Rosji, Polsce i Niemczech, odetchnęli z ulgą. Śmierć prezydenta Kaczyńskiego usunęła przeszkodę dla rozszerzania się neoimperializmu rosyjskiego.
Po 10 IV 2010 r., a następnie po wygranych przez B. Komorowskiego wyborach prezydenckich z 4 VII 2010 r., obudziliśmy się w innej rzeczywistości, z władzami realizującymi nie polską, a rosyjską realpolitik. Gruzja stała się dla Warszawy państwem peryferyjnym. Dziennik „Izwiestia” z zadowoleniem odnotował odpowiedź prezydenta Polski na pytanie, czy Gruzini mogą liczyć na niego tak samo, jak mogli na L. Kaczyńskiego. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” B. Komorowski zadeklarował, że „aż tak na pewno nie”, gdyż „nie pojedzie na granicę tylko dlatego, że wymyślił to sobie prezydent Gruzji”. „Tym samym Komorowski faktycznie zamknął całą epokę w polityce zagranicznej Warszawy, kiedy to Tbilisi było uważane za niemal głównego sojusznika strategicznego” – wskazywały z satysfakcją „Izwiestia.
Teatr marionetek
L. Kaczyński używał geopolitycznego klucza w interpretacji stosunków międzynarodowych, podczas gdy premiera Tuska interesuje głównie „pijar”. Wejście na scenę koalicji PO – PSL oznaczało porzucenie suwerennej polityki zagranicznej na rzecz zależności od wschodniego sąsiada.
Już trzy dni po tragedii smoleńskiej „Niezawisimaja Gazieta” ogłosiła, że „[…] katyńska kość niezgody w relacjach Warszawy i Moskwy zostanie pochowana razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim”. Dzień później w „Kommiersancie” napisano wprost: „[…] ci politycy w Polsce, którzy opowiadają się za pojednaniem z Rosją, otrzymali taką swobodę manewru, o jakiej tydzień temu mogli tylko marzyć”[7].
[4] Szerzej zob. B. Światłowski, Podmiotowość polityki zagranicznej Lecha Kaczyńskiego, „Teologia Polityczna” 20 XII 2011.
[5] A. Michnik, Polska zdała gruziński egzamin, „Gazeta Wyborcza”, 9 VIII 2008.
[6] W rozmowie z Andriejem Połuninowem pt. Aleksander Rahr. Polacy nie chcą się przyznać, że zabili swojego prezydenta, „Swobodnaja Priessa” 14 I 2011.
[7] Cyt. za: A. Ścios, Anatomia kapitulacji, „Nowe Państwo” [online] (2011) nr 8, [dostęp: 21 II 2012], dostępny w Internecie: <http://www.panstwo.net/478-anatomia-kapitulacji>.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.