Szansa czeka za oknem

Przewodnik Katolicki 13/2013 Przewodnik Katolicki 13/2013

Smoczuś, rajstopki z metką, prościutki kołnierzyczek. Tak nie wygląda dziecko porzucone, ale oddane. A siostry mu śpiewają: „Dobrze, że jesteś, dobrze, że jesteś!”

 

Nie płaczę, cieszę się!

Okno życia jest miejscem powtórnych narodzin dzieci. Siostry asystują przy tym najważniejszym wydarzeniu. Co wtedy czują? Siostra Dominika: – Telewizja to by zawsze chciała widzieć jakieś łzy. Ale gdy ja otwieram okno, to nie płaczę! Tylko śpiewam sobie po cichu: „Dobrze, że jesteś, dobrze, że jesteś”.                

 

KOMENTARZ

Magdalena Guziak-Nowak

ONZ na mieliźnie

Okna życia powstały, byśmy już nigdy więcej nie słyszeli o dzieciach znalezionych na śmietniku, w lesie, utopionych w stawie. W roku 2005, kiedy nie było miesiąca, żeby media nie donosiły o tak drastycznym wydarzeniu, zaczęła kiełkować okienna idea. Na początku budziła wiele kontrowersji. To dobrze, bo nie ma lepszej metody niż „skandal”, żeby wypromować konkretne dzieło. Za Krakowem poszły kolejne miasta. Okna powstawały głównie przy zakonach, a pieniądze na nie nierzadko dawali prywatni darczyńcy. A to jakiś stolarz zrobił okno, a to ktoś przyniósł maskotki i ciuszki.

Jak dotąd uratowały ok. 50 dzieci. Żyją i są szczęśliwe. „Siostry opowiadały mi, że raz przyszli do naszego domu dziadkowie, a innym razem rodzice dzieci, które udało się tutaj uratować. Z wdzięcznością i radością chwalili się swoimi pociechami, które teraz są szczęśliwe w nowych domach. Takie chwile uświadamiają w stu procentach, że nasza posługa ma sens!” – powiedziała mi s. Martyna. Bo dla rodzin adopcyjnych ich dzieci narodziły się właśnie tu, w oknach.

Tym bardziej oburza absurdalna dyskusja zapoczątkowana przez wypowiedź Marii Herczog z Komitetu Praw Dziecka (CRC) działającego przy ONZ. Żądała ona, by Unia Europejska zdelegalizowała okna, bo naruszają prawo dziecka do informacji o jego rodzicach.

Zaraz, zaraz. Czy ja się przesłyszałam? Że prawo do informacji jest ważniejszym od prawa do życia? Że lepiej wyrzucić dziecko do muszli klozetowej, niż nazwać go Kowalskim lub Nowakiem? Bo gdyby nie okna, dzieci te prawdopodobnie nie wychowywałyby się teraz w zdrowych, pełnych, szczęśliwych rodzinach. Żyłyby za to we wszechogarniającej patologii albo nigdy się nie urodziły. Nie ma co, popis ONZ-owskiego komitetu to kolejny dowód na to, że część urzędników brodzi w intelektualnej mieliźnie.

Kolejny wyssany z palca zarzut uderzył w samą Caritas. Że niby zachęca matki do porzucenia dzieci i ułatwia ten krok. Tymczasem w 2006 r., kiedy powstało w Krakowie pierwsze okno życia, Caritas wydrukowała i rozpowszechniła 50 tys. ulotek, w których przypominała matkom, że najbezpieczniej dla nich i dla dzieci jest urodzić dziecko w szpitalu i że każda rodząca w szpitalu kobieta może tam bez żadnych konsekwencji prawnych pozostawić dziecko i zrzec się praw rodzicielskich.

Ale tak naprawdę zmierzam do czegoś innego. Odkąd poznałam historię „Agatki”, non stop myślę o niej i jej mamie. O dziecku, które m.in. z powodu biedy (sic!) matka zaniosła do okna życia. Dowodem, że z biedy, jest fakt, że po zapewnieniu przez Caritas wyprawki, mama poczuła się pewniej i dziś maluch jest przy niej.

To kolejna informacja dla naszych polityków, że z wymyślonymi przez nich pseudoprorodzinnymi rozwiązaniami naprawdę jest coś nie tak. Czy jak zwykle trafi w próżnię?

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...